Czy protesty zatrzymają reżim Trumpa pyta Timothy Snyder, a co zatrzyma Tuska? Felieton Arkadiusza Jarzeckiego

Arkadiusz Jarzecki (fot. Jakub Węgrzyn)

Uwielbiany przez Gazetę Wyborczą amerykański historyk Timothy Snyder porównał sytuację w USA z sytuacją w Korei Południowej, w której prezydent wprowadził stan wojenny. A co ma to wspólnego z Polską?

Mówią, że polityka jest nudna, a ja od dłuższego czasu czytam polityczne komentarze Timothy’iego Snydera i robię to dla czystej rozrywki. Amerykański historyk odznaczony w 2014 roku Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia RP oprócz pisania o dziejach Europy środkowo-wschodniej zajmuje się także komentowaniem bieżących wydarzeń politycznych.

Wczoraj przeczytałem ostatni wykwit jego przenikliwej refleksji. Cytuję:

Prezydent Korei Południowej, Yoon Suk Yeol,  odwołał się do stanu wojennego, próbując zainstalować dyktaturę wojskową – i poniósł całkowitą porażkę. W jego działaniach istnieją pewne podobieństwa do nadchodzącego reżimu Trumpa – tak zaczyna się artykuł, który kończy się wyrazami nadziei, iż Amerykanie, tak jak Koreańczycy, wyjdą na ulice i powstrzymają nadchodzącą dyktaturę.

[Felieton publikowany w audycji Ponad Oceanami]

Timothy Snyder, wielki obrońca demokracji i znawca polskiej historii jakoś nie przejmuje się tym, co z demokracją robi ekipa Donalda Tuska.

A my w Polsce też zaczynamy spodziewać się masowych protestów, tyle że walka nie będzie toczyła się o demokratyczne swobody i pryncypia, bo te zostały już dawno podeptane no i nikt się tym nie przejął. Historia Polski pokazuje, że my walczymy o honor albo o to, co mamy na talerzu.

 

Chwilówki zamiast obiecanego dostatku

Polakom zaczyna coraz bardziej doskwierać zwyczajna bieda, a  to przecież od wzrostu cen kotleta rozpoczynały się w PRL największe antyrządowe manifestacje.

W październiku Polacy wzięli o 45% procent więcej chwilówek niż w ubiegłym roku. To najgorszy typ pożyczki ocierający się o lichwę, po który sięga się w ostateczności.

Donald Tusk obiecywał, że wszystko ma policzone i jak dojdzie do włądzy, to będziemy mieli w portfelach więcej. Nie wspomniał, że to będzie więcej drobnych. Wszystkie grubsze nominały trzeba teraz wydać na masło, żeby zrobić zapasy tego coraz bardziej luksusowego towaru. “Ceny masła mocno w góre”  podaje Polska Agencja Prasowa. “Będzie tylko drożej” pisze portal smakosze.pl. “Kostka zmienia się w  sztabkę” – w domyśle sztabkę złota, pisze wyborcza.biz, tyle że masło to nie złoto, na zapas kupić nie można zbyt wiele, bo jełczeje.

 

Jełczeje narracja rządu

Podobnie dzieje się z narracją rządu w kwesti przywracania praworządności. Weźmy ministra Adama Bodnara, który 22 listopada gościł komisarza unii europejskiej do spraw wymiaru sprawiedliwości. “Tematem rozmów były działania polskiego rządu na rzecz przywracanie praworządności w naszym kraju” – czytamy w rządowym komunikacie. Komisarz Reynders był jednym z kluczowych sojuszników Koalicji Obywatelskiej w walce z „dyktaturą Prawa i Sprawiedliwości”. 30 listopada Reynders przestał pełnić funkcję komisarza, a już 2 grudnia w jego mieszkaniu przeszukanie robiła belgijska policja. Bojownik o praworządność w Polsce i świecie jest podejrzany o pranie brudnych pieniędzy. Za fundusze z niewiadomego pochodzenia kupował ogromne ilości losów na loterie.

 

W Polsce prokuratura zarządziła przeszukanie w miejscach, w którcyh działalność prowadzi fundacja Lux Veritatis prowadzona przez charyzmatycznego ojca Tadeusza Rydzyka. To efekt kolejnych rozliczeń z rządami Prawa i Sprawiedliwości, bo sprawa dotyczy przekroczenia uprawnień przez byłego ministra. “Nie odpuszczę kwestii śledztw wobec ludzi byłego obozu władzy” – zapowiedział dziś premeir Donald Tusk.

 

Kaczyński bokserem

Nadużycia nie władzy, ale siły fizycznej miał dopuścić się prezes Prawa i sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Komisja Regulaminowa opowiedziała się za uchyleniem immunitetu lidera partii opozycyjnej, bo ten rzekomo pobił aktywistę, który regularnie zakłóca miesięcznice smoleńskie. Zbigniew Komosa szkaluje pamięć o śp. prezydencie Lechu Kaczyńskim oskarżając go o spowodowanie katastrofy smoleńskiej. W obronie tragicznie zmarłego albo zamordowoanego brata stanął prezes Jarosław Kaczyński.

 

Na nagraniu z wrześniowego zajścia rzeczywiście widać, jak lider największej partii opozycyjnej trzykrotnie macha zaciśniętą pięścią w pobliżu twarzy młodszego i na pierwszy rzut oka silniejszego Zbigniewa Komosy. Prowokator twierdzi, że to było pobicie, chociaż więcej w tym bicia piany niż przemocy. Tą pianą będziemy mogli wypełnić sobie żołądki, w których będzie coraz mniej masła i innych rarytasów.

 

Miejmy nadzieję, że doczekamy czasów, kiedy polityka znowu będzie nudna.