Nie wiem, kto wygra wybory, ale jeśli wygra Rafał Trzaskowski to nie bedziemy już chodzić w Marszu Niepodległośći, ani nawet w Marszu Równości. 11 listopada pójdziemy w pierwszym Narodowym Marszu Równości Ludzi Pracy i LGBT. Kandydat Koalicji Obywatelskiej obiecał bowiem wszystko wszystkim, nie bacząc na piętrzące się sprzeczności.
Prezydent Warszawy po ogłoszeniu wyników powiedział, że upomni się o prawo do aborcji. Wcześniej deklarował, że chce edukacji seksualnej, której domaga się progresywna lewica. Jednocześnie obiecuje bronić katolików i tradycji, choć sam podpisał się pod rozporządzeniem, które nakazywało w Warszawie ściągać krzyże w urzędach i zwracać się do mężczyzn w sukienkach „proszę Pani”.
Bob budowniczy
“Deklaruję poparcie dla programu budownictwa społecznego Lewicy” – powiedział Rafał Trzaskowski po spotkaniu z Magdaleną Biejat, która w pierwszej turze wyborów uzyskała 4 procent głosów. To nic że Trzaskowski obiecywał 1500 mieszkań rocznie, a wybudował 1500 w 8 lat.
Kandydat KO spotkał się też z marszałkiem Szymonem Hołownią, który w niedzielnych wyborach uzyskał dokładnie 4,99% poparcia. Z tego powodu marszałek rotacyjny nazywany jest promocyjnym.
„Rafał pojednawca”
Dla Szymona Hołowni takie poparcie to porażka, ale bez niego Trzaskowski nie będzie prezydentem, więc jest się o co bić. W tym przypadku nie trzeba się nawet bić, po poglądy Szymona Hołowni są tak mało wyraziste jak serek homogenizowany. Trzaskowski wysmarował się nim od stóp do głowy i powiedział publicznie:
“Nie jest nam potrzebna awantura i chaos, potrzebna jest odbudowa wspólnoty” — powiedział przedstawiciel partii, która wypromowała osiem gwiazdek, a przed laty wyborców PiS-u przezywała moherowymi beretami.
Ukłon w stronę starych, niewykształconych z prowincji
Padły też deklaracje równie ważne, co niewiarygodne. Kandydat na prezydenta stwierdził, że: “Musimy walczyć o to, żeby każde miasto, każde miasteczko mogło się rozwijać równie szybko jak duże miasta”.
Szkoda tylko, że rząd który wspierają i Lewica, i Hołownia, i Trzaskowski zamknął Program Inwestycji Strategicznych, no bo był PiS-owski. Dzięki niemu nawet małe, ubogie gminy otrzymywały bezzwrotne dotacje na budowę kanalizacji, dróg czy oczyszczalni ścieków.
Prawda o kłamstwach
Koalicja Obywatelska potrafi obiecywać. Doprowadziła tę sztukę do perfekcji. Już przed laty Radosław Sikorski powiedział, że „Dwa razy obiecać to jak raz dotrzymać”, a minister finansów w pierwszym rządzie Donalda Tuska odpowiedział, że „Obietnice wiążą tych, którzy w nie wierzą”.
Po pierwszej turze wyborów padła równie wiekopomna deklaracja i to na antenie ogólnopolskiej stacji telewizyjnej. Poseł Koalicji Obywatelskiej Przemysław Witek pytany, czy Rafał Trzaskowski będzie przeciwko podwyżkom podatków stwierdził, że: „Cóż szkodzi obiecać”.
Już pierwszego czerwca dowiemy się, czy Polacy uwierzyli w obietnice Rafała Trzaskowskiego, czy w spontaniczne wyznanie Przemysława Witka.
Przemysław Witek za przebłysk szczerości zostanie przez partię ukarany. Może kiedyś będzie trzeba postawić mu pomnik.
Inne felietony:
Po co nam reaktor badawczy w Otwocku, kiedy jest w Monachium? [FELIETON]
Rocznica 3 maja, czyli jak Mateusz Morawiecki powiedział władzy auf Wiedersehen [FELIETON]
