(materiał zaktualizowany)
Choć w niniejszej sprawie znamy nazwę jednostki, w której doszło do skandalicznego zdarzenia, nie będziemy jej ujawniać. Powód jest prosty – musimy chronić osobę pokrzywdzoną i jej rodzinę.
A jest to osoba małoletnia. Sprawa prowadzona była bowiem z art. 200 kodeksu karnego, czyli obcowania płciowego z osobą małoletnią lub doprowadzenia jej do poddania się czynnościom seksualnym. Nie mamy pewnej wiedzy o tym, jak się zakończyła. W tym przypadku jednak nawet, jeśli chodziłoby o umorzenie, to pozostawałoby to bez znaczenia dla skandalicznosci działania prokuratury.
To nie miało prawa się wydarzyć
Jak tłumaczy nam doświadczony śledczy, choć pokrzywdzeni nie zapoznają się z aktami podręcznymi prokuratora, to z wielu sytuacjach mogą mieć z nimi kontakt wzrokowy. Prokurator posiłkuje się bowiem takimi aktami przy przesłuchaniach. Przede wszystkim jednak pojawia się z taką teczką w sądzie. Innymi słowy, śledczy nie ma prawa zakładać, że okładka akt podręcznych nie będzie przez nikogo oglądana.
„Skandal, elementarny brak wyobraźni i empatii”. „Brak mi słów”. „To przecież nie jest prywatna rozmowa prokuratorów, którzy w tego typu kontaktach mogą posługiwać się slangiem czy gruboskórnymi sformułowaniami”
– komentują w rozmowie z nami zaistniałą sytuację sędziowie i prokuratorzy.
Kto to napisał?
Z kolei inny prokurator wskazuje, że trudno powiedzieć, kto może być autorem fizycznego naniesienia takiego opisu sprawy na obwolucie.
Z reguły akta podręczne, po ich założeniu opisują pracownicy sekretariatu. Natomiast prokuratorzy kończąc postępowanie opisują obwolutę zarządzeniem o wykreśleniu sprawy z rejestru
– zwraca uwagę.
Dodaje także, że nie powinno być problemu z ustaleniem autora wpisu.
Sekretariat DS-u to kilka osób. No i oczywiście powinno nastąpić ustalenie, czy referent sprawy widział ten wpis. Bo jeśli zostanie ustalone, że widział i nie zareagował, to teraz zareagować powinni jego przełożeni
– twierdzi nasz rozmówca, podkreślając, że chodzi tu o powagę instytucji państwowej.
W sprawie zwrócimy się z prośbą o komentarz do Prokuratury Krajowej, która poinformowała nas, że w jednostce, w której doszło do tej sytuacji, toczyło się postępowania wyjaśniające.
Nowe informacje
Od rzecznika tej jednostki uzyskaliśmy informację, że niestosowany wpis pojawił się na okładce akt za sprawą pracownika sekretariatu podczas ich rejestracji.
Wpis opisujący przedmiot sprawy był niefachowy i jak wynika z ustaleń dokonanych w prokuraturze został zaczerpnięty przez pracownika sekretariatu opisującego obwoluty bezpośrednio z zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
– tłumaczy nam rzecznik.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, chodzi o sprawę człowieka, który chodził po mieście i składał napotkanym osobom nieprzyzwoitą propozycję. To właśnie jej treść została wpisana jako tytuł akt. W związku z tym, że usłyszało ją dziecko, sprawę zakwalifikowano jako pedofilską.
Ostatecznie została ona jednak umorzona z powodu braku znamion czynu zabronionego. Decyzja ta trafiła do lustracji w jednej z prokuratur regionalnych.
Z pracownikiem, który popełnił wpis odbyto rozmowę służbową.
Nadto, polecono zaniechanie praktyki skrótowego/hasłowego opisu okładek akt sprawy (jak również wpisów w Prok-sys), które nie licują z powagą urzędu, w przyszłości
– wskazuje prokurator z sekcji prasowej.
jbp/
