Rozmówca Jakuba Pilarka mówi, że Polska ratyfikowała traktat akcesyjny i traktat z Lizbony, w związku z tym mają one pierwszeństwo przed ustawami, o ile nie da ich się pogodzić z treścią umowy.
Teoretycznie artykułu traktatu mogą mieć pierwszeństwo przed ustawami, ale nigdy przed Konstytucją RP
– mówi Sebastian Bańko.
Nieprawniona rewolucja wykładni
Jak wskazuje prokurator, w ostatnich latach w Unii Europejskiej dokonała się rewolucja w rozumieniu art. 19 TUE, na który powołują się niektórzy polscy sędziowie, kwestionując status tzw. neosędziów.
Zgoda na taką rewolucję nigdy nie była przez Rzeczpospolitą wyrażona, więc to jest ta granica, gdy możemy rozmawiać, czy jesteśmy związani traktatem. I to jest właśnie to pytanie, które nie pada w odniesieniu do tych, którzy uważają, że zasada pierwszeństwa prawa UE wszystko załatwia. Pytanie brzmi, czy będziemy akceptować wszystko, co TSUE orzeknie w ramach zasady pierwszeństwa prawa UE? Czy są w ogóle jakieś granice?
– podkreśla gość Prawodajni.
Roma locuta, causa finita
I od razu podpowiada, że takie granice wskazał polski Trybunał Konstytucyjny:
Orzekł, że wyroki TK są wiążące, konstytucja jest wiążąca, prerogatywa prezydenta jest wykonaniem skutecznego powołania sędziego, bez względu na ukształtowanie Krajowej Rady Sądownictwa.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy, która dotyczyła m.in. pytań prejudycjalnych, których intencją było zatwierdzenie przez TSUE wadliwego statusu rzekomych neosędziów!
