Premier Donald Tusk przed dzisiejszym wylotem do Brukseli udowodnił wreszcie, że w Unii nikt go nie ogra. Były szef Rady Europejskiej i mainstreamowej Europejskiej Partii Ludowej po ponad roku premierowania stwierdził, że odniósł wielki sukces. Przekonał partnerów z zachodu, że Unii Europejskiej trzeba bronić na wschodniej granicy Unii Europejskiej, a nie w innym miejscu.
No bo można by przecież bronić Unii Europejskiej na Odrze prawda?
Teraz Niemcy, Duńczycy i Francuzi mają bronić Polskiej granicy wschodniej a to wszystko dzięki darowi przekonywania Donalda Tuska.
Tusk zaczął od siebie
Łatwo się domyślić, od kogo Donald Tusk zaczął to przekonywanie.
Zapewne od siebie samego. Przecież plan ujawniony przez Mariusza Błaszczaka zakładał oddanie połowy kraju Rosji i obronę na Wiśle. Za ujawnienie tych planów Koalicja znienawidziła PiSowskiego ministra obrony narodowej. Ten w piątek ma stawić się w prokuraturze, gdzie usłyszy zarzuty za odtajnienie i opublikowanie tych właśnie planów obrony, które PiS zmienił więc były już nieaktualne.
Koalicja Obywatelska zmieniła natomiast zdanie. Czekoladowy orzeł ma zostać zastąpiony stalowym.
Obrona według Grzegorza Brauna
Spór o to, gdzie bronić Polski jest nieaktualny. Trwa batalia o to, kto ma bronić Rzeczpospolitej.
To, że Polska nie jest w stanie obronić się sama jest bardzo smutne, ale dla większości polityków oczywiste. Wyjątek stanowi kandydat na prezydenta Grzegorz Braun. On jest przeciwny zarówno Unii Europejskiej, jak i obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce. No ale to polityczny folklor. Braun ma 2 procent poparcia.
A tymczasem Partia Donalda Tuska rośnie w sondażach. Liczne poparcie i nieliczne sukcesy to w Polskiej polityce nie jest sprzeczność a smutna norma.
Czym zaminujemy granicę?
Rząd Donalda Tuska zrobił jednak coś naprawdę dobrego, co przyznali nawet politycy PiSu.
Polska podobnie jak państwa bałtyckie wycofała się z konwencji Ottawskiej. Były szef kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego Michał Dworczyk przyznał, że PiS popełnił błąd, bo tego nie zrobił. Teraz bedziemy mogli zaminować wschodnią granicę minami przeciwpiechotnyni pod warunkiem, że uda nam się wyprodukować jakieś miny.
Mimo że Rosja nigdy nie przestała ich produkować polskie pięknoduchy w płaszczach mężów stanu brnęli w samobójczy humanitaryzm ratyfikując konwencję ottawską w 2012 roku, a więc za pierwszego Tuska. Teraz Tusk jest nowy, bardziej bojowy.
NATO czy UE?
Problem w tym, że musimy wyprodukować miliony min, a od lat nie potrafimy postawić jednej fabryki amunicji. Czy z fabryką min będzie lepiej? Wątpię.
Dlatego ktoś musi nas bronić. PiS twierdzi, że NATO. Koalicja Tuska, że Unia Europejska.
Może minister obrony narodowej Władysław Kosiniak Kamysz słuchał ostatniego programu Ponad Oceanami, bo przyznał, że 10 miliardów złotych na tarczę wschód to za mało.
Unia Europejska pomoże — twierdzą zgodnie politycy Koalicji Obywatelskiej, PSL, Lewicy i Polski 2050. W jaki sposób? Pożyczy nam pieniądze! Miliard euro, powiedział dziś w sejmie wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. Co za to kupimy? Między innymi łączność satelitarną, co moim zdaniem oznacza, że wydamy te pieniądze we Francji, bo ona ma satelity a my nie. Łaskawi ci pożyczkodawcy…
Pożyczki za suwerenność
Odsetki pewnie będą mniejsze niż na wolnym rynku. A prowizja? Zależy jak na to patrzeć.
W ramach prowizji oddamy kolejny kawałek polskiej suwerenności i przemysł zbrojeniowy.
Dla eurokratów to prowizja tak niewielka, że nikt nie zapisał jej nawet drobnym drukiem. Można ją wyczytać między wierszami czytając Białą księgę europejskiej obronności opublikowaną przez Komisję Europejską.
Rozdrobniony przemysł zbrojeniowy ma zostać skoncentrowany. Nie napisano tylko, że w niemieckich i francuskich rękach, bo te państwa mają największą władzę i zasoby. 35% zakupów ma być dokonywanych wspólnie. Może być więc tak, że zamist polskich, będziemy kupować francuskie armatohaubice, chociaż nasze są niegorsze, a może nawet lepsze.
Premier Donald Tusk ma rzeczywiście niebywały dar przekonywania. Przekonał połowę narodu, że oddanie polskiej obronności w ręce zachłannej i niemrawej Brukseli uratuje Polskę przed gwałtownością Rosji.
Poprzednie felietony:
