W finalne kampanii wyborczej wybuchła afera wokół prawdopodobnie nielegalnej ingerencji w polski proces wyborczy przez czynniki zewnętrzne, a także działania Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK), która nierzetelnie informowała o tej sprawie.
W rozmowie z Łukaszem Jankowskim gen. Andrzej Kowalski stwierdza, że „kula śnieżna wiedzy w tej sprawie będzie się powiększać”.
Cały czas jednak pozostaje ten najważniejszy znak zapytania: kto był incjatorem? Tutaj oczywiście są pewne podejrzenia, czy wręcz nawet można powiedzieć prawie pewność, ale też za czyje pieniądze to wszystko się działo? Na razie ślad pieniędzy urywa się gdzieś w okolicach Partii Demokratycznej Stanów Zjednoczonych. A z kolei kiedy pytamy na czyją to było korzyść, to wszystko wskazuje na to, że Rafała Trzaskowskiego, pomimo tych pokrętnych tłumaczeń
– ocenia generał.
Dodaje, że środowisko Rafała Trzaskowskiego, co zrozumiałe, musiało się jakoś bronić.
W związku z tym wymyślili naprędce świetną historyjkę, że to Rosjanie chcą zdestabilizować polskie wybory, pozorując ruch na korzyść Rafała Trzaskowskiego. Brzmi to fantastycznie i oczywiście wszystko można własnym wyborcom opowiedzieć, ja bym jednak trzymał się faktów
– mówi były szef SKW i SWW.
Zwraca uwagę, że dotychczas nie było żadnego świadectwa, które wskazywałoby na udział Rosjan w tej sprawie, natomiast były dowody, że za sprawą stoją środowiska lewicowe, zainteresowane we wsparciu Trzaskowskiego.
Wymyślili cały łańczusek różnego rodzaju podmiotów, które w efekcie wyprodukowały odpowiednie materiały promocyjne, następnie rozpowszechnianie w polskim internecie. Już ponad miesiąc przed wyborami te materiały krążyły po internecie
– wskazuje.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
jbp/
