W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim Marcin Przydacz stwierdza, że elity europejskie próbują wykorzystać sytuację napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Europą, by promować coś, co Francuzi nazywali kiedyś „autonomią strategiczną”.
Niemcy mówią bardziej wprost, chcą po prostu ograniczenia obecności amerykańskiej na kontynencie i stworzenia jakichś alternatywnych struktur, w których to Niemcy czy Francuzi będą decydować o głównych sprawach
– mówi.
Polityk sprzeciwia się dezinformacji koalicji, która twierdzi, że sprzeciw Prawa i Sprawiedliwości wobec rezolucji PE ws. obronności jest graniem na Rosję.
Nie ulegajny tej dezinformacji. Premier Donald Tusk będzie mówił, że cała rezolucja dotyczy Tarczy Wschód i obrony Polski. A ona w ogóle nie dotyczy tego. Gdyby dotyczyła, europosłowie PO nie musieliby zgłaszać poprawki dotyczącej Tarczy Wschód. Tam jest doklejone jedno zdanie, że tarcz jest w sumie ważna. I oczywiście, jest ważna, ważna jest polska obrona. Tyle, że rezolucja dotyczy czegoś zupełnie innego
– krytykuje szefa rządu Marcin Przydacz.
Jak wskazuje, realne cele rezolucji są zgodne z tym, co mówił Manfred Weber
Czyli szef Europejskiej Partii Ludowej, w tym zakresie szef Donalda Tuska, bo są w jednej frakcji. On mówi wprost: trzeba stworzyć europejski sztab generalny, w którym europejski generał będzie dowodził przyszłą obroną Europy. Europejski, czyli: czytaj, najpewniej niemiecki, albo ktoś spolegliwy wobec Niemiec
– twiedzi doradca prezydenta.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
jbp/
