- W państwowej telewizji pojawiła się informacja o rzekomych próbach nakłonienia białoruskiego dyplomaty do współpracy z polskim wywiadem w zamian za 100 tys. euro. Według propagandystów, incydent miał miejsce w Kiszyniowie – specjalna ekipa udała się do stolicy Mołdawii, aby nakręcić materiał.
KGB określiło to zdarzenie jako „rażący przypadek”. „Z pewnością pojawi się reakcja strony białoruskiej” – zagroził szef wydziału śledczego KGB, Konstantin Byczek.
Stwierdził, że „działania polskich służb wywiadowczych noszą znamiona zbrodni przeciwko państwu” i „zostaną poddane szczegółowej ocenie prawnej”.
Rzecznik białoruskiego MSZ, Anatolij Glaz, ogłosił, że doszło do naruszenia „wielu zasad międzynarodowych” i zapowiedział reakcję Mińska. Według jego słów, odpowiednia nota została już przygotowana.
- Łukaszenka chce się bronić przed Polakami “Oriesznikiem”. Ostrzegł, że użyje rosyjskiej rakiety balistycznej, zanim ktoś zdecyduje się napaść Białoruś “przy użyciu czołgów, które Polacy kupują od Korei po Amerykę”.
— Obecnie zastanawiamy się, gdzie i na jakich terenach rozmieścić Oriesznik (…). Mamy około trzydziestu takich miejsc. Wybierzemy odpowiednie, ponieważ minimalna odległość od obiektów celu musi być zachowana. Rozmieścimy i wycelujemy – stwierdził Lukaszenka.
Podkreślił, że “cele do ataku będziemy określać my na Białorusi”. Zapowiedział, że Rosjanie pomogą w obsłudze rakiet, a decyzja o “naciśnięciu guzika” będzie wspólna. Zapowiedział, że mogą być one umieszczone na stanowiskach wykorzystanych do składowania dawnej sowieckiej strategicznej broni jądrowej. Lukaszenka zapewnił też, że na Białorusi znajduje się kilkadziesiąt głowic jądrowych i że to nie “żart”.
Wcześniej śledztwo białoruskiej opozycyjnej organizacji BELPOL wskazywało, że nie ma dowodów na przerzut rosyjskich rakiet i głowic jądrowych na Białoruś. - Oligarcha Łukaszenki działał na Węgrzech mimo sankcji. Władze długo “nie zauważały” podejrzanych dochodów. O działalności białoruskiego oligarchy poinformował opozycyjny portal atlatszo.hu, którego dziennikarze wspólnie z redaktorami z portalu Białoruskie Centrum Śledcze (BIC) przeprowadzili w tej sprawie dochodzenie. Ustalili, że spółka, która latem została zamknięta przez węgierski Krajowy Urząd Skarbowo-Celny (NAV) od lat notowała kilkusetmilionowe przychody, przy czym nie wykazywała żadnej widocznej działalności.
Jednocześnie portal atlatszo.hu zwraca uwagę, że kiedy tylko jego dziennikarze rozpoczęli śledztwo, władze zawiesiły działalność spółki, powołując się właśnie na nałożone wcześniej na oligarchę sankcje.

- Na meczu Legia Warszawa-Dynamo Mińsk rozegranym 7 listopada zatrzymano mężczyzn nagrywających białoruskich kibiców. Na podstawie takich nagrań białoruskie służby identyfikują uczestników demonstracji.
– Tak naprawdę powodem interwencji ochrony meczu było nagrywanie lub fotografowanie kibiców z Białorusi. Wezwaliśmy policję, ponieważ nagrywający ich mężczyźni zignorowali polecenie ochroniarza o opuszczeniu sektora gości – powiedział przedstawiciel Legii Bartosz Zasławski.
Policja potwierdziła fakt zatrzymania dwóch mężczyzn. Z materiału wynika, że jeden z nich niedawno złożył wniosek o nadanie statusu uchodźcy. Jego sprawa jest w toku.
Demonstracja solidarności z Białorusią na stadionie Legii Warszawa / Fot. X - W Polsce nierozwiązana pozostaje kwestia przekazywania władzom Białorusi danych dotyczących migrantów politycznych objętych ochroną międzynarodową – podaje organizacja pozarządowa Centrum Solidarności Białoruskiej (CBS).Organizacja w dalszym ciągu otrzymuje zgłoszenia od Białorusinów mieszkających w Polsce w tej sprawie.
Przykładem jest przypadek obywatelki Białorusi, która po otrzymaniu statusu uchodźcy złożyła wniosek do polskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) o przyznanie emerytury. Pracownicy ZUS mieli rzekomo poinformować ją, że do podjęcia pozytywnej decyzji konieczne jest skontaktowanie się z białoruskimi władzami. Kobieta odmówiła przekazania swoich danych osobowych w obawie przed prześladowaniami, w tym ujawnieniem jej obecnego miejsca zamieszkania.
Wcześniej Centrum Solidarności Białoruskiej informowało, że polskie instytucje rządowe przekazywały Ambasadzie Białorusi informacje o emigrantach politycznych. Organizacja podkreśliła jednak, że „wycieki nie miały charakteru systemowego” i wynikały z „nieznajomości prawa przez poszczególnych urzędników”.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
