W Poranku Radia Wnet prof. Andrzej Nowak ostro skrytykował działania rządu Donalda Tuska w obszarze polityki historycznej. Szczególną uwagę poświęcił zmianom w Instytucie Pileckiego oraz głośnej wystawie „Nasi chłopcy” w Gdańsku. Instytut Pileckiego wywołał burzę jednym z ostatnich wpisów na x.com, usprawiedliwiając zamordowanie 22 Polaków przez jednostkę por. Maksymiliana Sznepfa jako… „tylko dwa promile” ogólnych represji. Zdaniem profesora mamy do czynienia z konsekwentną próbą przekształcenia polskiej pamięci narodowej w duchu, który nazwał wprost: „antypolskim”.
Posłuchaj całej rozmowy:
To jest hańbą dla pamięci rotmistrza Witolda Pileckiego, który — jak wiadomo — poznawszy „uroki” dwóch najbardziej totalitarnych systemów w ich najbardziej totalitarnej formie, to znaczy Auschwitz, zbudowanego przez niemiecką Rzeszę dla polskich więźniów — przypomnę, to był oryginalny cel przeznaczenia tego obozu — później i oczywiście na bez porównania większą skalę został wykorzystany do ludobójstwa na ludności żydowskiej — i poznał również katownie ubeckie i stwierdził na podstawie tego porównania, że jego doświadczenie w Auschwitz było nie tak drastyczne jak doświadczenie właśnie komunistycznej katowni… I otóż instytucja, która nosi jego imię, Instytut Pileckiego, w tej chwili po prostu stara się uzasadnić, że zabicie na przykład 22 Polaków przez jednostkę dowodzoną przez porucznika Maksymiliana Sznepfa — reprezentującego właśnie te najgorsze zjawiska, tradycje stalinowskiej Polski — nie jest właściwie żadnym problemem, bo to jest tylko dwa promile tego, co tych sił, które były zaangażowane w walkę z polskim podziemiem, sił sowieckich
– mówił Nowak.
Czytaj więcej:
Prof. Domański: Jest szansa na ratunek dla Koalicji Obywatelskiej. Kluczem jest Trzaskowski
W podobnym tonie odniósł się do wystawy „Nasi chłopcy” organizowanej w Gdańsku. Według Nowaka to próba zakorzenienia fałszywej narracji, zgodnie z którą Polacy mają się utożsamiać z żołnierzami Wehrmachtu.
Można powiedzieć krótko, dosadnie — antypolska. Co mam na myśli i jak uzasadnię swoje zdanie? Otóż w próbie obrony tej wystawy „Nasi chłopcy”, czyli o żołnierzach Wehrmachtu, o ich przygodach, doświadczeniach, fascynacjach z okresu służby w Wehrmachcie w czasie II wojny światowej — pojawia się teza wygłaszana przez kierownictwo muzeum, przez zwierzchników kierownictwa samorządu i przez sympatyków tej narracji historycznej, na przykład w „Rzeczpospolitej”, czy w „Gazecie Wyborczej” — tego rodzaju, że przecież to jest prawdziwa historia, to naprawdę byli nasi chłopcy, którzy naprawdę — no cóż — przeszli takie doświadczenia
– mówi.
Prof. Nowak wskazuje jednoznacznie: to nie byli „nasi” chłopcy.
Otóż kłamstwo tego stwierdzenia polega na tym, że w Gdańsku przed II wojną światową mieszkało kilka, do najwyżej kilkunastu procent Polaków. Ogromna większość z nich stała się ofiarą drastycznych prześladowań natychmiast po włączeniu Wolnego Miasta Gdańska do III Rzeszy. Większość z nich nie znalazła się w Wehrmachcie, tylko znalazła się w Piaśnicy i została tam zamordowana
– zaznacza.
Czytaj więcej:
Marek Pyza: Jeśli Hołownia chce zostać na scenie politycznej, musi teraz zawalczyć z Tuskiem
Zdecydowanie też odrzuca ideę utożsamiania tej historii z polską tożsamością.
Rozumiem, że Niemcy mogłyby taką wystawę zrobić na temat naszych chłopców w Wehrmachcie pochodzących z obszaru Pomorza. Natomiast próba zaszczepienia tego rodzaju pamięci we współczesnej Polsce — w której polskość była karana najwyższym wymiarem, można powiedzieć, we wrześniu 1939 roku — tak zwaną zbrodnią pomorską — mówię „tak zwaną”, bo wciąż ta nazwa się nie przyjęła — a to jest ekwiwalent tego ludobójstwa, które zostanie dokonane później na Wołyniu
– podkreśla.
Na koniec profesor przestrzega, że konsekwencje obecnej polityki będą zarówno krótkoterminowe, jak i długofalowe.
Krótkoterminowo — nie mam wątpliwości — to będzie koniec rządu Donalda Tuska, to znaczy stopień złajdaczenia tej ekipy pod względem sposobu, powiedziałbym, realizowania tej polityki przez konsekwentne kłamstwo i zakłamywanie polskiej historii, przez konsekwentne podporządkowanie polskiej racji stanu interesom czy polityce sąsiednich krajów, myślę, że doprowadzi do usunięcia tej ekipy od władzy
– prognozował.
Ale w dłuższej perspektywie czasowej… nie chcę się łudzić, że to tylko Donald Tusk jest reprezentantem tej polityki. Konsekwentna w tym samym duchu prowadzona praca od trzydziestu paru lat przez środowisko ‘Gazety Wyborczej’, przez środowisko TVN-u, konsekwentna praca tych instytucji, które opierają się o fundacje niemieckie… To narracja kłamliwa, w której nasi chłopcy to są chłopcy z Wehrmachtu, a nie z AK. I w której to raczej Salomon Morel powinien być patronem Instytutu Pileckiego z punktu widzenia polityki, jaką ten Instytut realizuje obecnie, a nie bohater Polski, bohater Polski walczącej o wolność. Przypomnę: Salomon Morel był komendantem obozu Zgoda, a później Jaworzna, gdzie po 1945 roku zakatowano tysiące polskich patriotów. — rotmistrz Witold Pilecki
– podsumował.
/ad
