Posłuchaj całej rozmowy:
Unia Europejska a przede wszystkim Niemcy prą do realizacji Umowy EU-Mercosur. M.in. ten temat w Poranku Radia Wnet został poruszony w rozmowie z Bogdanem Rzońcą, europosłem Parlamentu Europejskiego i politykiem Prawa i Sprawiedliwości.
Czym jest umowa UE–Mercosur
Umowa UE–Mercosur to planowane porozumienie handlowe między Unią Europejską a państwami Ameryki Południowej zrzeszonymi w Mercosur – Brazylią, Argentyną, Paragwajem i Urugwajem. Jej celem jest zniesienie ceł i ułatwienie wzajemnej wymiany handlowej, szczególnie w zakresie produktów przemysłowych z Europy i rolnych z krajów Mercosur. Porozumienie to budzi jednak poważne obawy, zwłaszcza wśród europejskich rolników. Napływ tańszej żywności z Ameryki Południowej, często produkowanej w niższych standardach sanitarnych i środowiskowych, może doprowadzić do nieuczciwej konkurencji i spadku cen lokalnych produktów.
Taka sytuacja uderza szczególnie w małych i średnich producentów w UE. Dodatkowo, zwiększony eksport towarów rolnych z krajów Mercosur może przyczynić się do dalszej degradacji środowiska, zwłaszcza poprzez przyspieszenie wylesiania Amazonii. Z tego powodu umowa postrzegana jest jako zagrożenie dla europejskiego rolnictwa, bezpieczeństwa żywnościowego i celów związanych ze zrównoważonym rozwojem.
W pewnym sensie umowa między Unią Europejską a Mercosurem ruszyła. Pierwsze 350 milionów popłynęło do Ameryki Południowej, bo trzeba, jak mówią rolnicy unijni, obłaskawiać Amerykę Południową. Tam różnego rodzaju problemy z kobietami, tam jest potrzebna pomoc humanitarna, tam jest potrzebna pomoc rozwojowa, dlatego pierwsze pieniądze już do Ameryki Południowej płyną. Nie wiem, co na to rolnicy, ale to jest wszystko powiązane z tą umową, na podstawie której do Unii Europejskiej z Ameryki Południowej mają być dostarczane produkty żywnościowe
– mówił Bogdan Rzońca.
Czytaj więcej:
Marcin Przydacz: Elity europejskie marzą o „autonomii strategicznej”
Cesarzowa Ursula von der Leyen
Gość Poranka Radia Wnet opowiadał też, jak piękne deklaracje o współpracy i demokracji rozbijają się w rzeczywistości o realną władzę, którą sprawuje przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Mówi się o niej tu jako o cesarzowej, która zarządza Unią Europejską w sposób jednoosobowy, a wszyscy inni nowi komisarze śpiewają stare piosenki, opowiadają stare frazesy, o tym, jak wielka i piękna będzie Unia, jeśli tylko ustąpimy i damy więcej kompetencji Komisji Europejskiej. Do tego nie można dopuścić. Komisja Europejska i tak się urwała wszystkim instytucjom europejskim. Komisja Europejska robi, co chce, nakłada kary na przykład na Węgry, na Polskę, na Słowację i szuka wrogów głównie na prawicy
– opowiadał Rzońca.
Dodał, że w UE „obowiązują podwójne standardy, dlatego do tego nie możemy dopuścić, czyli do powstania państwa zcentralizowanego”.
Niestety, przyklaskuje temu obecna polska ekipa z Donaldem Tuskiem na czele, który tutaj pełni rolę przybocznego i doradcy pani von der Leyen, i z aplauzem przyjmuje wszystkie jej pomysły, które są bardzo szkodliwe dla przeciętnego Europejczyka, a tym bardziej dla Polaka.
– zaznaczył.
/ad
