W rozmowie z Katarzyną Adamiak były szef MON Jan Parys zauważa, że choć premier Donald Tusk powinien wyciągnąć wnioski z przegranych przez jego obóz wyborów prezydenckich, najwyraźniej ma z tym problem.
Rezultat wyborów jest prosty: jeśli porównamy wyniki wyborów prezydenckich z tym, co osiągnęła koalicja rządowa, a zwłaszcza Platforma Obywatelska, to widać wyraźnie, jak duża jest grupa ludzi niezadowolonych z pracy rządu. Kandydat koalicji po prostu przegrał w drugiej turze, zresztą przegrał i w pierwszej, jeśli porównamy obóz liberalny i konserwatywny. Na razie nic nie wskazuje, by premier wyciągnął z tego wnioski, bo jego wystąpienia świadczą o tym, że zamierza kontynuować to, co robił. Żadnego nowego otwarcia, żadnej nowej polityki nie przewiduje. To dość zaskakujące, bo świadczy o to o tym, że ktoś zamyka oczy na rzeczywistość
– ocenia Jan Parys.
Odnosząc się do nowej architektury politycznej po wyborach, Jan Parys podkreśla, że nie można mówić o rewolucji.
Zupełnie niesłusznie w kraju i za granicą uważa się, że u nas doszło tydzień temu do jakiejś rewolucji. Tymczasem mamy cały czas tę samą konstytucję od 1997 roku i mamy ten sam układ sił, dwuwładzę, to, co Francuzi nazywają kohabitacją. Czyli jest prezydent, tu akurat z obozu konserwatywnego i rzad liberalno-lewicowy. To dość typowe dla krajów europejskich, które też mają podzielone społeczeństwa., jak w Niemczech, we Francji i we Włoszech. Wobec tego sytuacja jest u nas normalna i nie ma żadnych przesłanek, by prorokować jakąś destabilizację, bo zmienia się nazwisko w Pałacu Prezydenckim
– podkreśla komentator.
Zdaniem Jana Parysa, jeżeli cokolwiek zagraża stabilizacji naszego kraju, to jest to katastrofalna sytuacja finansów publicznych.
Nasz kraj zadłuża się w szalonym tempie prawie miliarda złotych dziennie. Czegoś takiego nigdy nie było i to jest naprawdę zagrożenie dla stabilności
– ostrzega gość Poranka Wnet.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
jbp/
