Arkadiusz Jarzecki: Twoja organizacja oskarża Unię Europejską o napędzanie konfliktu w Demokratycznej Republice Konga. Wytłumacz dlaczego?
Landry Ninteretse: Kryzys w Demokratycznej Republice Konga potęguje konflikt. Konflikt jest napędzany przez wydobycie surowców naturalnych we wschodniej części Konga, które nie przynosi żadnych korzyści zwykłym mieszkańcom. To nie jest nic nowego. To dzieje się od lat. Teraz z powodu tego konfliktu tranzyt surowców czy do rządu centralnego, czy do sąsiednich państw został zaburzony. To zaalarmowało społeczność międzynarodową. Faktem jest, że to wszystko dzieje się kosztem zwykłych ludzi.
AJ: Dokument podpisany przez Rwandę i Unię Europejską w lutym 2024 roku zawiera zapis o współpracy w zwalczaniu nielegalnego przemytu surowców naturalnych. To onzacza, że Unia Europejska wie, że taki przemyt ma miejsce, a Rwanda ogłosiła, że będzie się temu przeciwstawiać. Więc nie wierzysz w te deklaracje?
Landry Ninteretse: Chociaż chciałbym wierzyć obu stronom, UE i Rwandzie, to musimy być realistami. W obecnej sytuacji, w której mamy do czynienia z dużymi przepływami ludności i brakiem kontroli ze strony kongijskiego rządu, nie ma pewności, czy eksportowane surowce są legalne. Dlatego chciałbym wierzyć, że obie strony sprawują ścisłą kontrolę nad surowcami naturalnymi, ale musimy zdawać sobie sprawę, że w obecnej niestabilnej sytuacji wojennej zupełnie niemożliwe jest śledzenie, kontrolowanie i weryfikacja, czy surowce naturalne trafiające na rynki międzynarodowe są wolne od przemytu, czy nie podsycają kryzysu, czy przestrzegane są prawa pracownicze, a także, co najważniejsze, czy nie przyczyniają się do podsycania toczącej się tam wojny.
AJ: Czy masz jakieś dowody na to, że Rwanda wspiera rebeliantów we wschodnim Kongu? Wiele mediów twierdzi, że M23 jest wspierane przez Rwandę. Ale my jesteśmy daleko od tego miejsca. Szukamy więc dowodów.
Landry Ninteretse: Ja sam nie mam żadnych dowodów, ani moja organziacja. Jednak tak jak wiesz kongijski rząd zwrócił się o pomoc do sąsiednich państw. Nie ma tam tylko Rwandy. Kongijski rząd zaprosił żołnierzy z Ugandy, Burundi, Południowej Afryki, Tanzanii, w tej chwili to jest już kombinacja wojsk ze wschodniej i południowej Afryki, którzy walczą o tę ziemię. Być może z Rwandyjczykami, być może nie, ale to, co wiemy, to że kongijski rząd zaprosił zagraniczne oddziały do walki z rebeliantami z grupy M23.
AJ: Czy masz jakieś dowody, że Rwanda handluje surowcami ukradzionymi z terenów Konga?
Landry Ninteretse: Niestety nie mam żadnych dowodów. Ale znowu to bardzo skomplikowana sytuacja i jeśli mogę wyrazić swoją opinię, to obecna uwaga, która skupia się na tym konflikcie wynika stąd, że wydobycie i przemyt zostały naruszone. Międzynarodowa opinia publiczna, zachodnie państwa, państwa Azji i inne nie zwracali dotąd uwagi na cierpienie ludzi. Zanim w ogóle zaczniemy rozmawiać o surowcach naturalnych i rynkach międzynarodowych powinniśmy pomyśleć o ludziach, którzy tam żyją. W jakich są warunkach? Jak się czują? Gdzie przebywają? W jaki sposób są chronieni? Czy otrzymują pomoc? Czego potrzebują w tym konkretnym momencie, jakie wsparcia, żeby stawili czoła tej wymagającej sytuacji. Myślę że o to wszyscy, cała międzynarodowa społeczność powinna się troszczyć, zanim zacznie się troszczyć o to, która ze stron będzie tych ludzi wykorzystywać, czy rządowa czy nierządowa. Uważam, że ludzkie życie liczy się bardziej niż surowce naturalne.
AJ: Ale czy masz jakiś dowód, że Rwanda kradnie surowce naturalne z Konga?
Landry Ninteretse: Nie mam dowodów. Tak jak powiedziałem, to złożona sytuacja wojenna, która angażuje kilka krajów z obszaru Wielkich Jezior i południowej Afryki. Na to jest wiele dowód. Choćby ostatni szczyt głów państw, który w weekend miał miejsce w Tanzanii, kiedy przywódcy ze wschodniej i południowej afryki wspólnie potwierdzili, że trwają walki i wezwali wszystkie obce wojska do wycofania się. Więc jeśli są tam żołnierze Rwandy to powinni wycofać się do swojego kraju, tak samo jak wszyscy inni, aby umożliwić zawieszenie broni.
AJ: Co jednak stanie się z surowcami naturalnymi z Rwandy, jeśli nie kupi ich Unia Europejska? Jeśli my ich nie kupimy, to może kupią je Chiny.
Landry Ninteretse: Ponownie, to właśnie jest problemem. Tak bardzo martwisz się o surowce naturalne, ale nie o ludzi. Zapewnijcie najpierw bezpieczeństwo i ochronę dla obywateli Demokratycznej Republiki Konga. Później, kiedy powrócą rządy prawa i państwo obejmie kontrolę nad terytoriami bogatymi w surowce, wtedy wy Europejczycy, Chińczycy, Amerykanie będziecie mogli prowadzić bezpośrednie rozmowy z kongijskim rządem na temat ich wydobycia. Organizacja, która reprezentuje interesy ludzi, umożliwiłaby, aby te surowce przynosiły korzyści przede wszystkim Kongijczykom i mieszkańcom Afryki, a nie Europejczykom czy Amerykanom.
To nie jest moralne, etyczne ani akceptowalne, aby kontynuować eksport surowców kosztem ludzi. Dlatego wzywamy przede wszystkim do zaprzestania handlu. Do zakończenia walk. Wtedy dopiero można będzie ustanowić rządy prawa i wtedy będzie można prowadzić transparentne rozmowy dwustronne pomiędzy Demokratyczną Republiką Konga a kimkolwiek, kto będzie zainteresowany tymi surowcami, ale w taki sposób, aby ostatecznie korzyści odczuwali mieszkańcy regionu, obywatele Konga.
„Odnawialne źródła pieniędzy” – rozmowa o szokującym filmie pokazującym prawdę o tzw. OZE
AJ: Ile osób zostało dotkniętych przez ten konflikt?
Landry Ninteretse: Mówimy o milionach. Nie znam dokładnej liczby, ale samo miasto Goma ma 2 miliony mieszkańców, a trzeba jeszcze uwzględnić mieszkańców całego regionu, więc mówimy o milionach ludzi dotkniętych przez konflikt, którzy są w kryzysie wymagającym natychmiastowej pomocy humanitarnej.
AJ: A jaka jest obecnie sytuacja? Gdzie są rebelianci? Czy wciąż walczą z kongijską armią?
Landry Ninteretse: W ten weekend raportowano walki na południu Kiwu, a więc na południe od Gomy, ale raportowano także, że sytuacja się trochę ustabilizowała, a więc do regionu Gomy zaczęło powracać normalne życie, ale lokalne źródła mówią o walkach na południu Kiwu.
AJ: Gdybyś mógł to podsumować. Jakie są wasze oczekiwania względem Unii Europejskiej? Czy powinna po prostu zawiesić umowę z Rwandą, czy zrobić coś jeszcze?
Landry Ninteretse: Myślę, że wszystkie umowy powinny być zastopowane. To po pierwsze. Po drugie, do osób dotkniętych przez konflikt powinna popłynąć pomoc. Mówię o milionach ludzi we wschodnim Kongu. Trzecia kwestia, którą należy zrobić po zakończeniu wojny, to rewizja i negocjacje warunków umów. To nasze główne żądania, które chcielibyśmy przekazać Unii Europejskiej.
AJ: Tylko czy ty wierzysz, że możliwy jest pokój we wschodnim Kongu?
Landry Ninteretse: Pokój jest możliwy, jeśli będzie silne przywództwo w tym regionie. Obie strony, rząd i M23 muszą zrozumieć, że wojna niczego nie rozwiąże. Takie właśnie przesłanie płynie ze szczytu państw, który miał miejsce w ten weekend. A inne strony, Europejczycy, Chińczycy, Amerykaniem, muszą przestrzegać ustaleń.
AJ: Powiedz mi coś więcej o waszej organizacji, bo jak rozumiem wspieracie zieloną transformację. Więc jak Europa może robić to prawidłowo, aby nie krzywdzić ludzi w państwach takich jak Kongo?
Landry Ninteretse: Wspieramy to, co nazywamy sprawiedliwą i uczciwą transformacją. Oznacza to, że transformacja nie powinna odbywać się za wszelką cenę. Trzeba szanować prawa tych ludzi, wokół których znajdują się zasoby naturalne oraz ich prawo do zysków. Transformacja nie może odbywać się kosztem wyzykiwanych pracownikow i społeczności. W przypadku kontynentu takiego jak Afryka, która pozostaje w tyle z powodu niesprawiedliwości spowodowanych przez globalne siły, wzywamy do postawienia na pierwszym miejscu interesu narodów takich jak kongijski, gdzie 40-50 procent ludzi nie ma dostępu do elektryczności.
Więć państwa, które zostały obdarzone albo pobłogosławione takimi zasobami powinny być pierwszymi beneficjentami. A jeśli Europejczycy, Amerykanie, czy Chińczycy są przywiązani do zielonej transformacji, powinny wspierać transformację, która jest etyczna, transparentna i która uwzględnia interes zwykłych ludzi.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
