We wtorek izraelskie lotnictwo przeprowadziło atak w stolicy Kataru Dosze. Celem był budynek, w którym przebywali przywódcy Hamasu. Sprawa została uznana za bardzo kontrowersyjną, ponieważ Katar uchodził za kraj sprzymierzony z USA.
W rozmowie z Mikołajem Murkocińskim ekspert ds. Bliskiego Wschodu Paweł Rakowski stwierdza, że wydarzyło się coś, co nie miało racji, by się wydarzyć.
Został zaatakowany najważniejszy sojusznik amerykański w regionie i Amerykanie temu atakowi nie zapobiegli, a właściwie się mu przyglądali. Przestrzeń katarska jest chroniona przez największą bazę amerykańską na Bliskim Wschodzie – Al Udeit
– podkreśla Rakowski.
Według eksperta Katarczycy, który płacą biliony dolarów za swoje bezpieczeństwo, czują się oszukani. Zapłacili, a ich opiekun nie wywiązał się
– ocenia Rakowski.
Ks. prof. Waldemar Cisło: Izrael zachowuje się jak państwo terrorystyczne
Rozmówca Mikołaja Murkocińskiego wskazuje, że sytuacja ta jest dla Kataru nie do przyjęcia, bo jest to bardzo poważne państwo, o nieporównywalnie mocniejszej pozycji, niż np. Syria czy Jemen.
Smaczku dodają kolejne fakty, o których się dowiadujemy, mianowicie że w trakcie ataku miało mieć miejsce posiedzenie zarządu Hamasu, który miał dyskutować kwestię planu Trumpa na zakończenie wojny w Gazie. Nie pierwszy to raz, kiedy jakieś frakcje siadają do stołu, żeby przedyskutować kwestie pokojowe i dostają uderzenie
– zauważa Rakowski.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
jbp/
