Latający cyrk Adama Bodnara w prokuraturze

Prokuratura Krajowa/fot. Jakub Pilarek

Pod koniec czerwca Adam Bodnar powołał w prokuraturze zespół ds. zbadania okoliczności śmierci Barbary Blidy. Warto przyjrzeć się tej inicjatywie, bo pokazuje jak w soczewce absurdy bodnaryzmu.

W historii było wiele kierunków politycznych, których nazwy wzięły się od nazwisk ich twórców. Frankizm, mccartyzm, zapateryzm, gaullizm. Można długo wyliczać. Adam Bodnar jako wirtuoz podejścia do prawa takiego, „jak on je rozumie” w pełni zasłużył sobie, by uczcić jego działalność słowem pochodzącym od jego nazwiska.

Mimo krótkiego rodowodu ma już bodnaryzm na swoim koncie pewne kamienie milowe. Należy do nich niewątpliwie siłowe przejęcia prokuratury, sporej części sądów w Polsce, czy zatrzymanie posła i próba osadzenia go w areszcie z pogwałceniem immunitetu.

Uwikłanie

Produktem ubocznym bodnaryzmu jest wikłanie się w coraz większą spiralę sprzeczności, niekiedy urągających już nawet nie wiedzy prawniczej, ale zwykłemu zdrowemu rozsądkowi. Z czymś takim mamy do czynienia właśnie w przypadku powołania zespołu śledczego ds. wyjaśnienia śmierci Barbary Blidy.

Była posłanka zastrzeliła się podczas jej zatrzymania przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w ramach śledztwa dotyczącego mafii węglowej. Sprawa budziła olbrzymie zainteresowanie opinii publicznej, a także spotkała się z miażdżącą krytyką działania organów ścigania ze strony przedstawicieli środowiska politycznego Barbary Blidy.

Młodsi czytelnicy, albo ci z trochę gorszą pamięcią, czytając o powołaniu przez Adama Bodnara zespołu ds. wyjaśnienia okoliczności śmierci Barbary Blidy, być może pomyśleli sobie: „dobrze, może wreszcie warto zbadać tę sprawę raz a dobrze”.

Problem jednak w tym, że ona już została zbadana przez zasłużonych towarzyszy broni bodnarystów.

Biała księga członka honorowego

W 2013 roku ówczesny Prokurator Generalny Andrzej Seremet wydał białą księgę dotyczącą tej sprawy.

Zawierała ona wszystkie postanowienia prokuratury kończące postępowania karne prowadzone w tej sprawie, a także decyzje sądu utrzymujące w mocy decyzje prokuratury – mówił o efektach pracy prokuratorów badających tę sprawę ówczesny rzecznik Prokuratury Generalnej.

Wg Andrzeja Seremeta, który wysłał w tej sprawie list do Rzecznik Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz, śledztwa prokuratury w tej sprawie były prowadzone rzetelnie, dokładnie i wielowątkowo.

Ktoś mógłby jednak poddać pod wątpliwość rzetelność samego Andrzeja Seremeta. Któż to w ogóle był? Zaraz, przecież powołał go Lech Kaczyński! Skandal! To na pewno spisek kaczyzmu.

Trudno jednak byłoby kwestionować wiarygodność Seremeta miłośnikom bodnaryzmu, a to dlatego, że w 2017 r. został on członkiem honorowym… Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia.  A więc tego stowarzyszenia, z którego wywodzą się nielegalni „kierownicy” prokuratury Jacek Bilewicz i Dariusz Korneluk, a także wiele innych gwiazd dzisiejszej prokuratury, z Ewą Wrzosek na czele.

Opozycyjni śledczy zwierają szyki

Skoro Seremet został uznany przez to towarzystwo za osobę bez skazy – bo tak chyba należy odczytać przyznanie tytułu członka honorowego – to jak dziś mogą oni kwestionować ustalenia, które uznał on za prawidłowe, w tak ważnej społecznie sprawie, jaką była sprawa śmierci byłej posłanki?

Badają sami siebie!

Ale to nie koniec absurdów. Kto w czasie tworzenia białej księgi był zastępcą Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta? Prokurator Marek Jamrogowicz, obecnie również członek Lex Super Omnia. Gdzie dziś jest Jamrogowicz? Otóż jest Zastępcą Prokuratora Krajowego. Czy on również nie wiedział, co firmuje zarządzana przez niego, nieistniejąca już dziś Prokuratura Generalna?

Oczywiście, że wiedział. Biała księga została opublikowana, ówczesne najwyższe władze prokuratury – przyszły członek honorowy Lex Super Omnia i przyszły (nielegalny) zastępca „Prokuratora Krajowego” Dariusza Korneluka Marek Jamrogowicz uznali, że nie mają się czego wstydzić.

Dziś Adam Bodnar tak bardzo zapętlił się w poszukiwaniu spraw prokuratorskich, które mogą pogrążyć PiS, a jeszcze lepiej środowisko Zbigniewa Ziobro, że nie zauważa nawet, iż ośmiesza bliskich mu funkcjonariuszy, jak choćby wspomnianego Marka Jamrogowicza.

Teraz chyba Stowarzyszenie Lex Super Omnia powinno odebrać Andrzejowi Seremetowi tytuł członka honorowego. Wychodzi przecież na to, że tuszował sprawę śmierci Barbary Blidy. Szczegóły kwalifikacji tych nowych „faktów” pomoże ustalić nie prokurator, lecz lekarz.

Jakub Pilarek