W Poranku Radia Wnet dziennikarz śledczy Leszek Kraskowski opisuje, jak w Najwyższej Izbie Kontroli działał syn Mariana Banasia Jakub, którego prezes NIK uczynił swoim asystentem społecznym.
On nie miał etatu, nie był w ogóle jakoś formalnie w NIK umocowany. Prawdę powiedziawszy, zajmuję się NIK-iem 31 lat i nigdy nie było takiej sytuacji, by prezes brał do pomocy kogoś z rodziny. Ale powiedzmy, że gdyby było to z pożytkiem dla NIK, można by na to przymknąc oczy, zwłaszcza, jeśli ktoś byłby doradcą społecznym gratis
– mówi Kraskowski.
Małgorzata Paprocka: Giertych z błogosławieństwem Tuska głosi tezy bez pokrycia
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego zdradza jednak, że Banaś junior postanowił swoją działalność z instytucji „opodatkować”.
Tak jak kiedyś mafia „opodatkowała” sklepy, restauracje i agencje towarzyskie, tak właśnie Banaś junior postanowił opodatkować inspektorów. Wprowadził tak zwaną „dziesięcinę”, która w slangu nikowskim nazywana była „kubusiowe” bądź „banasiowanie”. Chodzi o to, że od każdej premii ludzie przez niego nagabywani musieli odprowadzać 10 proc. dla Kubusia. Przychodził w jego imieniu pomagier nazywany „Czarnym Piotrusiem” ze względu na to, że ma ciemne rysy twarzy
– twierdzi Kraskowski, powołując się na swoich informatorów.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
