Mieszkaniec Prudnika: zniszczenia w mieście sięgają 30-40%

Rzeka Prudnik w Prudniku podczas powodzi, 15 września 2024 r./ Fot. X

Wszyscy w regionie robią wszystko, by się zabezpieczyć, ale jeżeli opady szybko się nie skończą, ich wysiłek będzie daremny – mówi Paweł Licznar.

Od godzin nocnych z 14 na 15 września w południowej, a zwłaszcza południowo-zachodniej Polsce spustoszenie sieje żywioł wodny. Stany rzek w dorzeczu Odry znacznie przekraczają stany alarmowe; część z nich wylewa się z koryt i pod wodą znajdują się liczne miejscowości, zwłaszcza w Kotlinie Kłodzkiej. Poszkodowane jest samo Kłodzko, ale także Nysa i Prudnik. Właśnie w tym ostatnim mieście żyje Paweł Licznar. Jak wynika z jego relacji:

Strażacy przez trzy dni walczyli o uratowanie budynków w okolicznych miejscowściach – w Łące Prudnickiej, Moszczance, Czyżowicach czy Niemysłowicach, ale musieli skapitulować.

Mieszkaniec Prudnika informuje, że wszystkie punkty, dokąd mogli ewakuować się ludzie z zalanych terenów, są przepełnione. Podkreśla, że ludność wykazała się dyscypliną i odpowiedzialnością podczas akcji ewakuacyjnej.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Powódź w południowej Polsce; zalane Kłodzko. B. wiceprezes Wód Polskich: region jest dzisiaj bezbronny