Redbad Klynstra: Każdego dnia mogłem być odwołany

Redbad Klynstra/fot. Radio Wnet

Redbad Klynstra odnosi się do decyzji usunięcia go ze stanowiska dyrektora naczelnego Teatru Osterwy w Lublinie przez Marszałka Województwa Lubelskiego. Przedstawia wydarzenia poprzedzające:

 

W piątek została podpisana uchwała odwołująca mnie w trybie obiegowym. Tego samego dnia rano ja postanowiłem nie anulować przetargu na inwestora zastępczego, bo byliśmy po wielomiesięcznym procesie wyłaniania go. Inwestor zastępczy to jest firma, która w imieniu dyrektora, w imieniu inwestora, jakim jest dyrektor Teatru Osterwy (…) pilnuje wszystkich odbiorów, najpierw od projektanta, a później od wykonawcy. Zaczęły się dziać jakieś przedziwne rzeczy. Nie wiadomo z jakiego powodu dostałem informację, że komisja przetargowa, której też byłem członkiem, nagle chce ten przetarg anulować. A ja, wiedząc też, że za decyzję niewłaściwą koniec końców jako dyrektor naczelny odpowiadam, chciałem jeszcze trochę przedłużyć ten proces wyłaniania inwestorów, czy też tej całej procedury; żeby zdobyć jeszcze dodatkowe opinie prawne i taką opinię, nazwijmy to formalno-ekonomiczną jakie mogą być konsekwencje anulowania przetargu, który już właściwie dokonywał się, czyli był na końcu tej swojej procedury.

Dalej, mówi o zarzutach, które zostały mu przedstawione:

W poniedziałek wkroczył do gabinetu wicemarszałek Bresz z takim panem mecenasem i najpierw się spytali, co z tą procedurą, czy ja zamierzam ją odwołać, czy nie, ten przetarg. Ja powiedziałem, że przedłużyłem właśnie tą procedurę, żeby poczekać na dodatkowe opinie. No i po czym właściwie otworzyła się teczka i tam okazało się, że jest uchwała o odwołaniu mnie. Powody, to był taki właściwie kotlet mielony z różnych tam zaleceń pokontrolnych, formalne rzeczy, rzeczy, które były wielokrotnie przez sam urząd kontrolowane, przez najwyższą izbę kontroli, która nie znalazła w tym nieprawidłowości. Oraz te takie trzy główne zarzuty, które były wcześniej zgłaszane do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, gdzie on nie znalazł powodów do tego, żeby mnie ukarać.

 

Pamiętajmy, że na stole jest 230 milionów, trzeba ten teatr wybudować, przebudować od nowa i na czele teatru musi być człowiek, który zajmuje się biegle procesem inwestycyjnym, jest inżynierem budownictwa i tylko to

tak swoją decyzję uzasadnia marszałek Jarosław Stawiarski. Odnosi się też do zarzutów skierowanych w stronę Redbada Klynstry:

Były zarzuty, ale to nie jest powód żebyśmy teraz o nich rozmawiali. Wierzcie mi Państwo, że najważniejsza jest rewitalizacja Teatru Osterwy i to, żebyśmy mogli pieniądze unijne odpowiednio spożytkować, wybudować, przebudować teatr, który będzie najpiękniejszym teatrem w Polsce.

Do tych słów ustosunkował się gość Radia Wnet:

Nie da się mówić (tak jak Pan marszałek powiedział) o tym, że teatr jest domeną budowlańca. Budowlaniec ma się zająć budynkiem, a organizator dobrze by było, żeby na to znalazł środki, szczególnie jeżeli one są wymagane, bo alternatywą jest zamknięcie budynku. Pomiędzy jednym a drugim jest jeszcze praktyk, któremu trzeba zaufać, że on wie, jak z tego budynku chcemy korzystać. Bo oczywiście architekt i Pan marszałek, oni widzą siebie w dniu otwarcia (…), na zdjęciu. Natomiast od następnego dnia ten budynek ma być używany przez nas, przez praktyków. To są rzeczy, których często nie da się zawrzeć w tabelkach.

Ponadto, Redbad Klynstra przedstawia sytuację, w której znajdował się od ponad roku:

Uchwała o wszczęciu procedury odwołania mnie była podjęta 8 lutego zeszłego roku, także ja w procesie odwołania byłem od ponad roku. (…) to nie ma nic wspólnego z żadną etyką, czy jakimś tam prawnym porządkiem, ponieważ taka procedura powinna się oficjalnie dokonać maksymalnie w ciągu 60 dni (…) Każdego dnia mogłem być odwołany, to był trochę taki „nelson” psychiczny. To jest taki styl, można powiedzieć, zarządzania i trzymania kogoś w szachu, pewnie żeby nie podskakiwał