Sędzia Krzysztof Wesołowski wykonuje obowiązku z Izbie Cywilnej Sądu Najwyśzego. Jest uznanym prawnikiem z tytułem doktora habilitowanego. Jak pisała o nim Gazeta Wyborcza, „wśród prawników ma opinię wybitnego specjalisty od prawa przewozowego, był szczecińskim radcą prawnym i został sędzią Sądu Najwyższego w ramach specjalnej ścieżki, która umożliwia to adwokatom czy prawnikom”.
W ostatnim okresie jego nazwisko stało się znane, gdy Donald Tusk zaaprobował poprzez złożenie kontrasygnaty decyzję Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego na przewodniczącego Zgromadzenia Sędziów Izby Cywilnej SN, które miało wybrać nowego prezesa Izby.
Zawiadomienie na Krzysztofa Wesołowskiego
Jak się okazuje, na sędziego zostało złożone do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście – Północ zawiadomienie o przestępstwie z art. 227 kodeksu karnego, czyli w tym przypadku podszywania się pod sędziego Sądu Najwyższego. Nie jest to poważne przestępstwo, bo zagrożone jest karą maksymalnie 1 roku pozbawienia wolności.
Stowarzyszenie Sędziowie RP opublikowało postanowienie prokuratora Marka Kozickiego o odmowie wszczęcia postępowania w tej sprawie. Zawiadomienie złożył prawdopodobnie mężczyzna, którego sprawę prowadził w Sądzie Najwyższym Krzysztof Wesołowski.
👍 czyli można uczciwie wykonywać prawniczy zawód w tych czasach‼️Prokurator Prokuratury Rejonowej, a podwładny Prokuratora Generalnego @Adbodnar, w uzasdnirniu postanowieniu sprzed dwóch tygodni stwierdza, że nie ma żadnych "neosędziów" 👌👏⬇️⬇️⬇️ pic.twitter.com/Fn6BSLLa6s
— SedziowieRP (@sedziowierp) January 3, 2025
Jak wynika z zawiadomienia, chodzi o sprawę I CSK 2958/23, która dotyczyła powództwa przeciwko Skarbowi Państwa – Prezesowi Sądu Rejonowego w G. i Skarbowi Państwa – Prezesowi Sądu Okręgowego w G. o zapłatę.
Mężczyzna podnosił w zawiadomieniu do prokuratury, że Krzysztof Wesołowski nie ma statusu sędziego, ponieważ został powołany na ten urząd przy udziale nielegalnej Krajowej Rady Sądownictwa. Twierdzenia tego bronił orzeczeniami TSUE i uchwałą składu połączonych izb Sądu Najwyższego.
Odmowa wszczęcia – nie ma żadnego „neosędziego”
Prokurator Marek Kozicki odmówił wszczęcia śledztwa, uznając, że zawiadomienie jest w sposób oczywisty bezpodstawne. Swoją decyzję uzasadnił stanem prawnym.
Jak wskazał Kozicki, zgodnie z art. 179 Konstytucji RP sędziowie są powoływanie przez Prezydenta RP na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa na czas nieoznaczony. KRS uchwałą przedstawiło prezydentowi wniosek o powołania Krzysztofa Wesołowskiego, a ten 3 marcia 2022 r. powołał go na urząd sędziego Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
Wobec powyższego Krzysztof Wesołowski jest sędzią Sądu Najwyższego. Tym samym w niniejszej sprawie, mając na uwadze art. 309 pkt 1 kpk należało na postawie art. 17 par. 1 pkt 2 kpk odmówić wszczęcia śledztwa wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego
– napisał prokurator.
Znaczenie
Pozornie błaha sprawa może mieć bardzo duże znaczenie dla toczącego się w Polsce sporu o sądownictwo. Jeżeli decyzja prokuratora Kozickiego zostanie zaaprobowana przez kierownictwo prokuratury (biorąc w nawias kwestię jego legalności, obecnie warszawskimi prokuratorami kierują „neoprokuratorzy”), to wniosek z tego będzie prosty – w obiegu prawnym pozostanie decyzja procesowa prokuratury zarządzanej przez Adama Bodnara, zgodnie z którą nie ma żadnego problemu „neosędziów”, a procedura powołania sędziów po 2017 r. jest w pełni legalna.
Pozostawienie tej decyzji byłoby zatem całkowicie sprzeczne z narracją Adama Bodnara i całego rządu, a także sprzeczne z orzeczeniami TSUE i ETPCz (co wszakże nie stanowi żadnego problemu prawnego, bo dla prokuratora kluczowa jest polska konsytucja i orzeczenia TK).
Gdyby jednak decyzja została zmieniona i postępowanie było dalej prowadzone, to na zasadzie elementarnej logiki wszystkie jego ustalenia odnosiłyby się do wszystkich tzw. neosędziów. Ich sytuacja jest bowiem analogiczna do sytuacji Krzysztofa Wesołowskiego. Ewentualne dopatrzenie się winy tego sędziego musiałoby pociągnąć za sobą skierowanie ok. 3 tys. wniosków o uchylenie immunitetów wszystkich „neosędziów”. W każdym razie, jeżeli w Polsce miałaby nadal obowiązywać w prawie logika.
Umorzenie śledztwa „w sprawie” niosłoby takie same konsekwencje, jak pierwszy omawiany wyżej przypadek, czyli „legalizację neosędziów”.
Potykają się o własne nogi
Warto podkreślić, że sędziowie i prokuratorzy sympatyzujący z linią Adama Bodnara coraz bardziej wikłają się w sprzeczności. Przykładem może być ich stosunek do opinii Komisji Weneckiej, której wskazania jakkolwiek nie są zgodne z polskim porządkiem prawnym, to prezentują pewien rodzaj umiarkowania. Komisja jednoznacznie stwierdziła, że przy obecnym stanie prawa w Polsce nie ma mowy o nieuznawaniu orzeczeń sądowych. A to właśnie robi choćby Prokuratura Krajowa, nie uznając uchwały Sądu Najwyższego w sprawie statusu Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego.
W sprzeczności wikła się też Sąd Apelacyjny w Warszawie. Wbrew przepisom nielegalne władze tej jednostki zepchnęły „neosędziów” do nowej tzw. sekcji, będącej w istocie rodzajem getta dla tych prawników. W tle tej operacji są zarzuty do „neosędziów” oparte na kwestionowaniu statusu KRS.
Tymczasem rzeczniczka prasowa „neowładz” SA w Warszawie stwierdziła niedawno w komunikacie, odnoszącym się do jednej z „neosędzi” w związku z zakwesionowaniem losowego przydzielenia jednego z postępowań:
(…) sprawa została pierwotnie wylosowana do referatu Pani sędzi Agnieszki Brygidyr-Dorosz orzekającej w sekcji zażaleniowo-wnioskowej II Wydziału Karnego, której sędziowie w ustalonych przez Kolegium Sądu Apelacyjnego podziałach czynności nie mają przewidzianych spraw tej kategorii.
Okazuje się więc, że jednak chodzi o sędzię…
Jakby to powiedzieli Rosjanie, którzy z pewnością kibicują walce o „praworządność” w Polsce, biez wodki nie razbieriosz.
W sprawie reakcji przełożonych prokuratora Marka Kozickiego na jego postanowienie wysłaliśmy pytanie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jakub Pilarek
