Prokurator Generalny Adam Bodnar powołał 22 kwietnia 2024 roku zespół śledczy w Prokuraturze Krajowej, który dostał zadanie zbadania prawidłowości stosowania systemu Pegasus. Na czele zespołu stanął prokurator Józef Gacek.
Zespół ma m.in. wyjaśnić, czy w toku stosowania Pegasusa dochodziło do „nieprawidłowości w podejmowanych przez funkcjonariuszy publicznych działaniach stanowiących przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków w związku z dopuszczeniem do wykorzystania programu „Pegasus” jako środka realizowania kontroli operacyjnej, a także wprowadzenia w błąd innych organów w celu wykorzystania go w konkretnych sprawach”.
Mówiąc prościej, czy dochodziło do wyłudzeń od sądów zgód na stosowanie tego środka kontroli operacyjnej, umożliwiającego „zassanie” ze smartfona całej jego zawartości, łącznie z treściami z szyfrowanych komunikatorów.
Jak wiadomo, walka z Pegasusem stała się idee fix sfer obecnego rządu, ale także części sędziów i prokuratorów. Minister Adam Bodnar mówił w TVN24 twardo i jednoznacznie, że Pegasus jest wg niego nielegalny. Z kolei w rozmowie z „Rzeczpospolitą” znany sędzia Igor Tuleya stwierdził, że to bardzo prawdopodobne, że wydawał zgodę na użycie Pegasusa bez świadomości, jaki system będzie stosowany. Czuję się wykorzystany – dodał.
Kasacja prokuratora Przemysława Nowaka
W kontekście linii przyjętej przez Adama Bodnara i jego nielegalnego nominata „Prokuratora Krajowego” Dariusza Korneluka za zdumiewający można uznać fakt, że rzecznikiem prasowym Prokuratury Krajowej jest obecnie prokurator, który jest autorem kasacji, którą można odczytywać jako obronę stosowania systemu Pegasus. Śledczym tym jest prokurator Przemysław Nowak, który podczas służby w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadził sprawę agentki ABW, która przekazywała informacje o postępowaniu jednemu z figurentów, którego ono dotyczyło.
Kasacja odnosiła się do wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który jest jednym z kamieni węgielnych krytyków Pegasusa. W orzeczniu tym sąd uznał takie narzędzia, jak Pegasus, za nielegalne. Innymi słowy, organy ścigania i sądy nie powinny wg wrocławskiego sądu gromadzić i brać pod rozwagę materiału dowodowego uzyskanego w taki sposób.
O tym, że autorem kasacji próbującej podważyć orzeczenie wrocławskiego sądu jest prokurator Przemysław Nowak pisały już wcześniej m.in. Rzeczpospolita i Dziennik Gazeta Prawna.
Stanowisko Przemysława Nowaka
Postanowiliśmy podrążyć tę sprawę, zarówno pod kątem jej dalszych losów, jak i tego, jak Prokuraturze Krajowej „spina się” rzecznikowanie prokuratora, który zaatakował „kanoniczny” wyrok SA we Wrocławiu.
Byłem wyłącznym prokuratorem referentem sprawy o sygn. PO I Ds 76.2019. Sprawę tę dostałem do prowadzenia w marcu 2019 r., pracując jako prokurator liniowy w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Sprawa dotyczyła tego, że funkcjonariuszka ABW uczestnicząca w niejawnej obserwacji tzw. „figuranta” przekazywała mu informacje o fakcie i przebiegu prowadzonych wobec niego czynności. Materiał dowodowy, jaki otrzymałem, to niejawne stenogramy z wiadomości wysłanych przez komunikatory internetowe, uzyskane w ramach tzw. kontroli operacyjnej (zazwyczaj podsłuch telefonu). Do materiałów tych załączono zgody sądów na przeprowadzenie kontroli. Nie uczestniczyłem w uzyskiwaniu tych zgód ani w prowadzeniu kontroli. W momencie otrzymania tych materiałów kontrola była już zakończona
– napisał nam w odpowiedzi prokurator Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Podkreślił, że do momentu otrzymania ww. materiałów nie miał wiedzy, że „służby” mogą „podsłuchiwać” lub w inny sposób uzyskiwać treści komunikatorów internetowych.
Nie wiedziałem wówczas i nadal nie wiem, jaki „środek techniki operacyjnej” został użyty
– zaznaczył.
Prokurator zwrócił uwagę, że w toku składania wyjaśnień podejrzani de facto potwierdzili autentyczność wyników kontroli operacyjnej i nie kwestionowali legalności materiału dowodowego. Kwestię tę poruszył po raz pierwszy z urzędu Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, rozpoznając 11 maja 2023 r. apelacje obrońców.
W mojej ocenie z materiału dowodowego nie wynika, czy użyto programu opisywanego w mediach jako „Pegasus”. Nazwa ta nigdzie się nie pojawiła. Nie wynika również (co jest również „typowe”) w jaki techniczny sposób uzyskano treść tych komunikatów. Mając obecną wiedzę medialną o sposobie działania ww. oprogramowania, nie mogę wykluczyć jego użycia. W sprawie skierowana została przez prokuraturę kasacja (od ww. wyroku SA we Wrocławiu) z wnioskiem dowodowym o ustalenie, czy użyto oprogramowania „Pegasus”, a jeżeli tak. to jak on działa (co nie jest procesowo ustalone). Projekt kasacji napisałem ja, ale podpisała kasację ówczesna Z-ca Prokuratora Okręgowego w Warszawie (więc nie ja jestem autorem kasacji)
– wyjaśnił Przemysław Nowak.
Piotr Nisztor: gdyby nie Pegasus, mielibyśmy w Polsce tabuny rosyjskich i białoruskich szpiegów
Prokurator oskarżał na dowodach z Pegasusa
Lektura stanowiska prokuratora budzi jedną kluczową wąptliwość. Nowak jako referent sprawy musiał wiedzieć, które fragmenty materiału dowodowego pochodzą z tradycyjnej kontroli, które z komunikatorów (typu Signal czy WhatsApp), a które z tradycyjnego fizycznego zabezpieczenia nośników. Ta ostatnia możliwość nie miała tu miejsca, bo mowa przecież o rozpracowaniu przed wszczęciem śledztwa. A w ramach zwykłej kontroli, za pośrednictwem operatora sieci komórkowej, nie da się wejść w komunikatory. To elementarna wiedza każdego śledczego. Zresztą z samej odpowiedzi prokuratora wynika, że zwrócił uwagę na nietypowy charakter materiału dowodowego – czyli urobek z kontroli operacyjnej zawierający zapisy z komunikatorów. Warto też podkreślić, że już ponad pół roku przed przejęciem przez Przemysława Nowaka sprawy czołowe media pisały o zakupie Pegasusa – oprogramowania szpiegującego – przez CBA.
Dlaczego więc fakt dysponowania treścią komunikatorów nie wzbudził niepokoju Przemysława Nowaka, co do legalności materiału dowodowego? Z bardzo prostej przyczyny. Otóż w ustawach o policji i innych służbach specjalnych, które mogą dokonywać kontroli operacyjnych, mowa jest jedynie o uzyskiwaniu i utrwalaniu danych zawartych w informatycznych nośnikach danych, telekomunikacyjnych urządzeniach informatycznych i teleinformatycznych. I tyle. Kropla. Nic więcej.
Przemysław Nowak pisze więc prawdę, że nie miał wiedzy o szczegółach technicznych kontroli, bo nie mógł jej mieć. Kwestia stosowania narzędzi to domena służb i uregulowana jest tylko w tym lakonicznym przepisie oraz w rozporządzeniu, które jednak w tamtym czasie nie nakładało żadnych obowiązków co do informowania prokuratora czy sądów.
Ale też, jak zostało powiedziane, prokurator musiał wiedzieć, że w tle zadziałało jakieś niekonwencjonalne narzędzie. Pomimo tej wiedzy zdecydował się kierować akt oskarżenia, a potem pisać kasację, kwestionującą kanoniczny dla późniejszych „bodnarowców” wyrok.
Nie będzie przesłuchania prokuratora
Wydawałoby się, że wiedza Przemysława Nowaka w tym zakresie, jego perspektywa jako śledczego, powinna być interesującym materiałem dowodowym dla zespołu śledczego prok. Józefa Gacka. Dlatego też w pytaniach do Prokuratury Krajowej poprosiliśmy o odpowiedź, czy prokurator Nowak zostanie przesłuchany w charakterze świadka.
Uprzejmie informuję, że nie jest planowane przesłuchanie prok. P. Nowaka w ramach śledztwa prowadzonego przez Zespół Śledczy Nr 3 PK. W okresie, w którym prok. P. Nowak prowadził postępowanie nie miał możliwości powzięcia wątpliwości, co do legalności materiału zgromadzonego podczas kontroli operacyjnej. Jako prokurator referent sprawy nie miał wiedzy na temat środka użytego do kontroli operacyjnej i uprawnień do czynienia ustaleń w tym zakresie. Ustalenia poczynione w prowadzonym przez Zespół Śledczy NR 3 PK śledztwie, wskazują na ewentualne działania przestępne funkcjonariuszy służb, sprowadzające się do wyłudzeń poświadczeń nieprawdy w wydanych zgodach na kontrole operacyjne
– odpisała nam rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego Anna Adamiak.
Odpowiedź ta, jak już zostało powiedziane, w sposób nieprawdziwy kreśli perspektywę śledczego stojącego wobec materiału dowodowego z kontroli Pegasusem. Jeżeli bowiem prokurator wyznaje pogląd prawny, że natura działania Pegasusa stoi w sprzeczności z polskim prawem, to już sama wiedza o uzyskaniu materiału z komunikatorów powinna go skłonić do zarządzania wyjaśnień od służb co do charakteru materiału dowodowego.
Brak chęci przesłuchania prokuratora skądinąd nie dziwi, bo Przemysław Nowak, który niewątpliwie zeznawałby prawdę, dołożyłby do akt wkład dewastujący dla głównej tezy „bodnaryzmu”, sączonej miesiącami przez samego Rzecznika Praw Obywatelskich i takie osoby, jak prok. Ewa Wrzosek. Z uwagi na obecną rolę prokuratora w Prokuraturze Krajowej, byłaby to okoliczność wyjątkowo kłopotliwa.
Mistrzyni zwłoki
W niniejszej sprawie interesujący wydał się nam też los samej kasacji autorstwa Przemysława Nowaka. Zwróciliśmy się z pytaniem w tej sprawie do Sądu Najwyższego.
Jak się okazuje, sprawa trafiła do referatu sędzi Małgorzaty Gierszon (to tzw. stara sędzia Izby Karnej), która od 6 grudnia 2023 r. nie jestw stanie wyznaczyć terminu posiedzenia! „Życie jak w Madrycie” – skomentował w rozmowie z nami dynamikę pracy sędzi z nami jeden z prokuratorów.
Ta półtoraroczna zwłoka musi dziwić tym bardziej, że SSN Małgorzata Gierszon doskonale zna zawiłości legalności stosowania kontroli operacyjnej za pomocą Pegasusa. Jak ustalił Mariusz Kowalewski, dziennikarz Salonu24, Gierszon w 2019 r. orzekała w sprawie stosowania tego narzędzia. Chodzi o postępowania dotyczące kontroli stosowanej przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. W tego rodzaju sprawach (wojskowych) sądem II instancji jest Sąd Najwyższy. I sędzia zgodę wydała. Co istotne, kwestią sporną była tam możliwość „zassania” przez służby całego materiału zgromadzonego w urządzeniu końcowym, a więc plików sprzed okresu, w którym chciano stosować kontrolę operacyjną.
Jak pisał Kowalewski, ugruntowaną linią orzeczniczą SN jest uznanie, że służby mogą pobierać z urządzenia jego zawartość, która została zapisana i wytworzona przed dniem wydania zgody na kontrolę operacyjną.
Dla sądu najważniejsze było to, żeby te dane były na urządzeniu końcowym w dniu wydania zgody
– podkreślił dziennikarz.
Dlaczego więc Małgorzata Gierszon nie orzeka w tej sprawie, tylko czeka, nie wiadomo na co? I na jakie rozpoznanie tej sprawy liczy autor kasacji? Na te pozornie proste pytania w czasach obowiązywania „rule of law” nie jest łatwo odpowiedzieć.
Jakub Pilarek
