Nathaniel Garstecka obawia się, że władze w Paryżu będą kontynuować łagodną politykę wobec radykalnych islamistów i przestrzega przed negatywnymi konsekwencjami takiego kursu:
Niektórzy twierdzą że aby rozładować napięcia i rozładować frustrację społeczności muzułmańskiej należy zaakceptować część ich postulatów. Na przykład zliberalizowanie nauki języka arabskiego w szkołach publicznych. Chodzi na przykład też o złagodzenie przekazu o islamie, złagodzenie wizerunku islamu w mediach głównego nurtu, czyli państwo miałoby wywrzeć presję na mediach, żeby te złagodziły przekaz na temat islamu, żeby już nie komunikować o przestępstwach w przedmieściach, o kryzysie migracyjnym na granicy itd. I ostatni taki postulat w tym raporcie to byłoby uznanie przez Francję państwa palestyńskiego.
Czyli, mając nadzieję, że Bractwo Muzułmańskie zostanie usatysfakcjonowane tymi tak zwanymi prezentami, to przez jakiś czas będzie spokojnie i nie będzie infiltrować dalej w społeczeństwie francuskim. Oczywiście to jest błędne podejście, bo bractwo muzułmańskie będzie wyglądało tak, że dając im palec będą zabierać dłoń, będą radykalizować coraz bardziej swoje postulaty, wiedząc, że po którymś etapie państwo francuskie będzie je przyjmować. Więc to rozpocznie się błędne koło, które może mieć bardzo tragiczne konsekwencje.
Konkluzje raportu są bardzo niepokojące:
Działania ruchu Bractwo Muzułmańskie w dłuższej perspektywie stanowią „zagrożenie dla spójności narodowej” we Francji .
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
