Co sześć miesięcy kolejne państwo członkowskie przejmuje rotacyjną prezydencję w Radziem UE. 30 czerwca br. kończy się prezydencja Polski. Wg oficjalnych zapowiedzi rząd Donalda Tuska miał się koncentrować podczas prezydencji na kwestiach zdolności do obrony, ochrony ludzi i granic, odporności na obcą ingerencję i dezinformację, bezpieczeństwa i swobody działalności gospodarczej, transformacji energetycznej, konkurencyjnego i odpornego rolnictwa i bezpieczeństwa zdrowotnego.
W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim były europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolsk ocenia, że zapowiedzi te nie zostały zrealizowane.
Była to prezydencja straconych szans, bezobjawowa. Nie zrealizowane zostały żadne ambitne zadania: ani rewizja Zielonego Ładu, ani rewizja polityki migracyjnej, ani zastopowanie nieszczęsnego Mercosuru. Nie zrealizowano tego, co było zamiarem prezydenta Andrzeja Dudy, mianowicie wykorzystania prezydencji do zwołania szczytu Unia Europejska – Stany Zjednoczone
– mówi polityk.
Tusk wraca do Polski „A” i Polski „B”. Radio Wnet dotarło do projektu strategii dla Polski
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego zauważa, że inne państwa członkowskie wykorzystują własne prezydencje do uwypuklenia, posunięcia do przodu, czy wręcz zawalczenia o swoje interesy.
W trakcie tej prezydencji bez jakiegokolwiek oporu dotyczły się prace Komisji Europejskiej nad reformą budżetu siedmioletniego, który KE zamierza przekształcić w jeden wielki KPO. To ma być worek z pieniędzmi, dla każdego kraju osobny, podporządkowany tzw. kamieniom milowym dla krajów członkowskich. 50 programów dotąd realizowanych, w tym kluczowy dla Polski Fundusz Spójności Polityki Regionalnej i Fundusz Rolny mają się w tym worku roztopić
– twierdzi Jacek Saryusz-Wolski.
Wysłuchaj już teraz całej rozmowy, w której poruszono również bardziej szczegółowo sprawę umowy z państwami Mercosur!
jbp/
