Gość Poranka Wnet zwraca uwagę, że w pamięci wielu stoczniowców w 1980 r. świeże były wspomnienia stłumienia rewolty w grudniu 1970 r.
Takie postacie, jak Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Gwiazda, Lecha Wałęsa, Anna Walentynowicz przybyli na coś, co wymagało ogromnej odwagi. Sam stałem pod bramą stoczni i pamiętam dobrze takie reakcje, jak nad stocznią latały samoloty i rozrzucały ulotki, wzywające do zakończenia strajku, a starsi stoczniowcy mówili „aha, to jest ostatni moment, bo jeżeli rozrzucają takie ulotki, to w nocy nastąpi interwencja, czołgi wiodą po prostu”. A jednak ludzie przetrzymali
– wspomina dziennikarz.
Semka podkreśla, jak dużą rolę w tamtych dniach odgrywały modlitwy.
Prowadziły je działaczki Ruchu Młodych Polskich Bożena Rybicka i Magdalena Modzelewska. Pamiętam, jak codzienne wieczorne modlitwy powodowały, że z ludzi opadał strach. To się czuło niemal fizycznie. To było w potwietrzu. To dzisiaj jest to dla mnie jedno z najważniejszych doświadczeń. Przychodzi mi na myśl, gdy rozmaici mędkrowie wyśmiewają religię i mówią, że jest człowiekowi niepotrzebna. Mam wtedy ochotę powiedzieć: „szkoda, że cię wtedy nie było pod bramą stoczni, zobaczyłbyś, jak ta modlitwa, jak to odwołanie się do Absolutu wyzwalało ludzi
– mówi Piotr Semka.
Wysłuchaj rozmowy już teraz!
jbp/
