W Syrii leje się krew i mordowani są niewinni ludzie. Wywiad Radia Wnet ze świadkiem masakr alawitów

Masakra ludności cywilnej w Syrii l fot. x.com/ Eva Karene Bartlett

W Syrii od początku marca blisko 1,4 cywilów zostało zamordowanych, a wiele domów splądrowano. Przerażeni ludzie uciekli m.in. do Libanu. Wywiad Radia Wnet z kobietą, która przeżyła masakrę.

Posłuchaj wstrząsające relacji masakry w Syrii:

W ostatnich tygodniach w Syrii doszło do eskalacji przemocy, szczególnie wymierzonej w społeczność alawicką. Od 6 marca 2025 roku zginęło blisko 1,4 tys. cywilów. Ataki te obejmowały masakry całych rodzin, w tym kobiet i dzieci, a także przypadki tortur i egzekucji. W odpowiedzi na te wydarzenia, około 11 tys. Syryjczyków, głównie alawitów, uciekło do Libanu, szukając schronienia przed przemocą. Sytuacja humanitarna w regionie jest krytyczna, a społeczność międzynarodowa wyraża rosnące zaniepokojenie eskalacją konfliktu i jego konsekwencjami dla ludności cywilnej.

W Poranku Radia Wnet mogliśmy usłyszeć fragment rozmowy, którą Mikołaj Murkociński przeprowadził z mieszkanką wsi położonej na zachód od portowego miasta Latakia w Syrii.

Widziała na własne oczy masakry, do których doszło i sama również to przeżyła. To były całe trzy dni przemocy, trzy dni strzelaniny

– zapowiadał na antenie Radia Wnet Mikołaj.

Mordy i grabieże w Syrii

Tożsamości rozmówczyni naszego dziennikarza ze względu na jej bezpieczeństwo nie możemy ujawnić.

Pochodzę z miejscowości, która znajduje się w regionie nadmorskim Syrii. W piątek 6 marca wieczorem spożywaliśmy posiłek. Po dwóch godzinach rozpoczęła się intensywna wymiana ognia. Nie ma sposobu, by to opisać. W Syrii, gdy dochodzi do takiej strzelaniny, mówimy, że to przypomina najazd na Palestynę

– rozpoczęła swoją opowieść.

Czytaj więcej:

Zmasowany atak Rosjan na Odessę. Bobołowicz: Putin chce oderwać tę część Ukrainy

Masakra ludności i rabunki trwały kilka dni w okolicy. W końcu nasza rozmówczyni musiała z rodziną znowu stanąć twarzą w twarz z bezwzględnym złem.

Gdy w sobotę ponownie pojawili się bojownicy, zaczęli kraść i bić mieszkańców. Mojego brata też pobili i nastraszyli jego żonę, że zabiją ich dzieci. W sobotę o dziesiątej mój ojciec poszedł do mojej siostry, aby sprawdzić, co u jej rodziny i sąsiadów. Gdy tam doszedł, zobaczył uzbrojonych ludzi, którzy siedzieli w dwóch samochodach. Zapytali się go: „co ty tu robisz”. Powiedział, że przyszedł zobaczyć, co u jego córki i sąsiada. Ten uzbrojony wymierzył w ojca karabin. Ojciec powiedział, proszę daj mi przejść. Sąsiad jest chory na raka. Nie krzywdź go. Miesiąc temu miał dopiero operację. Bojownik kazał ojcu wejść do środka. Wszedł za nim do mieszkania siostry i zażądał od mojego szwagra, aby oddał mu broń. Szwagier odpowiedział, że jej nie ma. Przeszukali cały dom. Nic nie znaleźli. I tak myślę, że wszyscy, którzy zginęli we wsi, byli zupełnie bezbronni. Kiedy przeszukali dom i nic nie znaleźli, powiedzieli szwagrowi, że albo odda broń, albo zabiorą jego syna. Jego syn ma dopiero 3 lata. Odpowiedział: nie mam broni, zabijcie mnie, nie zabierajcie dziecka

– opowiadała kobieta.

Wywiad w całości zostanie wyemitowany na antenie Radia Wnet w przyszłym tygodniu.

/ad