Uchodźcy, lekcje religii i mysie ogony. Felieton Arkadiusza Jarzeckiego

Arkadiusz Jarzecki (fot. Jakub Węgrzyn)

Ktoś powiedział, że przegląd informacji, który przygotowałem na Nowy Rok zawierał zbyt dużo negatywnych informacji. Specjalnie dla magazynu Ponad Oceanami postarałem się zrobić lepszy. Udało się?

Przegląd wydarzeń przygotowany na 1 stycznia rozpocząłem od zamachu w Nowym Orleanie, potem była informacja o 300 chuliganach  aresztowanych w Berlinie, którzy ostrzeliwali fajerwerkami policję, ratowników i strażaków, a na końcu wspomniałem o Blackoucie w Puerto Rico. Dziś dla odmiany postaram się rozpocząć od dobrych wiadomości.

W Polsce nie doszło w ostatnich dniach do żadnego aktu terroryzmu, Sylwester przebiegł względnie spokojnie, a w gniazdkach mamy prąd. Innych, bardziej pozytywnych informacji z Polski nie znalazłem.

Wracam więc do zwyczajnych wiadomości. Zacznę  od sprawy drobnej ale symptomatycznej. Radna Warszawy dr Beata Michalec przegrała konkurs na stanowisko dyrektora Muzeum Literatury, ale i tak pełni tę funkcję. Żeby być precyzyjnym, nie jest dyrektorem, a pełniącą obowiązki dyrektora. Tak jest legalnie, tylko czy uczciwie? Wątpliwości mają członkowie komisji konkursowej, którzy napisali list otwarty do marszałka województwa. Dodajmy, radna Warszawy jest członkiem Koalicji Obywatelskiej.

Koalicja Obywatelska obiecywała, że jak dojdzie do władzy, to będą transparentne konkursy, no i co? No i są, tyle że nie są respektowane. Partia premiera Donalda Tuska jest nowoczesna i postępowa, dlatego popiera związki partnerskie i inne luźne związki. Taki luźny związek ma także z własnymi obietnicami, których konsekwentnie nie spełnia.

Są jednak wyjątki. I tak obiecano, że religia w szkole będzie na pierwszej albo ostatniej lekcji i tak rzeczywiście ma być od przyszłego roku szkolnego, ale Ministerstwo Edukacji Narodowej prowadzone przez wyjątkowo postępową Barbarę Nowacką poszło  o krok dalej. Okrojono lekcje religii z dwóch do jednej godziny tygodniowo, a klasy z kilku rocznikow mają być łączone. Biskupi twierdzą, że naruszono ustawę, bo zmian nie uzgodniono z Kościołem Katolickim i nie dano katechetom żadnego okresu przejściowego, a przecież pracy będą mieli o połowę mniej.

O wiele mniej zostało także z pierwotnych planów budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, ale tutaj to już politycy stanęli na głowie z pominięciem głowy.

Przed wyborami powszechnie obrzydzano polskiemu społeczeństwu budowę lotniska na miarę XXI wieku nazywając to megalomanią. Po wyborach, pod wpływem nacisków społecznych, premier ogłosił budowę Megalopolis. Miało być tak samo, tylko lepiej, a okazuje się, że będzie całkiem inaczej. To jego niemegalomańskie megalopolis oznacza okrojenie inwestycji z ważnych elementów, takich jak kolej do mniejszych miejscowości. Zapowiedzianych audytów nie zrealizowano, ale przez to opóźniono inwestycję. Tuż przed sylwestrem zostało to potwierdzone w oficjalnym dokumencie. Budowa miała ruszyć na początku 2025 roku, ruszy może w drugiej połowie 2026. Ale to jeszcze nic, bo na propagandowym plakacie nazwano to przyśpieszeniem. Czyli rząd zaciągnął ręczny hamulec kluczowej dla kraju inwestycji, po czym pod naporem społecznym popuścił ten hamulec i powiedział, że przyśpiesza. Można bić brawo.

Ale czego spodziewać się po politykach, którzy przed wyobrami mówili, że uchodźcy z Afryki, którzy forsują granicę polsko-białoruską, to biedni ludzie, którym trzeba pomóc. A po wyborach wicemarszałek Sejmu z PSL nazwał ich bydłem. Gdyby coś takiego powiedział polityk PiS, to pewnie sama szefowa Komisji Europejskiej wygłosiłaby mowę oskarżycielską o kwitnącym w Polsce faszyzmie, ale teraz na szczęście kwitnie nam uśmiechnięta, postępowa Polska.

Na czym polega postęp tłumaczył w wywiadzie dla stacji BBC minsiter spraw zagraniczncyh Radosłąw Sikorski. Nie zacytuje dokładnie z pamięci, ale powiedział, że trzeba zatrzymać nielegalną imigrację, bo w przeciwnym razie populiści dojdą do władzy. A więc to nie tak, że z nielegalną imigracją trzeba walczyć, bo jest nielegalna. Trzeba to robić, żeby utrzymać się u władzy. Pytanie, czy tacy politycy będą w stanie trzymać się swoich słów.

No ale nie mogę zapominać o tym, że niektórzy domagają się więcej dobrych wiadomości. Więc mogę jeszcze opowiedzieć o sukcesie polskich naukowców, którzy odkryli, że temperatura mysich ogonów na mrozie spada poniżej zera, a mimo to te małe zwierzaki nie doznają odmrożeń. To przeczy znanym obecnie prawidłom biologii ssaków. W polityce bez przełomu, ale przynajmniej w nauce mamy taki malutki.