Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej skierował do Sądu najwyższego wniosek o uchylenie immunitetu prokuratorowi Jerzemu Ziarkiewiczowi, nielegalnie odwołanemu szefowi Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
WSW chce zarzucić Ziarkiewiczowi, że bezprawnie przetrzymał „w szufladzie” ponad 3 lata zażalenie na postanowienie o zatrzymaniu podejrzanego. Taką decyzję wydał sam Ziarkiewicz. Drugi zarzut dotyczy okoliczności przejęcia przez Prokuratora Regionalnego w Lublinie akt postępowania ich innego prokuratora, a także poświadczania nieprawdy, ukrywania i usunięcia akt.
PK przemilczała w komunikacie aresztowanie
W rozmowie z Jakubem Pilarkiem Jerzy Ziarkiewicz w kontekście pierwszego zarzutu nie ukrywa, że przetrzymanie zażalenia istotnie miało miejsce i było jego niezamierzonym błędem. Przedstawia jednak szereg dodatkowych okoliczności, które pozwalają ocenić realny kaliber tego uchybienia, które w praktyce nie wpływało w żaden istotny sposób na sytuację podejrzanego.
W komunikacie Prokuratury Krajowej nie wskazano na bardzo istotną okoliczność, że zatrzymanie podejrzanego w śledztwie poprzedzało skierowanie wniosku do Sądu Okręgowego w Gdańsku o tymczasowe aresztowanie
– mówi Ziarkiewicz.
Jak dalej wyjaśnia, Sąd Okręgowy w Gdańsku wniosku o tymczasowe aresztowanie nie uwzględnił, ale już Sąd Apelacyjny w Gdańsku zażalenie Jerzego Ziarkiewicza uwzględnił i zastosował izolacyjny środek zapobiegawczy wobec podejrzanego. Prokurator podkreślił, że sąd okręgowy, który na aresztowanie się nie zgodził, nie kwestionował jednak istnienia przesłanek ogólnych, czyli uprawdopodobnienia popełnienia przez podejrzanego przestępstwa.
Jak się okazuje, na dalszym etapie sprawy wobec podejrzanego po wyjściu z aresztu stosowane były wolnościowe środki zapobiegawcze, na które podejrzany nie składał zażalenia.
Sprawa dotyczyła oszustw vatowskich
Sama sprawa karna, jak wyjaśnia Ziarkiewicz, dotyczyła wyłudzeń podatku VAT i dotacji europejskich, a także przestępstw przeciwko mieniu i dokumentom. Prokurator osobiście sporządził w niej akt oskarżenia, którym objął kilka osób. Kilku oskarżonych poszło na współpracę i poddała się karze.
Z tego co mi wiadomo, proces dotyczący tego oskarżonego toczy się przed sądem i sąd nie wydał rozstrzygnięcia merytorycznego, dotyczącego jego winy. Więc to nie jest tak, że ten człowiek został przez Sąd Rejonowy w Lublinie uniewinniony od czegokolwiek
– podkreśla Ziarkiewicz.
Tego rodzaju interpretacje komunikatu Prokuratury Krajowej mogli, wg Jakuba Pilarka, poczynić nieposiadający wiedzy prawnej internauci.
Michał Ostrowski: Jestem rozczarowany postawą Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego
W programie Jakub Pilarek zwrócił również uwagę, że pełny opis tej sytuacji czyni pomysł stawiania Ziarkiewiczowi zarzutów karnych koncepcją kuriozalną.
Mogę się zgodzić, że surowy, „cerberowaty” Prokurator Generalny mógłby dążyć do ukarania Pana na przykład upomnieniem, albo nawet naganą. Ale nadawanie temu rangi sprawy karnej, na stronie Prokuratury Krajowej, nagłaśnianie tego w mediach to tworzenie alternatywnej rzeczywistości
– stwierdził dziennikarza.
Odnosząc się do tej uwagi Jerzy Ziarkiewicz podkreślił, że „wytwarza się stan prawny, w którym osoba, która jest przeze mnie oskarżona w aktem oskarżenia o dokonanie szeregu czynów zabronionych z zakresu wyłudzania podatku VAT i oszustw dotyczących świadczeń funduszy europejskich, w postępowaniu prowadzonym przez Wydział Spraw Wewnętrznych staje się pokrzywdzona przez czyn, który chce się mi zarzucić”.
To jest dosyć symptomatyczna sytuacja, chociażby w kontekście ostatnio wskazywanych w mediach informacji dotyczących Krajowej Administracji Skarbowej
– mówi Ziarkiewicz, odnosząc się do materiałów prasowych wskazujących na drastyczny spadek wpływów z VAT, potwierdzony przez KAS jednemu ze związków zawodowych.
Ziarkiewicz jako szef nie bał się pracy
Gość Jakuba Pilarka wyjaśnia także, że jego zaniedbanie w sprawie nadania biegu zażaleniu wynikało z jego dużej aktywności, łączącej obowiązki szefa jednostki i referenta spraw.
Nie tylko nadzorowałem postępowania prowadzone w prokuraturze regionalnej i czterech prokuraturach okręgowych, ale osobiście wykonywałem czynności w swoich osobistych śledztwach. Przykładowo, jedno z nich obejmowało ponad 200 podejrzanych. Przesłuchiwałem ich, przesłuchiwałem świadków. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że przez te kilka lat wykonywania swoich obowiązków w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie nie było takiego tygodnia, żebym nie wykonał osobiście czynności z podejrzanymi lub świadkami
– deklaruje Ziarkiewicz.
Prokurator wskazuje też na inną sprawę, w której osobiście sporządził akt oskarżenia, a którą chwaliła się ostatnio prokuratura.
W przekazach medialnych pojawiła się informacja o wyroku Sądu Okręgowego w Radomiu, dotyczącym zabójstwa 3,5-letniego chłopczyka. Jego zabójstwa mieli dokonać rodzice. Była mowa o sukcesie prokuratury, by ojciec dziecka został nieprawomocnie skazany na dożywocie, a matka na 25 lat pozbawienia wolności. Tę sprawę prowadziłem osobiście, przejąłem ją z Prokuratury Rejonowej w Kozienicach i osobiście wykonywałem w niej czynności, stawiałem zarzuty i sporządzałem akt oskarżenia
– opisuje Jerzy Ziarkiewicz.
Ataki? Przyzwyczaiłem się
Były (?) Prokurator Regionalny w Lublinie mówi o sobie: „jestem tak zwanym prokuratorem śledczym”.
Jest to dla mnie wielki powód do estymy. Ale prowadzenie śledztw zawsze wiązało się z tym, że ktoś był niezadowolony i atakował. Przyzwyczaiłem się, że moja praca nie wszystkim się podoba. Zawsze ktoś był niezadowolony i atakował
– bagatelizuje atak bodnarowców Jerzy Ziarkiewicz.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy, w której prokurator odniósł się również do słynnej sprawy tzw. garażu Ziarkiewicza, a także do stanu licznika w jego samochodzie!
jbp/
