Jak podkreśla Siewiereniuk-Maciorowska, funkcjonariusze Straży Granicznej na terenach wschodnich z jednej strony robią wszystkom by nie wpuszczać cudzoziemców z Białorusi, a z drugie strony dorzucani są tu kolejni migranci z Niemiec.
Niekoniecznie z tych, którzy wcześniej przedostali się z Białorusi
– mówi dziennikarka, nawiązując do problemu utrudnionej czy wręcz niemożliwej identyfikacji migrantów podrzucanych nam przez Niemców, którzy rzekomo mieli się przedostać na teren tego kraju z Polski.
Rozmówczyni Alexa Sławińskiego podkreśla, że nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak niebezpieczna jest w dzisiejszych czasach służba w Straży Granicznej na odcinku białoruskim.
Pracuje się niezależnie od warunków, a do tego dochodzą ataki i różnego rodzaju prowokacje. Z terenu Białorusi są oddawane przecież strzały, zazwyczaj w nocy, kiedy nic nie widać
– opisuje Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska.
Krzysztof Bosak: Rząd zmanipulował społeczeństwo w sprawie nielegalnej migracji
Gość Studia Londyn podkreśla, że niekiedy mają miejsce sytuacje kuriozalne, jak np. w ośrodku dla migranów w Czerwonym Borze.
Ośrodek jest zlokalizowany przy jednostce wojskowej. Straż Graniczna przywozi tam tych ludzi, gdzie przez płot widać wszystko, co się dzieje na terenie jednostki. A my przecież nie wiemy, co to są za ludzie. Za to wiemy już z przeszłości, że przez granicę próbowali się do nas przedzierać bojownicy i szpiedzy różnego rodzaju. Naprawdę, kiedy wrzuca się takich ludzi do takich miejsc, to stanowi to zagrożenie. A także zagrożenie dla mieszkańców, którzy wiedli spokojne życie, a dziś się boją, bo ktoś im się kręci po ulicach, czasami po gospodarstwach, pociąga za klamki
– mówi Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska.
Wysłuchaj dalszej części rozmowy, w której dziennikarka odniosła się również do problemów związanych z zachodnią granicą!
jbp/
