Niemcy piszą o polskich neonazistach po prowokacjach w Zgorzelcu. Bąkiewicz: Policja nie reagowała

Demonstracja w Zgorzelcu l fot. x.com/Robert Bąkiewicz

W Zgorzelcu odbyła się demonstracja środowisk patriotycznych, które nie chcą relokacji nielegalnych migrantów z Niemiec do Polski. Nie obyło się bez prowokacji. Komentarz Roberta Bąkiewicza.

Posłuchaj całej rozmowy:

22 marca 2025 roku na moście łączącym Zgorzelec i Görlitz odbyła się demonstracja przeciwko relokacji nielegalnych migrantów z Niemiec do Polski. Protest zorganizował Robert Bąkiewicz, lider partii Niepodległość i Rot Marszu Niepodległości. Wzięli w nim udział m.in. posłowie PiS, członkowie Klubów Gazety Polskiej oraz sympatycy środowisk narodowych. Uczestnicy ustawili symboliczne szlabany, nieśli transparenty z hasłami sprzeciwiającymi się polityce migracyjnej Unii Europejskiej i domagali się przywrócenia kontroli granicznych. Bąkiewicz określił działania Niemiec jako formę wojny hybrydowej, a poseł Janusz Kowalski wezwał do zdecydowanej reakcji rządu. Nie obyło się też bez prowokacji, które wykorzystały niektóre niemieckie media, żeby pisać o proteście polskich neonazistów.

Prowokatorzy nakarmili niemieckie media

My poszukiwaliśmy policji, prosiliśmy ją, żeby odcięła drogę i zabezpieczała zgromadzenie. Policja nie chciała tego zrobić. Potem, przy kamerach, również podjęliśmy taką próbę — i to jest coś naprawdę wyjątkowego, dlatego że uczestniczyłem lub organizowałem bardzo wiele różnych zgromadzeń, dużych i małych, w różnych miejscowościach, i z czymś takim nigdy się nie spotkałem. Stąd wniosek, że było to celowe działanie policji, które miało wywołać późniejsze wydarzenia mogące prowadzić, na przykład, do dyskredytacji polskich patriotów, którzy się tam zgromadzili, a także samej idei protestów.

– mówił Bąkiewicz, jaka była postawa organizatorów protestu.

Dodał, że „policja miała świadomość o tym, że grupa zamaskowanych osób będzie na zgromadzeniu, będzie miała jakieś hasło albo jakieś symbole, które niedopuszczalne w przestrzeni publicznej i może właśnie przez ten swój brak reakcji chodziło”. 

Powiem więcej, jestem przekonany, że tak miało być, miało to zwrócić uwagę mediów izdyskredytować polskich patriotów, organizatorów, po prostu uśmiercić ten dalszy protest, który przecież się cały czas rozwija

– mówił.

Bąkiewicz wyjaśnił w rozmowie z Radiem Wnet, że organizatorzy prosili o opuszczenie zgromadzenie osoby, które wywoływały kontrowersje.

Oni nie robili wiele, tylko przesunęli się tak, żeby byli najbardziej widoczni. Nagle pojawiły się kamery i fotoreporterzy niemieccy w dużej mierze. Nie byli zainteresowani w ogóle samą manifestacją i robili zdjęcia tym ludziom, które zostały potem wykorzystane właśnie w dyskredytacji czy w wyzwiskach wrzucanych przez niemieckie media, które pisały, że zgromadzeni na demonstracji ludzie byli neonazistami

– zaznaczył.

Dodał, że organizatorzy w pewnym momencie organizatorzy wydarzenia nie mieli wątpliwości, że to jest zwykła prowokacja stworzona na potrzeby mediów i propagandy. Kiedy uczestnicy marszu próbowali sami wypchnąć prowokatorów, ponieważ policja nie chciała interweniować, to jedne z wystylizowanych na neonazistę mężczyzn użył gazu pieprzowego.

/ad