Jaśmina Nowak zapytała goszczącą w Radiu Wnet dziennikarkę Arletę Bojke, która była również korespondentką w Rosji, dlaczego społeczeństwo tego kraju godzi się na życie w państwie tak daleko niedemokratycznym.
Starając się to tak najprościej wytłumaczyć, wymieniłabym trzy rzeczy. Po pierwsze, Rosjanie nie mają doświadczenia z demokracją. Jeżeli mówimy o demokracji w Rosji, to jest kawałek lat 90., słaby Borys Jelcyn. Im się demokracja źle kojarzy, dlatego że owszem, może archiwa były otwarte dla historyków, media miały wolność, ale oni nie dostawali pieniędzy, na ulicach grasowały mafie, można było zostać zastrzelonym na ulicy przypadkiem ze względu na jakieś wojny gangów. Były haracze, wymuszenia, brak pensji i emerytur. Oni to porównują do czasów powojennych
– mówi Bojke.
Nie znają ciepłej wody w kranie
Drugi punkt, o którym wspomina dziennikarka, to brak poczucia sprawczości politycznej.
Nie mają takich doświadczeń, nie mają porównania, nie widzą, że mogłoby być wygodniej. Zawsze było niewygodnie, zawsze było biednie. Nigdy nie mieli wody w domu. Więc nie wyjdą protestować za ciepłą wodą w kranie
– odnosi się do świadomości Rosjan z prowincji dziennikarka.
Bojke przyznaje, że obecnie dużo Rosjan podróżowało już po świecie i mają wiedzę, jak można funkcjonować.
Ale jeśli bierzemy Rosję w całej swojej masie, to bardzo dużo Rosjan nadal nie ma żadnego porównania
– ocenia rozmówczyni Jaśminy Nowak.
Imperium ponad wszystko
Trzecią przyczyną rosyjskiego stanu duszy, którą wskazuje Arleta Bojke, jest imperializm.
Jest taka figura publicystyczna, że Rosjanie mają imperializm w genach. Ale to jest też pochodna propagandy. Rosjan wychowuje się w przeświadczeniu, że „nas muszą się bać”. To jest przekazywane na poziomie kodu kulturowego. Nigdy nie zapomnę dwudziestoparoletniej dziewczyny na Krymie. To była rocznica rosyjskiej okupacji, kiedy tam były jeszcze problemy z wodą, z dostawami, ceny poszły w górę. Na jakimś bazarze rozmawiałam z ludźmi i była tam dwudziestokilkulatka, z dzieckiem na ręku. Zapytałam ją, czy nie jest problemem, że żyje się im teraz trudniej, niż wtedy, gdy półwyspem administrowała Ukraina. Była za młoda, by pamiętać Związek Radziecki. Ale odpowiedziała, że to nie ma teraz znaczenia, bo liczy się to, że są częścią imperium
– przytoczyła własne doświadczenia dziennikarka.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy, a także do obejrzenia filmu Arlety Bojke o życiu na Syberii!
jbp/
