Wybory można sfałszować? „Tak. Zabierzmy na głosowanie swój długopis i świeczkę”

Wybory prezydenckie już 18 maja l fot. Fot. Anna Woźniak, Flickr.com, x.com/grog

Marcin Dybowski z Ruchu Kontroli Wyborów ostrzega przed fałszerstwami i apeluje o czujność. – Nie wystarczy głosować – trzeba dopilnować, by głos nie został unieważniony – mówił w Poranku Radia Wnet.

Posłuchaj całej rozmowy:

Wybory prezydenckie w Polsce odbędą się 18 maja 2025 roku. Urzędujący prezydent Andrzej Duda nie może ubiegać się o trzecią kadencję. Wśród faworytów są Rafał Trzaskowski (KO), Karol Nawrocki (PiS) i Sławomir Mentzen (Konfederacja). Jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie ponad 50 proc. głosów, druga tura odbędzie się 1 czerwca. Stawka tych wyborów to m.in. kierunek polityki zagranicznej i przyszłość reform.

W Poranku Radia Wnet Krzysztof Skowroński rozmawiał z Marcinem Dybowskim z Ruchu Kontroli Wyborów m.in. o tym, czy istnieją jakiekolwiek zagrożenia procesu wyborczego.

Największym zagrożeniem w tych wyborach jest fałszowanie poprzez dostawianie krzyżyka. Wystarczy, że ktoś dopisze znak przy innym kandydacie i nasz głos staje się nieważny. Przypomniał, że tak było w 2014 roku, gdy w niektórych regionach Polski aż 20 proc. głosów uznano za nieważne

– mówił Marcin Dybowski z Ruchu Kontroli Wyborów.

Świeczka i własny długopis

Dybowski apeluje do wyborców o proste środki ostrożności.

Przyjdźmy z własnym długopisem, żeby uniknąć sytuacji, że „cudownie” wyparuje. A po oddaniu głosu zatłuśćmy kratkę świeczką, najlepiej stearyną. Wiemy z podstawówki, że zatłuszczona kartka nie przyjmuje atramentu

– zaznaczył.

Czytaj więcej:

Polacy i Rumuni wybierają prezydenta. „Simion się zmienia – jest mu bliżej do PiS”

Kolejnym problemem, na który zwrócił uwagę, jest system dyżurów w komisjach wyborczych.

Wystarczy, że uczciwi członkowie komisji pójdą na przerwę, a wtedy inni dorzucą głosy i dopiszą podpisy. Gdy wracamy, wszystko matematycznie się zgadza, ale to już jest sfałszowane i nie do wykrycia, jeśli odpuścimy

– tłumaczył i dodał, że „mężowie zaufania często przychodzą na kilka godzin, myśląc, że wystarczy”.

Nie wystarczy

– podkreślił.

Czytaj więcej:

Obieramy nowy kurs! Świętuj z nami 16. urodziny Radia Wnet – pomóż nam zbudować nową stronę

„Ważne, kto liczy głosy”

Przywołuje też słowa Józefa Stalina: „Nieważne, kto głosuje. Ważne, kto liczy głosy.”

Jeśli w komisji są ludzie nieuczciwi, przekręcą wynik. Tak jak w 2023 roku, kiedy nie wydawano kart do głosowania w referendum, łamano prawo, a potem te same osoby liczyły głosy

– przypomina.

Krytycznie odnosi się do praktyki sporządzania protokołów wyborczych.

Członkowie komisji często czekają, aż informatyk przygotuje protokół, zamiast od razu ręcznie go sporządzić i podpisać. A potem jedna osoba biega z wynikami do „pana komputerowca”, którego nikt nie zna, a który może być znikąd. Wtedy nie wiemy już, co jest prawdą. Ten informatyk bywa schowany gdzieś w pokoiku na piętrze, obsługuje kilka komisji, a nikt z członków nie ma nad nim kontroli. To patologia legalizowana przez wytyczne PKW

— dodaje.

/ad