„Zawsze mogłem na nią liczyć” – Milo Kurtis o Korze w 7. rocznicę śmierci

Milo Kurtis / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

28 lipca 2018 r. świat pożegnał Korę – artystkę, poetkę oraz wieloletnią wokalistkę Maanamu. Jeden z założycieli zespołu Milo Kurtis, wspomina ich wieloletnią przyjaźń i opowiada o początkach grupy:

Maanam to znaczy Milo i Marek, nie? My graliśmy we dwóch, ale Marek tak powoli, wolne kroki, ale pewne stawiał. On miał już cały plan, o którym mi nie powiedział na początku. (…) My nie byliśmy zespołem rockowym, ale szliśmy w kierunku akustycznego rocka, trochę w kierunku Grateful Dead, ale też używając moich instrumentów etnicznych. Ja grałem na buzuki, na sitar, Marek grał na gitarze dziesięciostrunnej, na trombitach. W bitach robiliśmy takie rzeczy, kompletnie niekojarzone w tej chwili z Maanamem.

I kontynuuje, wspominając, jak Kora dołączyła do zespołu:

Marek mówi: „Kora, będziesz śpiewać”. Kora mówi: „Ale ja nie umiem śpiewać.” A on na to: „To będzie teraz zespół rockowy. Ty nie musisz umieć śpiewać. Ty masz umieć krzyczeć. A krzyczeć umiesz.” Już wtedy byli małżeństwem, więc wiedział, że umie. Kora miała silny charakter, bardzo silny. Przeważnie miała rację, ale nie zawsze.

Odpowiadając na pytanie, jakim człowiekiem była Kora, Milo Kurtis mówi tak:

Jedno słowo: to jest dobro, chodzące dobro. Ona była, znaczy potrafiła postawić na swoim oczywiście. Było bardzo ostra. Ja odszedłem z Maanamu, ale nigdy nie przestałem się przyjaźnić z Korą. Do końca życia się z nią przyjaźniłem. Ale były takie okresy, kiedy wróciłem do Polski, że miałem ciężko. I wiadomo było, że na Korę zawsze mogę liczyć, na jej pomoc. Zawsze.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!