Rebelianci z grupy M23 zajęli kolejne duże miasto Demokratycznej Republiki Konga – Bukavu. Władze tego państwa twierdżą, że Rwanda wspiera buntowników i handluje kradzionymi surowcami niezbędnymi do produkcji paneli słonecznych i akumulatorów. Aktywiści z Afryki oskarżają Unię Europejską, że dla Zielonej Transformacji poświęca życie Kongijczyków. Takie głosy płyną też ze strony europarlamentarzystów.
Ludzkie życie liczy się bardziej niż surowce naturalne – twierdzi Landry Ninteretse, dyrektor regionalny organizacji 350Africa, który udzielił wywiadu Radiu Wnet. Nazwa organizacji bierze się z założenia, że 350 cząsteczek CO2 na milion cząsteczek powietrza, to punkt krytyczny w ziemskim systemie klimatycznym. Jednak organizacja, która organizuje między innymi strajki klimatyczne, wzywa Unię Europejską, aby ta przestała napędzać wojnę w imię walki ze Zmianami Klimatu. “Transformacja nie powinna odbywać się za wszelką cenę. Trzeba szanować prawa tych ludzi, wokół których znajdują się zasoby naturalne oraz ich prawo do zysków” – mówi Ninteretse w rozmowie z Radiem Wnet.
Podobne głosy płyną też z Europy. W Parlamencie Europejskim europoseł Konfederacji Marcin Sypniewski wytknął Komisji hipokryzję. “Jeżeli mamy mówić o wartościach, to zacznijmy od własnej odpowiedzialności.” “Kongijczycy wiedzą, że to tak naprawdę zachód sponsoruje ich tragedię”. “Bruksela dała Rwandzie przyzwolenie na grabież złóż kobaltu i koltanu, które są kluczowe w produkcji akumulatorów. Problem w tym, że te surowce nie leżą w Rwandzie, ale we wschodnim Kongu, gdzie wcześniej swoje wpływy umacniały Chiny” – mówił 11 lutego w Strasburgu europoseł Marcin Sypniewski.
Rezolucja PE
Podobne wątpliwości ma także wielu innych polityków, skoro 14 lutego Parlament Europejski przegłosował rezolucję, w której wzywa do zawieszenia porozumienia z Rwandą zawartego w lutym 2024 roku. Porozumienie zawarto przed eskalacją konfliktu, który doprowadził do zajęcia dwóch największych miast wschodniego Konga. Jednak konflikt w bogatych w surowce prowincjach Północnego i Południowego Kiwu trwa od lat, a Komisja Europejska dobrze o tym wie, skoro w oficjalnym komunikacie poinformowano, że Unia Europejska i Rwanda: “będą walczyć z nielegalnym przemytem surowców naturalnych”.
Ofensywa na stolicę Północnego Kiwu rozpoczęła się 23 stycznia. Trzy tygodnie od tej daty w rękach rebeliantów z Ruchu 23 Marca są już dwa duże miasta regionu. Na dzień 15 lutego Komisja Europejska nie podjęła decyzji o zawieszeniu kontrowersyjnego porozumienia z potencjalnym agresorem. Na stronie kluczowej europejskiej instytucji wciąż odnaleźć można zdjęcie Ursuli von der Leyen i prezydenta Rwandy Paula Kagame, który jest oskarżany o dyktatorskie metody sprawowania władzy i handel surowcami splamionymi krwią.
Czyje te surowce?
The New Africa Channel zwraca uwagę, że w Kongu jest ponad 70% światowych złóż Koltanu, ale to Rwanda eksportuje więcej tego surowca niż Demokratyczna Republika Konga. “Ta rozbieżność sugeruje, że duże ilości kongijskich surowców jest przemycanych” – konkludują dziennikarze The New Africa Channel. Komisja Europejska zna te konkluzje.
11 lutego w Parlamencie Europejskim głos zabrała komisarz do spraw śródziemnomorskim Dubravka Suica. “To z czym mamy do czynienia to nie jest nowy kryzys” – mówiła komisarz, która zwróciła uwagę, że jeszcze przed styczniową ofensywą 800 tysięcy kongijczyków musiało uciekać z miejsca zamieszkania. Komisarz przyznała też, że w ataku na Gomę brali udział nie tylko rebelianci, ale także Armia Rwandy. Komisarz wspomniała o trzech tysiącach zabitych. Nie wspomniała o zgwałceniu 150 więźniarek i podpaleniu więzienia, w którym były przetrzymywane, o czym na początku lutego informowało choćby CNN.
Pomoc humanitarna nie zatrzyma wojny
Komisarz do spraw śródziemnomorskich zwyczajowo wezwała do pokoju i zadeklarowała, że Unia Europejska przeznaczy jeszcze większe wsparcie na pomoc humanitarną dla Demokratycznej Republiki Konga. W 2023 roku Unia przeznaczyła na ten cel 112 milionów euro. Jednocześnie w latach 2021-2024 Unia Europejska przeznaczyła 260 milionów Euro dla Rwandy w formie grantów, a porozumienie z lutego ubiegłego roku zakłada, że Rwanda otrzyma kolejne 900 milionów na rozwój infrastruktury. To wszystko wielkie liczby, które można jednak wliczyć w koszta. Importu surowców naturalnych do Europy przekroczył w 2023 roku 97 miliardów euro, a połowa tego importu to surowce mineralne i metale, tak kluczowe dla zielonej transformacji.
“Rwanda nigdy nie atakowała Konga i nie zamierza. Naszym priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa” – twierdził minister obrony tego kraju Juvenal Marizamunda podczas tegorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Wspomniany na wstępie aktywista, Landry Ninteretse, pytany czy ma dowody na to, że Rwanda handluje kradzionymi surowcami powiedział, że takich dowodów nie ma.
Presja nie ma sensu?
“Wzywamy przede wszystkim do wstrzymania handlu i do zakończenia walk. Wtedy dopiero można będzie ustanowić rządy prawa i wtedy będzie można prowadzić transparentne rozmowy dwustronne pomiędzy Demokratyczną Republiką Konga a kimkolwiek, kto będzie zainteresowany tymi surowcami, ale w taki sposób, aby ostatecznie korzyści odczuwali mieszkańcy regionu” – mówił aktywista. Jego zdaniem w obecnej sytuacji, kiedy kongijski rząd nie posiada kontroli nad bogatymi w surowce prowincjami, transparentna wymiana handlowa jest po prostu niemożliwa. A jeśli surowce z tego regionu nie są sprzedawane przez Kongijczyków, to przez kogo?
Według Rwandyjskich źródeł komisarz Dubravka Suica stwierdziła, że zawieszenie porozumienia z krajem oskarżanym o brutalną inwazję i przemyt będzie kontrproduktywne.
Czekamy na potwierdzenie ze strony Komisji Europejskiej, czy taka wypowiedź rzeczywiście miała miejsce i jakie argumenty przemawiają za podtrzymaniem porozumienia z Rwandą.
