Prokurator Regionalna w Warszawie Małgorzata Adamajtys wydała polecenie wycofania kasacji na niekorzyść Tomasza Arabskiego z Sądu Najwyższego. Dotarliśmy do szczegółów tej sprawy. Działania kierownictwa tej jednostki nie mieszczą się w kategoriach zdrowego rozsądku i wskazują na zaistnienie potężnego czynnika politycznego.
Sprawa Tomasza Arabskiego
Tomasz Arabski szefował Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska w okresie od 16 listopada 2007 r. do 25 lutego 2013 r. To w okresie jego urzędowania miała miejsce katastrofa smoleńska. Arabski zasiadł na ławie oskarżonych nie z powodu działania prokuratury, a rodzin smoleńskich, które skierowały w tej sprawie subsydiarny akt oskarżenia. Na późniejszym etapie sprawy prokuratura w czasach Zbigniewa Ziobro przyłączyła się do postępowania.
Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Arabskiego w czerwcu 2019 r. za niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu do Smoleńska na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Wyrok ten uprawomocnił się. Jednak obrońcy skazanych (karę wymierzono również urzędniczce Monice B.) skierowali do Sądu Najwyższego kasację, opartą na linii kwestionowania „neosędziów” (chodzi o sędziów powołanych w ustawowej procedurze z udziałem KRS zreformowanej po 2017 r.).
Kasacja została uwzględniona i sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który następnie wyrokiem z grudnia 2024 r. prawomocnie uniewinnił Tomasza Arabskiego.

Prokuratura kieruje kasację
Orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie zostało wydane już w okresie, w którym prokuraturą kierowali nielegalni nominaci Adama Bodnara. W przypadku Prokuratury Regionalnej w Warszawie, która brała udział w postępowaniu sądowym, byli to szefowa jednostki Małgorzata Adamajtys i jej zastępca Tomasz Nowicki. Pomimo, że sprawa ta ewidentnie nie była na rękę premierowi Donaldowi Tuskowi, w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie napisano liczącą blisko 40 stron kasację na niekorzyść Tomasza Arabskiego i skierowano ją 3 marca 2025 r. do Sądu Najwyższego za pośrednictwem Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Autorem kasacji jest prokurator, który był referentem sprawy w latach ubiegłych.

Zgodnie z procedurą sąd, który ma przekazać środek odwoławczy do sądu wyższej instancji (w tym przypadku do Sądu Najwyższego) bada, czy spełnia on kryteria formalne. W niniejszej sprawie Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał 13 maja 2025 r., że kasacja jest prawidłowa w tym aspekcie. Dwa dni później, 15 maja, pismo z tą informacją z SA w Warszawie wpłynęło do Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Wydawać by się mogło, że informacja taka nie powinna zaniepokoić kierownictwa jednostki. To ono bowiem, zgodnie z przepisami, a nie bezpośredni autor kasacji, skierowało ją do Sądu Najwyższego. Konkretnie, zrobił to Zastępca Prokuratora Regionalnego w Warszawie Tomasz Nowicki. Nie ma możliwości, by nie wiedział, jaką kasację, z jakimi zarzutami wobec wyroku sądu II instancji, kierował do Sądu Najwyższego.
Nie mamy pańskiego płaszcza… wycofali, bo mogli
Mimo to 19 maja 2025 r. ta sama prokuratura skierowała do Sądu Najwyższego wniosek o… wycofanie kasacji! Oczywiście bez zgody referenta sprawy (gdzie ta tak hołubiona przez stowarzyszenie prokuratorów Lex Super Omnia niezależność prokuratorska?). Co ciekawe, z naszych ustaleń datowanych na 2 czerwca br. wynika, że kasacja do Sądu Najwyższego nie dotarła. To zaskakujące, zważywszy na to, że przecież ponad 2 tygodnie wcześniej SA w Warszawie uznał ją za dopuszczalną. To czas wydawałoby się wystarczający, do przekazania dokumentacji sprawy, tym bardziej, że SA w Warszawie i SN mieszczą się w tym samym budynku. Wobec takich okoliczności Sąd Najwyższy przekazał pismo z prokuratury do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Jak to możliwe, że prokuratura wycofała własną kasację? Czy popełniono w niej jakieś błędy, dostrzeżone dopiero po skierowaniu jej do sądu? Czy wykonano analizę tej sprawy, a jeśli tak, to który prokurator ją sporządził? Zapytaliśmy o to rzecznika prasowego Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
W odpowiedzi na Pańskie pytania informuję, że działając zgodnie z art. 431 § 1 k.p.k. (cyt. art. 431 § 1 k.p.k. Środek odwoławczy można cofnąć.) Prokurator Regionalny w Warszawie w dniu 19 maja 2025 r. cofnął kasację Prokuratora Regionalnego w Warszawie wniesioną na niekorzyść m.in. oskarżonego Tomasza Arabskiego, od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie o sygn. II AKa 128/24 z dnia 16 grudnia 2024 r., zmieniającego wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie o sygn. VIII K 98/15 z dnia 13 czerwca 2019 r. Jak już wskazałem, a co chcę podkreślić, przedmiotowa decyzja Prokuratora Regionalnego w Warszawie została podjęta zgodnie z prawem i jego kompetencjami
– odpisał nam prokurator Mateusz Martyniuk.
Innymi słowy, o żadnych błędach nie ma mowy. Prokuratura wycofała kasację, bo mogła to zrobić. Nie mamy pańskiego płaszcza, i co nam pan zrobi? – zdaje się wybrzmiewać legendarna fraza w odpowiedzi rzecznika.
Prawdopodobna interwencja „góry”
W środek tej chronologii wrzucimy w tym miejscu jeszcze jedną datę. 17 maja br. odbyło się Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze Izby Adwokackiej w Warszawie. Dziekanem Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie wybrana została adw. Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska.
Cóż ma to wspólnego ze sprawą Tomasza Arabskiego? Otóż Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska jest obrońcą byłego szefa KPRM Tomasza Arabskiego. Kto był gościem uroczystości adwokatów? Prokurator Generalny Adam Bodnar.

Podsumujmy tę chronologię. 3 marca prokuratura kieruje do sądu kasację. 15 maja dowiaduje się, że kasacja została przyjęta jako poprawna formalnie. 17 maja Adam Bodnar pojawia się na spotkaniu, w którym bierze udział obrońca Tomasza Arabskiego. 19 maja przy totalnym zdumieniu w prokuraturze na polecenia Małgorzaty Adamajtys do sądu idzie pismo z wnioskiem o cofnięcie kasacji.
Oczywiście nie sposób przyjąć za pewnik, że między spotkaniem Prokuratora Generalnego z adwokat i decyzją prokuratury jest bezpośredni związek. Ale taka hipoteza się mocno narzuca, adwokat bowiem była osobą uprawnioną monitorowania postępów sprawy w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, skądinąd całkowicie opanowanym obecnie przez sędziów sympatyzujących z radykalną linią Adama Bodnara.
Wobec braku jakiejkolwiek logiki w tym działaniu nie widzę innej możliwości, by wycofanie kasacji nie było spowodowane interwencją „z góry”. I to zapewne poleceniem ustnym, bez śladu w papierach
– mówi nam jeden z prokuratorów.
Pytamy o to rzecznika prasowego Prokuratury Krajowej.
Ani Prokuratura Krajowa ani Prokurator Generalny nie wydali takiego polecenia
– odpisuje nam prokurator Przemysław Nowak.
Skąd więc ta nagła wolta szefowej „regionu”? Wolta, której rzecznik prasowy jednostki pro. Adamajtys nie jest w stanie w żaden sposób wyjaśnić, poza podaniem suchej podstawy prawnej? Z naszych informacji wynika, że na korytarzach Prokuratury Regionalnej w Warszawie tajemnicą poliszynela jest, że Małgorzata Adamajtys nie czytała akt sprawy, a polecenie wydała, przebywając poza jednostką.
Przedawnienie
Rzetelny opis tej sprawy wymaga zwrócenia uwagi na kwestię jej przedawnienia. Od katastrofy smoleńskiej minęło bowiem 15 lat. Jak pisały media, karalność przedawniała się tu w połowie kwietnia.
Czy możliwe, że kierownictwo Prokuratury Regionalnej w Warszawie doszło do wniosku, że skoro sprawa już po skierowaniu kasacji się przedawniła, nie warto zajmować nią wokandy Sądu Najwyższego? Nie! Świadczy o tym podpisane przez Zastępcę Prokuratora Regionalnego w Warszawie stanowisko popierające kasację rodzin smoleńskich (reprezentuje je m.in. Ordo Iuris), która również została skierowana do Sądu Najwyższego.
W piśmie Nowickiego z 9 maja br. można przeczytać, że kasacja pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych w części dotyczącej oskarżonych Magdaleny B. i Tomasza Arabskiego jest zasadna. Prokurator kończy je stwierdzeniem o konieczności umorzenia sprawy wobec przedawnienia czynów. Nie pisze jednak ani słowa o tym, że kasację należy wycofać. A więc z jego pisma wynika, że to Sąd Najwyższy powinien ją umorzyć.
Powtórzmy to jeszcze raz: 9 maja bodnarowski prokurator poparł kasację rodzin smoleńskich w postępowaniu przez Sądem Najwyższym, a 19 maja wycofał na polecenie szefowej kasację prokuratury.
Po co postępowanie przed SN w przedawnionej sprawie?
Jak wskazują nam prawnicy, z którymi rozmawiamy o tej sprawie, nadaje się ona wręcz idealnie do skierowania skargi do Europejskiej Trybunału Praw Człowieka. Jej przedmiotem mogło by być przede wszystkim naruszenie prawa do sądu członków rodzin smoleńskich.
W takim postępowaniu niewątpliwie miałoby znaczenie zarówno procesowe, jak i psychologiczne, czy ostatnie orzeczenie w sprawie to uniewinnienie przez Sąd Apelacyjny w Warszawie, czy umorzenie w Sądzie Najwyższym z powodu przedawnienia. To ostatnie niejako podbijałoby zarzuty skargi, jako finalne rozłożenie rąk wobec złej woli czy nieudacznictwa instytucji Rzeczypospolitej Polskiej, które przez 15 lat nie potrafiły rozliczyć sprawy odpowiedzialności za organizację lotu do Smoleńska.
Co więcej, nie można wykluczyć, że Sąd Najwyższy z uwagi na powagę tej sprawy mógłby pozwolić sobie na uwagi ocenne w uzasadnieniu umorzenia. Nie tyle dotyczące przedawnionego czynu Arabskiego, ale właśnie działania państwa polskiego.
Widmo Tuska unosi się nad sprawą
Jeden z prokuratorów obserwujących sprawę komentuje ją z przekąsem mówiąc, że sędziowie z Iustitia uniewinnili Arabskiego, a prokuratorzy z LSO wycofali kasację w tej sprawie. Zwraca również uwagę, na absurdalność i histeryczność decyzji Małgorzaty Adamajtys.
Gdyby w grze była wyłącznie kasacja prokuratorska, w tym ruchu można by się dopatrzeć pewnej logiki. Ale przecież i tak w pozostaje kasacja pełnomocników oskarżycieli posiłkowych. Czyli rodzin smoleńskich. Sąd Najwyższy i tak będzie więc miał okazję wypowiedzieć się, przy okazji umorzenia sprawy. „Neoregionalna” wygenerowała jedynie kryzys, nie dostając nic w zamian. Brak tu logiki prokuratorskiej. A skoro tak, to trzeba doszukiwać się logiki politycznej. Obstawiam, że może tu chodzić o bezpośrednią interwencję premiera w obronie swojego kolegi z rządowych ław sprzed lat.
– mówi śledczy.
Donald Tusk otrzymuje informacje z postępowań karnych poza trybem ustawowym
Jakub Pilarek
