Dr Witold Repetowicz podczas wystąpienia w mediach zwrócił uwagę, że używanie terminu „Zachodni Azerbejdżan” w odniesieniu do terytorium dzisiejszej Armenii może być postrzegane jako forma roszczeń terytorialnych. Jak odniósłby się Pan do takich obaw?
Użycie terminu „Zachodni Azerbejdżan” wynika z prawa do samoidentyfikacji. Azerbejdżanie pochodzący z terytorium Armenii nazywają siebie „Zachodnimi Azerbejdżanami”, co ma solidne podstawy historyczne. Obecność Azerbejdżan na tych terenach była dość znacząca. W 1828 roku, gdy Rosja kupowała i anektowała Chanat Erywański, państwo azerbejdżańskie, którego terytorium w dużej mierze odpowiada terytorium dzisiejszej Armenii, ponad 80 proc. ludności stanowili Azerbejdżanie. Wszyscy oni zostali wygnani w licznych falach deportacji w ciągu ostatniego stulecia, z których ostatnia miała miejsce w latach 1987–1991.
Obecnie używanie terminu „Zachodni Azerbejdżan” ma wyłącznie konotacje historyczne i kulturowe i nie wiąże się z żadnymi roszczeniami politycznymi ani prawnymi. Wspólnota Zachodniego Azerbejdżanu wielokrotnie podkreślała, że szanuje integralność terytorialną i suwerenność Armenii oraz dąży do powrotu przesiedlonych Azerbejdżan do ich domów w Armenii, wyłącznie zgodnie z prawem międzynarodowym i w sposób pokojowy. Przekazaliśmy to na piśmie premierowi Armenii oraz Sekretarzowi Generalnemu ONZ. Uznajemy, że Armenia jest suwerennym, niepodległym państwem, uznanym przez społeczność międzynarodową i członkiem Organizacji Narodów Zjednoczonych. Oczekujemy, że Armenia wypełni swoje zobowiązania w zakresie praw człowieka jako państwo członkowskie ONZ — nic więcej, nic mniej.
Zachodni Azerbejdżan — pamięć, dziedzictwo i przyszłość. Wywiad z ambasador Nargiz Gurbanovą
W niedawnym wywiadzie Ambasador Azerbejdżanu w Polsce, Jej Ekscelencja dr Nargiz Gurbanova, wskazała na dynastię Safawidów jako państwo azerbejdżańskie. Dr Repetowicz argumentuje, że Safawidzi byli dynastią perską, a ich państwo było odrodzonym Iranem. Na jakich źródłach i narracjach historycznych opiera się Azerbejdżan, przedstawiając ich jako część swojego dziedzictwa?
Dynastia Safawidów, zgodnie z wszelkimi definicjami, była dynastią turkijską, posługującą się językiem azerbejdżańsko-turkijski. Początkowo osiedlili się w Ardabilu na terytorium Południowego Azerbejdżanu, zamieszkałego głównie przez ludność turkijską, i opierali się na ogromnej armii składającej się przede wszystkim z turkijskich plemion Kizylbaszów.
Założycielem dynastii był Szach Ismail I. Główne źródła dotyczące okresu Safawidów — “Tarikh-i alam ara-yi Abbasi” autorstwa Iskender beja Munszi (koniec XVI w.) oraz “Ahsanu at-tavarikh” autorstwa Hasan beja Rumlu (ukończone w drugiej połowie XVI w.) — wskazują, że młody Ismail początkowo podjął walkę o „padyszachat Azerbejdżanu” [Iskender bej Munszi, tekst perski, s. 27] i “… w lipcu 1501 roku został koronowany w Tebrizie na szacha Azerbejdżanu”.
Przodkiem Szacha Ismaila ze strony ojca był założyciel zakonu Safawidów Sufickich— Szejk Safi ad-Din Ardebili. Jeśli chodzi o genealogię Ismaila ze strony matki, był on wnukiem Uzuna Hasana Akkojunlu. Gdy młody Szach Ismail objął tron w Tebrizie w 1501 roku, uważał się za prawowitego następcę Uzuna Hasana, co potwierdzają zarówno źródła pisane, jak i wszystkie dokumenty z archiwów weneckich.
W 1503 roku, stawiając czoła pretendentom do tronu państwa Akkojunlu, Szach Ismail przejął kontrolę nad kolejnymi terytoriami należącymi wcześniej do tego państwa, a następnie ogłosił się również szachanszachem Iranu, zachowując jednocześnie tytuł szacha Azerbejdżanu. Wiadomo, że w okresie średniowiecza, używanie wielu tytułów przez władców było powszechną praktyką.
Czy nie obawia się Pan, że debaty historyczne mogą utrudniać proces pojednania i budowania trwałego pokoju w regionie?
Państwa pytanie dotyczy znaczenia historii wrozwiązywaniu współczesnych problemów. To naturalne, że każdy naród jest dumny ze swojej przeszłości. Jednak kwestie pokoju i bezpieczeństwa rzadko można rozwiązać, trzymając się kurczowo historii. Sytuacja staje się szczególnie niebezpieczna, gdy historia jest zniekształcana w celu podporządkowania jej radykalnym ideologiom. Widzimy to wyraźnie w Armenii, gdzie megalomańska koncepcja „Wielkiej Armenii” wykorzystywana jest do promowania ekspansji terytorialnej, wyższości etnicznej i dyskryminacji rasowej.
Uważam, że największym zagrożeniem dla pokoju jest właśnie ideologia dyskryminacji rasowej i radykalnego nacjonalizmu, która dominuje w Armenii. Obserwowaliśmy to wielokrotnie w wypowiedziach armeńskich liderów politycznych — chociażby w nagraniu przemówienia pierwszego prezydenta Armenii, Lewona Ter-Petrosjana, z 1993 roku, w którym przedstawiał „całkowite oczyszczenie Armenii i Karabachu z innych grup etnicznych” jako osiągnięcie historyczne. Również wypowiedzi drugiego prezydenta, Roberta Koczarjana, z mównicy organizacji międzynarodowej, w których twierdził, że „Azerbejdżanie i Ormianie są etnicznie niekompatybilni”.
Armenia może promować pokój i pojednanie, eliminując panującą w kraju radykalną ideologię, nawiązując dialog ze Wspólnotą Zachodniego Azerbejdżanu, tworząc warunki do bezpiecznego i godnego powrotu Azerbejdżan wypędzonych z Armenii oraz kładąc kres polityce niszczenia i zniekształcania dziedzictwa kulturowego należącego do narodu azerbejdżańskiego. Niestety, wspomniane wyżej słuszne apele społeczności azerbejdżańskiej wygnanej z Armenii pozostają do dziś bez odpowiedzi.
Jak postrzega Pan kwestię dziedzictwa kulturowego w kontekście pokoju i pojednania między dwoma krajami?
Rzeczywiście, kwestia dziedzictwa kulturowego jest jednym z kluczowych elementów pokoju i pojednania. Niestety, w wyniku długoletniego konfliktu między oboma narodami, dziedzictwo kulturowe poniosło znaczne straty. Niedawne przeprowadzone obiektywne badanie, oparte na porównawczych zdjęciach satelitarnych (przed i po) wykazało znaczne zniszczenia dziedzictwa kulturowego Azerbejdżanu, w tym setek meczetów i cmentarzy na terytorium Armenii.
Naprawa zniszczeń i profanacja dziedzictwa kulturowego ma kluczowe znaczenie dla osiągnięcia trwałego pokoju i pojednania. Konieczne jest przeprowadzenie kompleksowych badań przez wiarygodną stronę trzecią z bezpośrednim dostępemdo obiektu, a następnie opracowanie planu renowacji zniszczonych i uszkodzonych obiektów dziedzictwa kulturowego. Rząd Azerbejdżanu oraz Wspólnota Zachodniego Azerbejdżanu, jako strona zainteresowana, zwróciły się do UNESCO z prośbą o wysłanie misji rozpoznawczej do Armenii w celu oceny szkód wyrządzonych dziedzictwu kulturowemu Azerbejdżanu. Niestety, Armenia do tej pory nie wyraziła zgody na przyjęcie takiej misji.
W jaki sposób kwestie powrotu przesiedlonych Azerbejdżan do Armenii wiążą się z procesem pokojowym między tymi dwoma krajami?
Uważamy, że nasz powrót oraz podpisanie porozumienia pokojowego to dwie ważne, ale niezależne kwestie. Chociaż nie są one od siebie bezpośrednio uzależnione, postęp w jednej dziedzinie z pewnością może przyczynić się do postępu w drugiej – niezależnie od tego, która nastąpi jako pierwsza.
Naszym zdaniem powrót Azerbejdżanu do Armenii to przede wszystkim kwestia praw człowieka i zobowiązanie, które Armenia musi wypełnić, niezależnie od stanu i charakteru stosunków politycznych z Azerbejdżanem. Istnienie sporów politycznych między tymi dwoma krajami nie może usprawiedliwiać uniemożliwiania powrotu przesiedlonym Azerbejdżanom, którzy są prawowitymi mieszkańcami tego kraju i zostali z niego przymusowo wypędzeni.
Jeśli chodzi o proces pokojowy, silna determinacja rządu Azerbejdżanu w dążeniu do osiągnięcia trwałego pokoju zasługuje na powszechne uznanie. Azerbejdżan to kraj, który ogromnie ucierpiał w wyniku konfliktu. Na jego ziemi zginęło ponad dwadzieścia tysięcy obywateli Azerbejdżanu. Zniszczeniu uległo około tysiąca miast i wsi. 13% terytorium Azerbejdżanu jest zaminowane i skażone niewybuchami. Wartość strat poniesionych przez Azerbejdżan przekracza 150 miliardów dolarów. Pomimo tego to Azerbejdżan zainicjował proces pokojowy i zaproponował projekt porozumienia pokojowego, którego negocjacje zostały już zakończone. Armenia musi usunąć pozostałe przeszkody w podpisaniu porozumienia pokojowego, a przede wszystkim wyeliminować ze swojej konstytucji roszczenia terytorialne wobec Azerbejdżanu oraz wyrazić zgodę na rozwiązanie Grupy Mińskiej OBWE. Armenia powinna również wypełnić swoje zobowiązania do zapewnienia niezakłóconej komunikacji między różnymi częściami Azerbejdżanu.
Jesteśmy pod wrażeniem niedawnych rozmów między prezydentem Azerbejdżanu a premierem Armenii, które odbyły się 10 lipca 2025 roku w Abu Zabi i które obie strony oceniły jako pozytywne i konstruktywne. Mamy nadzieję, że trwały pokój w naszym regionie zostanie wkrótce osiągnięty.
Rozmawiała Jaśmina Nowak
