„To nie tak, że nagle obraziłem się na kadrę. Zawsze dawałem jej wszystko. Jednocześnie bardzo boli mnie to, co się stało. Nie chodzi o samo zabranie mi opaski, ale o to, jak zostało mi to zakomunikowane – powiedział Sportowym Faktom WP Robert Lewandowski. Do tego cytatu i całego konfliktu w reprezentacji odniósł się w dziennikarz sportowy Radia Wnet Grzegorz Milko w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim.
Posłuchaj całej rozmowy:
Nie chodziło tylko o samo odebranie opaski kapitana, ale o to, jak mu to zakomunikowano. Cała sprawa zaczęła się zresztą dużo wcześniej
– powiedział Grzegorz Milko.
Dziennikarz sportowy Radia Wnet przybliżył słuchaczom całą sprawę. Podczas zgrupowania w niedzielę, już po przylocie na mecz z Finlandią, Michał Probierz ogłosił, że nowym kapitanem zostaje Piotr Zieliński. Podobno w szatni rozległy się wtedy gromkie brawa. Wtajemniczeni mówią, że wszystko zaczęło się psuć już w marcu, po meczu z Litwą. Wtedy Lewandowski – jak twierdzą – wpadł do szatni w furii i zaczął ostro krytykować drużynę. To nie spodobało się Probierzowi – nie życzył sobie takich zachowań”.
Czy Robert Lewandowski był nielubiany? […] Może jego autorytet przytłaczał innych zawodników. W Barcelonie te relacje jakoś się ułożyły – Jamal wspominał, że na początku nawet z Robertem nie rozmawiał, bo to starszy gracz, ale teraz są w świetnej komitywie. W kadrze tak nie było. Może Robert po prostu nie pozwalał innym się rozwijać, będąc centralną postacią
– mówił Milko.
Tłumaczył, że „grało się na Lewandowskiego – to była wręcz anegdota: laga na Robercika”.
Bramkarz od razu posyłał długą piłkę, z pominięciem całej pomocy, prosto do niego. Z czasem Robert, żeby w ogóle mieć kontakt z piłką, musiał się cofać aż pod środkową linię. W Barcelonie gra inaczej – tam ma wsparcie skrzydeł, dostaje podania w pole karne, a liczba jego bramek mówi sama za siebie
– opowiadał.
Czytaj więcej:
Lato o Lewandowskim: Ktoś tu jest niepoważny, ale jest wyjście z tej sytuacji
Grosik ruszył lawinę?
Ja dalej relacjonował Milko finał konfliktu miał w piątek przed ostatnim weekendem, „od towarzyskiego meczu z Mołdawią – i pożegnania Grosickiego”.
Robert dostał wtedy zgodę, żeby nie przylecieć na zgrupowanie. Pojawiły się głosy: „Jak to? Kapitan nie przyjeżdża?”, ale większość przyznała – ma prawo do odpoczynku, nawet Ronaldo robił sobie takie przerwy. Tyle że to pożegnanie kolegi – Grosika. Dlaczego go zabrakło? Więc Lewandowski wynajął prywatny samolot, przyleciał do Katowic, dojechał do Chorzowa – i to być może był ten kamyczek, który poruszył lawinę
– mówił.
Dziennikarz Radia Wnet przypomniał, że w studiu TVP Sport Lewandowski powiedział wtedy, że jest mentalnie zmęczony, wypalony, że sezon w Barcelonie był ciężki i potrzebuje odpoczynku. To podobno zadziałało jak płachta na byka – Michał Probierz miał powiedzieć: „Skoro chcesz odpocząć, to odpoczniesz też jako kapitan”.
Robert nie zaatakował go bezpośrednio, ale selekcjoner mógł poczuć się urażony
– mówił Milko.
Fatalna komunikacja
Później wydarzenia ruszyły już szybko. Drużyna ląduje w Helsinkach, a na stronie PZPN-u pojawia się komunikat: „Lewandowski nie będzie już kapitanem, nowym kapitanem zostaje Zieliński – decyzja selekcjonera”. 39 minut później Robert na Instagramie oświadcza: „Straciłem zaufanie do selekcjonera, dopóki on prowadzi kadrę, ja w niej nie zagram”. I dalej – konferencja Michała Probierza, który jak mantrę powtarzał: „To nie ja wyrzuciłem Roberta – to on sam zrezygnował”.
Lewandowski w wywiadzie powiedział jeszcze, że miał żal o formę komunikacji. Podobno odebrał telefon, którego się nie spodziewał – gdy kładł dzieci spać. Cała rozmowa trwała chwilę. Hiszpańskie media cytowały ten fragment szeroko
– przypomniał Milko.
Wydaje mi się, że zawodnik z 158 występami w kadrze i 85 bramkami – jeden z największych w historii obok Deyny, Laty, Bońka – zasłużył na lepszą komunikację. Spotkały się dwa samce alfa – Probierz i Lewandowski – i w jednym stadzie zaczęło iskrzyć
– zaznaczył Grzegorz Milko.
/ad
