Waldemar Żurek, dotyczasowowy sędzia z Krakowa i polityk PO Marcin Kierwiński mają objąć, odpowiednio, ministerstwo sprawiedliwości i ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji.
W rozmowie z Łukaszem Jankowskim Miłosz Lodowski nazywa ich „niszczycielskim duetem”, działającym za zasadzie „ogarów śmierci spuszczonych ze smyczy”.
Zaczyna to przypominać Wielką Brytanię w okolicach IX wieku, kiedy Wikingowie wpadali na te tereny, palili, gwałcili, mordowali, wywozili co się da, a w końcu jeszcze zakładali tam własne królestwa. Niestety, takie konotacje historyczne bardzo wiele tłumaczą z obecnej rzeczywistości
– zauważa Lodowski.
Publicysta ocenia Żurka i Kierwińskiego jako jedyne silnisze figury.
Rząd po rekonstrukcji wydaje się być słabszy, niż kiedykolwiek
– dodaje.
Miłosz Lodowski zastanawia się również, czy do ostrej gry może zostać włączony minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Stawia pytanie, czy funkcja wicepremiera, którą dostał Sikorski, nie mogła służyć temu, by go spalić.
Żeby nie stanowił zagrożenia dla Donalda Tuska. Czasem jest tak, że największych wrogów trzyma się bardzo blisko siebie i to oni mają odpowiadać za czyny niezwykłe. Umaczanie ich w rozmaitych „niewygodnościach” to metoda polityczna
– zwraca uwagę gość Odysei Wyborczej.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
jbp/
