Czy system głosowania poza miejscem zamieszkania jest bezpieczny? Mąż zaufania zadał serię pytań na konferencji PKW

Państwowa Komisja Wyborcza/ fot. YT

Podczas przedostatniej w niedzielę konferencji PKW radca prawny i mąż zaufania Dariusz Lasecki zadał pytania dotyczące możliwości wielokrotnego głosowania poza miejscem zamieszkania.

Zgodnie z informacją Państwowej Komisji Wyborczej, opartą na kodeksie wyborczym, na 44 dni przed dniem wyborów, ale nie później niż 3 dnia przed dniem wyborów, każdy obywatel, który chce głosować poza miejscem zamieszania, może złożyć w urzędzie miasta lub gminy stosowany wniosek. Można go również wysłać pocztą. Uzyskuje się wówczas dokument uprawniający do głosowania poza miejscem zamieszkania.

Jeśli odbędzie się druga tura w wyborach Prezydenta RP, zmiana miejsca głosowania dokonana przed pierwszą turą wyborów będzie obowiązywała także przed drugą turą wyborów. Jeśli chcesz zmienić miejsce głosowania przed drugą tura wyborów, możesz to zrobić między 13 a 3 dniem przed dniem głosowania w drugiej turze

– informuje PKW na swojej stronie internetowej.

Pytania Dariusza Lasockiego do PKW

W mediach społecznościowych pojawiały się jednak informacje sugerujące, że mają miejsce incydenty głosowania więcej niż jeden raz, w oparciu o uzyskane w ww. procedurze zaświadczenie.

Radca prawny i mąż zaufania Dariusz Lasocki w czasie konferencji PKW o godz. 18:30 zadał pytanie, dotyczące ww. zjawiska.

Odbieram bardzo dużo niepokojących wniosków i informacji, że te 572 tysiące zaświadczeń, które zostały wydane obywatelom do głosowania poza miejscem zamieszkania…że być może cały system wyborczy w czasie rzeczywistym nie widzi wykonania aktu wyborczego. To znaczy może być tak – i to jest założenie, które formułują właśnie zatroskani wyborcy – że to samo zaświadczenie może być użyte kilka razy, bo oczywiście zdarza się tak, że nie zostaje odebrane. Być może incydentalnie, ale takie sytuacje się zdarzają. To jest punkt pierwszy. Punkt drugi, być może – a wiemy, takie informacje są też dostępne w internecie – są bardzo dobre kserokopie tych dokumentów i osoby głosują kilka razy. To jest drugi podpunkt tego samego pytania. Trzeci podpunkt jest taki, dochodzą też głosy – oczywiście to jest kwestia sprawdzenia – że mamy do czynienia chociażby w samej Warszawie ze swoistymi pielgrzymkami z dzielnic do dzielnic. Pytanie, czy Państwa Komisja Wyborcza i Krajowe Biuro Wyborcze widzą ten proces – nie chcę go nazywać procederem – i czy możemy go nazwać i zbadać, dlaczego on występuje. To nie są przypadki incydentalne, to są przypadki idące w setki, a Warszawa jest dużym miastem i ma kilkanaście dzielnic w tysiące głosów

– zwrócił się Lasocki do PKW.

Odpowiedź uspokajająca…

Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak stwierdził, że to, ile osób skorzystąło z możliwości oddania głosu na podstawie zaświadczenia będzie możliwe do wyliczenia dopiero po otrzymaniu protokołów ze wszystkich obwodowych komisji wyborczych.

Niewątpliwie liczba głosujących nie może przekroczyć liczbę wydanych zaświadczeń

– podkreślił Marciniak.

Przeciwko pytaniu Dariusza Lasockiego zaprotestował członek PKW Ryszard Balicki.

Panie mecenasie, szanowni państwo, czy ja mam wrażenie, że staramy się w tym momencie społeczeństwu wmówić, że zaświadczenia, czy instytucja zaświadczeń uprawiających do głosowania wybranej komisji wyborczej jest jakimś elementem kryminogennym? To jest działanie złe, bo w ten sposób obniżamy zaufanie do procesu wyborczego i zaufanie również do organów wyborczych

– skomentował pytanie męża zaufania.

Podkreślił, że zaświadczenie uprawnia do głosowania w dowolnie wybranej komisji wyborczej.

Koniec kropka, Nie róbmy z tego nic więcej. Jeżeli w tej chwili wmawiamy obywatelom, że można skserować zaświadczenie i głosować kilkakrotnie, to jest to nieprawda. Nie kseruje się hologramu. Ja też głosowałem, korzystając z zaświadczenia i pierwsze, co zrobił członek komisji, który to zaświadczenie ode mnie odebrał, to było sprawdzenie, czy to jest hologram naklejony i oryginalny. To jest punkt wyjścia

– dodał Ryszard Balicki.

… jednak nie do końca

W dalszej części konferencji Dariusz Lasocki ponowił jednak swoje pytania, domagając się jednoznacznej odpowiedzi, która, jak podkreślił, należy się wyborcom.

Czy można reagować, czy też te 572 tysiące zaświadczeń dopiero później będą mogły być przebadane? I pytanie, będą miały wpływ, czy nie będą miały wpływu, gdyby okazało się, że mamy do czynienia z nieprawidłowościami. To jest bardzo istotne pytanie, bo Polacy zadają sobie pytanie też takie. Pomiędzy pierwszą a drugą turą jest ponad 200 tysięcy różnicy w zaświadczeniach

– zwrócił się ponownie do członków PKW, podkreślając również znaczenie tego wątku w kontekście ewentualnych protestów wyborczych.

Do pytań Lasockiego przyłączyła się dziennikarka Polskiego Radia Aneta Pawłowska, która chciała wyjaśnić, czy członkowie obwodowych komisji wyborczych zabierają głosującym wykorzystane zaświadczenia.

Sylwester Marciniak odpowiedział, że członkowie komisji wyborczych powinni zabierać zaświadczenia. Jednak na uwagę szefa Krajowego Biura Wyborczego zaznaczył, że tak powinno się stać, o ile członkowie komisji nie popełnią błędu.

Przyznam się, że dotychczas nie otrzymaliśmy takiej informacji, żeby na podstawie tego samego zaświadczenia o tym samym numerze przy wykorzystaniu supernowoczesnych urządzeń, jakakolwiek osoba głosowała [więcej, niż jeden raz], chociaż tutaj trzeba też być ostrożnym. Nie można zupełnie wykluczyć takiej możliwości, ale też trzeba mieć na uwadze ewentualnie skalę tego typu zdarzeń

– podsumował Sylwester Marciniak.

Te same wątpliwości, Prokurator Generalny i program Hermes

Co ciekawe, podobne wątpliwości co Dariusz Lasocki zgłaszał w Sądzie Najwyższym… Prokurator Generalny Adam Bodnar w postępowaniu dotyczącym ważności wyborów parlamentarnych z 2023 r. Stanowisko przedstawił co prawda pozostający dziś na wojennej ścieżce z Bodnarem jego zastępca prokurator Robert Hernand, jednak stanowisko to znalazło akceptację Adama Bodnara.

We wniesionych do Sądu Najwyższego protestach wyborczych, opiniowanych uprzednio przez Prokuratora Generalnego, pojawiły się liczbe informacje o nieprawidłowościach mających polegać m.in. na dwukrotnym głosowaniu w dwóch różnych komisjach na podstawie tych samych zaświadczeń przez te same osoby na na głosowaniu na podstawie nieautentycznych zaświadczeń

– czytamy w stanowisku Prokuratora Generalnego przedstawionym w SN.

Prokuratura kłamie w sprawie wykorzystania analizy programu „Hermes” przed Sądem Najwyższym

Szef wszystkich prokuratorów podkreśla, że Sąd Najwyższy powinien dokonać zbadania danych, w posiadaniu których jest PKW (badanie takie nie nastąpiło).

Ze względu na fakt, że obwodowe komisje wyborcze nie w każdym wypadku realizowały obowiązek zatrzymania zaświadczenia po wydaniu kart do głosowania, konieczne wydaje się zweryfikowanie, czy: numery PESEL oraz numery zaświadczeń na protokołach zostały zdublowane, czy ilości rekordów dopisane na listach są zgodne z ilościami przekazanych przez komisję zaświadczeń – a także, czy zabezpieczone zaświadczenia posiadają hologramy

– zwrócił uwagę Robert Hernand, działający w imieniu Adama Bodnara.

Do stanowiska Prokuratora Generalnego dołączono analizę wykonaną za pomocą słynnego programu Hermes, z którego ludzie Adama Bodnara wbrew faktom starali się uczynić narzędzie gorsze, niż Pegasus (który skądinąd jest użytecznym, nowoczesnym narzędziem, bez którego slużby stają się bezzębne).

Nie przesądzając o nieprawidłowościach związanych z dwukrotnym użyciem przez szereg wyborców zaświadczeń o prawie do głosowania lub posłużeniem się nieautentycznym dokumentem zaświadczenia w celu oddania głosu w wyborach – należy stwierdzić, że wysoce prawdopodobne jest, iż stwierdzenie zaistnienia tych nieprawidłowości wywierałoby wpływ na rozdział mandatw między komitetami wyborczymi, a finalnie mogłoby mieć wpływ na wynik wyborów do Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Kwestia ta wymaga pilnej weryfikacji, o co wnoszę w petitium niniejszego pisma

– zwrócił się PG do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego Robert Hernand.

jbp/