W rozmowie z Łukaszem Jankowski prof. Jan Majchrowski nie ma wątpliwości, że Donald Tusk nie miał prawa wycofać kontrasygnaty z pisma dotyczącego Sądu Najwyższego.
Wypowiadali się w tej sprawie konstytucjonaliści, w tym ci, którzy popierają Donalda Tuska. Mówili, że coś takiego jest niemożliwe. Każdy konstytucjonalista obśmieje działanie premiera, bo wiem, że art. 144 Konstytucji RP, w którym mamy instytucję kontrasygnaty, mówi bardzo jasno, że akty urzędowe prezydenta, wszystkie, z wyjątkiem prerogatyw, wymagają dla swojej ważności podpisu premiera. A ten przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed sejmem – wskazuje prawnik.
Jan Majchrowski tłumaczy, że regulacja ta dowodzi jednoznacznie, że „cały czas jest to akt prezydenta, a nie premiera”.
Premier tylko ponosi za złożenie swojej sygnatury odpowiedzialność polityczną przed sejmem. I tylko tyle. Więc w związku z tym to nie jest akt premiera i nie jest to żadna decyzja administracyjna – podkreśla profesor.
Jan Majchrowski mówi, że „nigdy w całej historii Polski, odkąd są rządy parlamentarno-gabinetowe, od II Rzeczypospolitej poczynając, nic podobnego nie miało miejsca, nikt by nawet nie pomyślał, że coś takiego można zrobić. To jest całkowita kompromitacja, której przyświeca cel polityczny”.
Konsekwencje uznania działania premiera za uprawnione
Prawnik dodaje, że gdyby założyć, że działanie premiera było uprawnione, to konsekwencją byłoby automatycznie uznanie możliwości nieskrępowanego czasowo wycofania kontrasygnaty.
Przepis, z którego premier chciał skorzystać z ustawy o postępowaniu przed sądami administracyjnymi nie ma ograniczenia czasowego. On powoduje, że procedurę można wszcząć zawsze. A to oznaczałoby, że premier może wycofać wszelkie akty prezydenckie, które zostały opublikowane w Monitorze Polskim. Proszę zwrócić uwagę, że ten akt został już przecież opublikowany. Czyli mamy pełen chaos prawny i wolną Amerykankę – zwraca uwagę Jan Majchrowski.
Widmo krachu gospodarki
Profesor wskazuje, że „ci, którzy to robią, uderzają w trzecią władzę Rzeczypospolitej Polskiej”.
Polska bez normalnego sądownictwa, bez trzeciej władzy nie może się ostać. Po prostu zacznie się walić. Żaden inwestor tu nie przyjdzie. A już teraz mamy sytuację, z której inwestorzy i kapitał na gwałt zaczynają z Polski uciekać. To się skończy głębokim kryzysem gospodarczym, rozłożeniem Polski na łopatki. Może komuś o to właśnie chodzi? – ostrzega Jan Machrowski.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!
