W środę w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego rozpoznawany był wniosek Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie Jakuba Iwańca. Prokuratura chce postawić sędziemu zarzut przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków oraz ukrywania akt dyscyplinarnych sprawy przed powołanym przez wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchę tzw. rzecznikiem dyscyplinarnym ad hoc sędzią Grzegorzem Kasickim. Analogiczne wnioski zostały skierowane wobec Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych Piotra Schaba i jego zastępców Michała Lasoty i Przemysława Radzika.
W przypadku sędziego Jakuba Iwańca sporne akta dotyczyły sprawy ewentualnej odpowiedzialności sędziego za doprowadzenie do pozbawienie wolności posłów Mariusza Kamińskiego i Maciej Wąsika, ułaskawionych przez prezydenta Andrzeja Dudę w 2015 r.
W szerszym aspekcie sprawa ta stała się szeroko znana z powodu siłowego wejścia prokuratury w asyście policji do Krajowej Rady Sądownictwa, która ustawowo zapewnia obsługę „głównych” rzeczników dyscyplinarnych. Rzecznicy nie wydawali akt powołanym przez resort sprawiedliwości rzecznikom ad hoc, którzy mieli przejąć prowadzone przez nich sprawy dyscyplinarne między innymi z powodu kwestionowania sposobu ich powołania – bez wymaganego w procedurze karnej podpisu tradycyjnego. Pisaliśmy o tym już na portalu wnet.fm.
Myrcha nie był uprawniony do powołania rzecznika ad hoc
Podczas środowego posiedzenia Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN sprawę rozpoznawał sędzia Paweł Wojciechowski. Prokuraturę reprezentował wykonujący w Wydziale Spraw Wewnętrznych prokurator Zbigniew Synak. Na sali był również obecny sędzia Jakub Iwaniec oraz jego obrońcy prokuratorzy Robert Hernand i Mariusz Moszowski. Trzeci obrońca, prokurator Michał Ostrowski nie brał udziału w posiedzeniu.
Sędzia Wojciechowski zgodził się z obroną, że sędzia Jakub Iwaniec mógł mieć uzasadnione wątpliwości, co do prawidłowości powołania rzecznika ad hoc Grzegorza Kasickiego z uwagi na osobę, która podjęła tę decyzję. Osobą tą był, jak już wspomniano powyżej, wiceminister Arkadiusz Myrcha. Jak wskazał sędzia, zarządzenie kompetencyjne ministra Adama Bodnara z grudnia 2023 r. nie dawało Myrsze takiego uprawnienia.
Przyjrzyjmy się temu zarządzeniu, co z niego wynika. (…) W paragrafie drugim, zacytuję, „sekretarz stanu Arkadiusz Myrcha sprawuje stałe zastępstwo ministra sprawiedliwości w sprawach” i tu mamy wymienionych w dziesięciu punktach sprawy. I żadna z tych spraw nie dotyczy postępowań dyscyplinarnych, jakkolwiek by tego nie rozumieć. Dalej mamy też, że w razie nieobecności ministra sprawiedliwości sekretarz zastępuje go w czynnościach określonych w paragrafie 1, ustęp 1 punkt 2 i 3. Znowu, zerkam do paragrafu 1, punkt 2 i 3. „Podpisywanie aktów normatywnych” i tak dalej – absolutnie nic, co jest związane z postępowaniem dyscyplinarnym. I jeszcze dalej. W razie nieobecności innych sekretarzy stanu, sekretarz Myrcha może zastępować trójkę. Natomiast, co istotne, nie ma tutaj mowy o zastępowaniu sekretarza stanu Dariusza Mazura, który rzeczywiście w ramach swoich obowiązków ma sprawy w zakresie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów
– tłumaczył Wojciechowski.
Sędzia SN podkreślił, że ze zgromadzonej w sprawie korespondencji sędziego Iwańca jako zastępcy rzecznika dyscyplinarnego z przewodniczącą Krajowej Rady Sądownictwa, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie i samym (wątpliwym) rzecznikiem ad hoc wynika, że miał on „mocne podstawy do przyjmowania tego, że to powołanie jest nieskuteczne”.
W aktach nie ma żadnego innego dokumentu, który pozwalałby przyjąć sądowi, że sekretarz stanu, który podpisał to pismo w zastępstwie ministra sprawiedliwości, że mógł to pismo podpisać
– dodał.

Mariusz Moszowski, Jakub Iwaniec i Robert Hernand/ fot. Jakub Pilarek
Prokuratura nie dostrzegła orzecznictwa SN
Paweł Wojciechowski przypomniał również, że w kwestiach dotyczących zastępstwa ministra sprawiedliwości przez sekretarzy stanu zostały wydane dwie uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego.
To pokazuje, że ta kwestia nie jest banalna, że to jest sprawa bardzo istotna i ważna, skoro Sąd Najwyższy dwukrotnie musiał się wypowiedzieć. A skoro się wypowiadał w pełnym składzie, to znaczy, że była rozbieżność w orzecznictwie
– zaznaczył prawnik.
Wyjaśnił, że druga z tych uchwał z 2014 r. jednoznacznie wspiera interpretację prawną, której dokonał sędzia Jakub Iwaniec. Dotyczyła ona przenoszenia sędziów na inne stanowisko służbowe.
W uchwale tej są kwestie związane z tym, że mamy do czynienia ze szczególnymi uprawnieniami [ministra sprawiedliwości]. To nie jest decyzja administracyjna, to działanie w zupełnie innej sferze, to jest organ władzy publicznej, a związku z tym SN wskazał, że nie mają tu w ogóle zastosowania przepisy ustawy o Radzie Ministrów
– kontynuował sędzia.
W świetle tych ustaleń sędzia Paweł Wojciechowski uznał, że sędzi Jakubowi Iwańcowi nie można przypisać, że w sposób umyślny chciał złamać prawo.
To argument za tym, że sędzia Iwaniec mógł mieć odmienną [interpretację], co nie oznacza, że jedyną i właściwą. Sąd [Najwyższy] absolutnie w tym postępowaniu tego nie przesądza. Tu skupia się wyłącznie na tym, że działania sędziego Jakuba Iwańca, czy jego czynom można przypisać znamiona przestępstw. Tylko tyle. To nie jest żadna wykładnie systemowa. Skupiamy się na sprawie, której dotyczy wniosek
– podsumował Paweł Wojciechowski, który wydał uchwałę o odmowie zgody na ściganie Jakuba Iwańca.
Porażający brak logiki w żurkizmie-bodnaryzmie
Podczas posiedzenia sądu miały miejsce dla wydarzenia poboczne dla sprawy, ale bardzo istotne dla sporu o wymiar sprawiedliwości. Pierwsze z nich dotyczyło kwestii tzw. neosędziów. Do takiej grupy w logice tzw. obrońców praworządności zalicza się orzekający sędzia Paweł Wojciechowski.
Wskutek wypowiedzi sędziego Jakuba Iwańca prokurator Zbigniew Synak został wprost zapytany, czy będzie wnioskował o wyłączenie sędziego Wojciechowskiego. Odpowiedź, która padła, była negatywna. I była ona zgodna z duchem i literą prawa, ale nie z linią kreśloną wcześniej przez Adama Bodnara, a obecnie Waldemara Żurka. Ten ostatni skierował przecież nawet zawiadomienie do prokuratury na sędzię Sądu Najwyższego Marię Szczepianiec, która orzekała w sprawie skargi nadzwyczajnej, dotyczącej sporu Żurka z jego żoną. A ostatnio, już jako Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny, wypowiadał się, że sędziowie z SN będą zwracali z własnych pieniędzy środki na odszkodowania zasądzone z powodu ich rzekomo wadliwego statusu.
Postawa prokuratora Synaka jest też sprzeczna z postawą prokuratorów, którzy kilka miesięcy wcześniej wnioskowali o wyłączenie sędziów SN, którzy rozpoznawali sprawę statusu prokuratora Dariusza Barskiego – Zbigniewa Kapińskiego, Marka Siwka i Igora Zgolińskiego. Wówczas Prokuratura Krajowa nie przyjęła orzeczenia SN do wiadomości, właśnie z powodu „neosędziów”. Dziś nie ma problemu, że orzeka sędzia powołany do SN w taki sam sposób, jak powyższa trójka.
SN uznaje legalnych rzeczników dyscyplinarnych
Drugie wydarzenie to uznanie przez sędziego Pawła Wojciechowskiego sędziego Piotra Schaba jako urzędującego Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych. Schab zgłosił swój udział w sprawie i został do niej dopuszczony, jednak nie jako przedstawiciel stowarzyszenia, tylko właśnie jako rzecznik dyscyplinarny.
To już kolejne takie orzeczenie w Sądzie Najwyższym. Oznacza to, że istnieje ugruntowana już linia orzecznicza, zgodnie z którą SN nie uznaje nielegalnego odwołania rzeczników Schaba, Lasoty i Radzika przez Adama Bodnara i Waldemara Żurka.
Co ciekawe, również i tutaj prokurator Zbigniew Synak nie protestował. A przecież uznanie „rzecznikowania” Piotra Schaba jest oczywistym policzkiem dla Waldemara Żurka.
Prokuraturze Krajowej przysługuje zażalenie na decyzję SSN Pawła Wojciechowskiego. Jeżeli się na to zdecyduje, odwołanie rozpoznawać będzie skład trójkowy. Na rozpoznanie nadal czekają wnioski dotyczące pozostałej trójki rzeczników dyscyplinarnych. Według informacji portalu oko.press, śledztwo toczy się również w sprawie nie uznawania przez rzeczników dyscyplinarnych ich odwołania.
Przemysław Radzik będzie dalej sprawował funkcję Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego
jbp/
