Radykalna odpowiedź Prokuratury Okręgowej w Warszawie ws. przeszukania u prokuratora

Pozorny charakter dokumentacji i podejrzenie korupcji – tym tłumaczy rzecznik warszawskiej „okręgówki” konieczność wejścia policji do domu prok. Bartosza Pęcherzewskiego. A my podajemy nowe fakty.

W czwartek pisaliśmy o wejściu prokuratora z Prokuratury Okręgowej w Warszawie w asyście funkcjonariuszy Komendy Stołecznej Policji do domu legalnego Prokuratora Regionalnego we Wrocławiu Bartosza Pęcherzewskiego.

Po zaznajomieniu się z treścią postanowienia okazało się, że chodzi o postępowanie w sprawie ewentualnego przekroczenia przeze mnie uprawnień lub niedopełnienia obowiązków, w związku z procedurą, która miała miejsce w 2022 roku, dotyczącą remontów i zakupu mebli do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu

– opowiadał nam o tych czynnościach prokurator Pęcherzewski.

Bodnarowcy weszli do domu byłego szefa prokuratury regionalnej!

Ofensywna odpowiedź rzecznika PO w Warszawie

Zwróciliśmy się z pytaniem do Prokuratury Okręgowej w Warszawie o przyczyny tak radykalnego działania wobec prokuratora, tym bardziej, że jak informował w rozmowie z nami, prokuratura dysponuje wszystkimi aktami sprawy wyjaśniania zakupu mebli.

W nawiązaniu do Pańskich pytań uprzejmie informuję, że materiał dowodowy w sprawie wskazuje na to, że dokumentacja wytworzona w toku postępowania o udzielenie zamówienia na dostawę mebli ma charakter pozorny, a rzeczywiste ustalenia były dokonywane poza formalnym obiegiem korespondencji konieczne było dokonanie przeszukania celem ujawnienia i zabezpieczenia wszelkich nośników informatycznych zawierających prywatną korespondencję elektroniczną

– odpisał nam rzecznik prasowy PO w Warszawie Piotr Antoni Skiba.

Prokurator wskazał również, że „materiał dowodowy uzasadniał potrzebę weryfikacji tezy o działaniach mających znamiona korupcyjne”.

Z uwagi na powyższe konieczna była weryfikacja czy Bartosz Pęcherzewski posiadał w swoim domu meble lub elementy wystroju wnętrza pochodzące od ustalonego podmiotu

– dodał rzecznik.

Referent Maciej Żuk

Zapytaliśmy również o przebieg kariery prokuratora Macieja Żuka, który wydał postanowienie o przeszukaniu.

Prokurator Maciej Żuk został delegowany do PO Warszawa kolejno przez prokuratorów Mariusza Dubowskiego, Dariusza Barskiego (przedłużenie delegacji), Jacka Bilewicza (przedłużenie delegacji) i Dariusza Korneluka (przedłużenie delegacji)

– odpisał Piotr Antoni Skiba.

Z kolei z naszych informacji wynika, że Maciej Żuk w okresie poprzedzającym przeszukania dostał awans, który zaskoczył innych prokuratorów z „okręgówki”, z uwagi na jego niewielkie doświadczenie. Prokurator został bowiem kierownikiem działu cyberprzestępczości w Wydziale II Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Teraz już rozumiem, za co ten awans

– komentuje w rozmowie z nami śledczy, sugerując, że chodzi o nagrodę za podjęcie kroków wymierzonych w prokuratora z Dolnego Śląska.

Komentarz Bartosza Pęcherzewskiego

O komentarz do odpowiedzi rzecznika poprosiliśmy prokuratora Bartosza Pęcherzewskiego.

Przede wszystkim chciałem przypomnieć, że postępowanie przygotowawcze w tej sprawie zostało sztucznie wykreowane na podstawie anonimowego zawiadomienia o przestępstwie. Osoby je kierujące bały się pod nim podpisać. Domyślam się, kto stoi za treścią zawiadomienia. Już w 2022 r. nie było przesłanek, do prowadzenia w tym zakresie śledztwa. Mogę jedynie również domyślać się, że kuriozalny pomysł, abym mógł w domu posiadać meble, które zostały zakupione do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, pochodzi o osób stojących za treścią anonimu

– mówi Pęcherzewski.

Prokurator podkreśla, że w związku z planowanym rementowem Prokuratury Regionalnej we Wrocławi, jak i jego trakcie, dochodziło do spotkań służbowych z udziałem jego, osób odpowiadalnych za ten proces z Wydziału Budżetowo-Administracyjnego Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu i osoby realizującej kompleksowy projekt remontu jednotki.

Innych spotkań nie było, nie było żadnych nieformalnych kontaktów

– podkreśla prokurator.

O tym nie piszą prorządowe media

Z ustaleń Radia Wnet wynika, że funkcję dyrektorki Wydziału Budżetowo-Administracyjnego pełniła wówczas Beata Toba. Kobieta została zwolniona przez samego Bartosza Pęcherzewskiego. W treści rozwiązania umowy wskazano jako przyczyny błędy w przygotowaniu inwestycji.

Beata Toba nie zgodziła się z tą decyzją i skierowała sprawę do sądu pracy, gdzie przegrała w I instancji.

Jakub Pilarek

Sławomir Jastrzębowski: sprawa Barbary Skrzypek pokazuje bezwzględność władzy Tuska