Była minister edukacji pytana o oskarżenia opozycji wobec niej o działanie wstrzymujące budowę zbiorników retencyjnych, przed laty, za rządów Prawa i Sprawiedliwości, odpowiada, że jest to „zaplanowane i zorganizowane; wyciąga się zdania wyrwane z kontekstu”.
Pan redaktor powiedział o proteście [mieszkańców wobec planów budowy zbiorników retencyjnych], ale to nie jest słowo adekwatne do tego, co tam się działo. Tam na każdym płocie wisiał banner z protestem, działali tam „ośmiogwiazdkowcy”, były pisane petycje do Parlamentu Europejskiego. Właściwie każdy samorząd podjął uchwałę, gdzie od czci i wiary odsądzał rząd, że ośmiela się myśleć o zbiornikach – mówi Anna Zalewska do Łukasza Jankowskiego.
Europosłanka tłumaczy, że „zarząd powiatu kłodzkiego, na czele którego stał obecny wojewoda, również miał takie stanowisko”.
Moja zdanie, powtarzane teraz wielokrotnie, zostało wypowiedziane po kilkugodzinnej awanturze w Międzylesiu [miasto na ziemi kłodzkiej], gdzie próbowaliśmy uspokoić sytuację. Decyzje w sprawie zbiorników były decyzjami rządowymi, a ja zostałam wywołana do tablicy jako posłanka z tego regionu. Ustaliliśmy, że wybudujemy cztery zbiorniki, a później pokażemy, jak to ważne, i wybudujemy następne – mówi Zalewska.
Podkreśla, że wobec stopnia radykalizmu oporu mieszkańców rząd nie miał wyjścia i musiał wstrzymać dalsze inwestycje:
Mieliśmy przeciwko sobie samorządy i obywateli. Cała Kotlina Kłodzka. I polityków, żeby była jasność, także polityków ówczesnej opozycji, którzy tych zbiorników wtedy również bardzo nie chcieli, z panią poseł Wielichowską, obecnie wicemarszałek, na czele. I jedyne, co wtedy moglibyśmy zrobić, to wysłać wojsko i policję. Czy Pan uważa, że tak należy postępować z obywatelami? Nie. Trzeba w którymś momencie, na moment się wycofać, pokazać i zbudować, co zrobiliśmy, że to jest dobro.
jbp/
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z Anną Zalewską!
