Sędzia Łukasz Zawadzki: Podważanie statusu sędziów może się skończyć paraliżem w sprawach frankowych

Sędzia Łukasz Zawadzki/ fot. arch. Łukasza Zawadzkiego

Gość Jakuba Pilarka sędzia Łukasz Zawadzki tłumaczy, jakie mogą być skutki walki Adama Bodnara z rzekomymi „neosędziami”. Na przykładzie orzeczeń „starego” TK dowodzi dwójmyślenia swoich oponentów.

W programie „Prawodajnia” Jakub Pilarka sędzia Łukasz Zawadzki, członek stowarzyszenia Prawnicy dla Polski i Ogólnopolskiego Zrzeszenienia Sędziów Sędziowie RP wskazuje na wady opinii Komisji Weneckiej dotyczącej sądów.

Odpowiedź Komisji Weneckiej jest niepokojąca, bo w ogóle nie ma w niej mowy o pozycji ustrojowej prezydenta. Nie wspominając o bogatym orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącego prerogatyw prezydenta wzakresie powoływania sędziów – mówi prawnik.

Co twierdził kiedyś Trybunał Konstytucyjny?

Sędzia przytacza dwa orzeczenia TK z 2007 i jedno 2012 roku, które odnosiły się do ówczesnej Krajowej Rady Sądownictwa i wskazywały na pewne uchybienia w procedurze nominowania na stanowiska asesorskie.

W 2007 r. Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że jest to instytucja ukształtowana w sposób sprzeczny z ustawą zasadniczą, a to dlatego, że asesorzy swoje nominacje odbierali od przedstawiciela władzy wykonawczej, czyli wówczas ministra sprawiedliwości. A więc tego rodzaju tryb miał nie dawać gwarancji niezawisłości orzeczniczej. TK zakwestionował też fakt, od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa, to było w roku 2012, nie przysługują środki odwoławcze, tak jak jest to obecnie, do Sądu Najwyższego – wspomina sędzia.

Łukasz Zawadzki wskazuje, że pomimo takich zastrzeżeń ówczesny Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że „to prezydent ma prerogatywy do powoływania sędziów”.

Innymi słowy, jeżeli kandydat w chwili nominacji spełnia wszystkie kryteria ustawowe do objęcia funkcji sędziego, to nawet jeżeli postępowanie przed-prezydenckie dotknięte było jakąś wadą proceduralną, to jest to kompletnie bez znaczenia. Wszystkie te wadyuzdrowione aktem nominacji prezydenta – tłumaczy prawnik, podkreślając, że stanowisko takie zajął TK z czasów Andrzeja Zolla czy Andrzeja Rzeplińskiego.

Bodnaryzm potencjalnie zabójczy dla frankowiczów

Pytany o ewentualny skutek przeprowadzenia masowej weryfikacji sędziów powołanych po 2017 r., do czego dąży, jak się zdaje, Adam Bodnar, sędzia Łukasz Zawadzki mówi, że 80 proc. referatów wydziałach cywilnych sądów okręgowych to tzw. sprawy frankowe.

I już teraz te wydziały są, mówiąc kolokwialnie, przytkane, a mamy do czynienia jedynie z około 200-210 tysięcy spraw. 170 tysięcy to sprawy o zapłatę czy o unieważnienie tych umów, a około 40 tysięcy to sprawy z powództw banków o korzystanie z kapitału. Ale do wytoczenia jest nadto ok. pół miliona takich spraw, bo około pół miliona kredytów zostało już zamkniętych, co przecież nie wyłącza stronom możliwości wystąpienia o unieważnienie takich umów. Czyli siedzimy na tykającej bombie – opisuje sędzia.

Kreśląc obraz możliwej zapaści sędzia zaznacza, że w jego macierzystej jednostce, czyli Sądzie Okręgowym w Opolu około 50 proc. sędziów badających sprawy frankowe, to sędziowie powołani w nowej procedurze.

A są jednostki, gdzie ta proporcja jest jeszcze większa – podkreśla Łukasz Zawadzki.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!