Posłuchaj całej rozmowy:
Pakt Migracyjny UE to porozumienie mające na celu ujednolicenie zasad zarządzania migracją i procedur azylowych we wszystkich państwach członkowskich. Zgodnie z planem, ma on zacząć obowiązywać od 2026 roku, po wdrożeniu odpowiednich przepisów krajowych. Kluczowym elementem paktu jest zasada obowiązkowej solidarności – każde państwo członkowskie będzie musiało w jakiś sposób uczestniczyć w systemie, np. poprzez relokację migrantów, wsparcie finansowe lub inne formy pomocy.
W Poranku Radia Wnet Aleksandra Fedorska, redaktor naczelna Radia Debata i dziennikarka bardzo dobrze znająca niemiecką rzeczywistość, komentował obecną politykę niemiecką związaną z migracją. Na początku rozmowy odniosła się do rozmowy, którą Radio Zet przeprowadziło z ministrem Marcinem Kierwińskim.
Ciut irytujące były słowa pana ministra Kierwińskiego. Widać było, że minister rozumie, że jest taki problem (przerzucania migrantów do Polski- red.). Półgębkiem nawet to przyznał, że jest problem z tą formą wydalania z Niemiec. Ale zaznaczył, że to się nie zmieni. Nie zmienił się także sama sytuacja, że mamy tu do czynienia z jednostronnymi kontrolami granicy, bo to jest nasz zasadniczy problem. Właściwie wraz z wprowadzeniem tych kontroli, a to miało miejsce w październiku 2023 roku
– mówiła.
Czytaj więcej:
Jacek Saryusz-Wolski: Unia Europejska to impotent w dziedzinie obronności
Niemcom wolno więcej?
Dziennikarka podkreśliła, że „ta data też dać coś do myślenia, ponieważ w tym momencie Niemcy zdecydowały się na jednostronną kontrolę naszej granicy”.
To całkowicie zmienia sytuację prawną na tej granicy. Tam gdzie my mamy politykę otwartych drzwi, tam Niemcy stworzyły pojęcie szerokiego pasu granicznego, który oni rozumieją jeszcze jako granice. To znaczy oni mają terytorialne zaplecze, które uważają, że dopiero po ich całkowitym przekroczeniu dany człowiek dotarł do Niemiec
– przypomniała.
Fedroska tłumaczyła, że jeśli migrant „nie przekroczy tego szerokiego pasu, który wynosi 30 kilometrów, to jest zawracany”.
Myślę, a czasem jest ciut przedłużane, no ale załóżmy, że trzymają się tych 30 kilometrów, to ten człowiek wtedy jest uznany jako osoba, która nie dotarła jeszcze do Niemiec i zostaje zawrócona z granicy. I to jest zasadniczy problem. My po naszej stronie takiego czegoś nie mamy. Jak ktoś przejdzie w Słubicach przez most, to jest już w Polsce
– słyszeliśmy w rozmowie.
Czytaj więcej:
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Poparcie przez sejm rezolucji PE ws. obronności to błąd
Narastające problemy
Według Fedorskiej, „problemy będą narastać, bo nowy niemiecki rząd po prostu o tym rozmawia”.
Dojdzie do znacznego zaostrzenia jeszcze niemieckiej polityki imigracyjnej. Tego należy się spodziewać. Budowane są już kolejne centra. Tym razem już oficjalnie chodzi tu o metodykę wydaleń dublińską, więc wygląda na to, że będą to przypadki udokumentowane. Tu jest pewien plus, ponieważ pozna się tożsamość tych ludzi. Taką mam taką nadzieję, że tak to w rzeczywistości będzie wyglądało
– zaznaczyła.
/ad
