Warszawski prokurator obalił narrację o „neosędziach” – ciąg dalszy!

Opisujemy dalsze ustalenia na kanwie sprawy warszawskiego prokuratora, który obalił narrację o „neosędziach”, odmawiając dochodzenia ws. podszywania się pod sędziego SN.

Sprawa, o której wcześniej pisaliśmy, dotyczyła zawiadomienia złożonego do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście – Północ w sprawie przestępstwa z art. 227 kodeksu karnego, czyli w tym przypadku podszywania się pod funkcjonariusza publicznego. Konkretnie: sędziego Sądu Najwyższego. Czynu tego miał się rzekomo dopuścić sędzia Krzysztof Wesołowski. Jest to, jak można się domyślać, „neosędzia”. Oczywiście w logice tzw. obrońców praworządności.

Stowarzyszenie Sędziowie RP opublikowało postanowienie prokuratora Marka Kozickiego o odmowie wszczęcia postępowania w tej sprawie. Zawiadomienie złożył prawdopodobnie mężczyzna, którego sprawę prowadził w Sądzie Najwyższym Krzysztof Wesołowski.

W naszej publikacji przeprowadziliśmy analizę możliwych skutków tego postanowienia dla dalszej walki rządu z „neosędziami”.

Warszawski prokurator obalił narrację o „neosędziach”

Otrzymaliśmy później informację, że zjawisko składania zawiadomień na fałszywych sędziów Sądu Najwyższego ma szerszy zakres, niż tylko sprawa prowadzona przez prokuratora Marka Kozickiego. W tym celu skierowaliśmy pytania do rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Śródmiejska prokuratura podlega bowiem pod tę jednostkę.

Skala zjawiska

Odpowiedź dotyczącą danych z lat 2023-2024 otrzymaliśmy szybko i bezproblemowo.

Jak się okazuje, w okresie tym do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście – Północ wpłynęło 18 zawiadomień z art. 227 kodeksu karnego. 9 z nich dotyczyło podawania się za sędziego Sądu Najwyższego.

Wszystkie 9 zawiadomień zakończyło się odmowami wszczęcia dochodzenia. Nie wszystkie zostały zaskarżone. Tam, gdzie wpłynęły zażalenia i sąd je już rozpoznał, postanowienia o odmowie wszczęcia zostały utrzymane w mocy

– pisze prokurator Piotr Skiba, rzecznik prasowy PO w Warszawie.

Z naszych informacji „insiderskich” wynika, że decyzje o odmowie wszczęcia podejmowali prokuratorzy z różnych „stajni”. Używamy tego pojęcia z przymróżniem oka. Oczywiście prokuratura jest, a przynajmniej powinna być, tylko jedna. Chodzi jednak o to, że za odmowami stoją zarówno osoby, które można by przypisywać „środowiskowo” do prokuratury z okresu rządów Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro, jak i Adama Bodnara.

Logika jest bezlitosna

Zaznaczyć musimy, że w tej chwili nie znamy treści tych decyzji procesowych, możliwe więc, że nie obalają one wszystkie narracji o neosędziach w tak dosadny sposób, jak to zrobił prokurator Marek Kozicki (szczegóły w linku powyżej, z poprzedniej publikacji na wnet.fm). W gruncie rzeczy jednak, jeśli się zastanowić nad sprawą pod kątem czystej logiki, to skoro uznajemy, że ktoś nie podszywa się pod sędziego, a wydaje wyroki, to płynie z tego wniosek, że ta osoba po prostu jest sędzią.

Skoro 100 proc. tych spraw zostało w ten sposób rozpoznanych przez prokuratorów, a dodatkowo część z tych odmów wszczęcia śledztw jest już prawomocna, to można tu mówić o ugruntowanej linii orzeczniczej.

Jakub Pilarek: Należy zacząć stawiać pytania o kontakt z rzeczywistością ministra Bodnara i jego ludzi

Należy podkreślić bardzo wyraźnie, że działania Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście – Północ w tym zakresie nie da się logicznie pogodzić np. z odmową kierowania przez Adama Bodnara skarg nadzwyczajnych do właściwej izby Sądu Najwyżego, czyli Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.

Chyba, że przez gwałt na rozumie.

Baron Münchhausen wyciągający się za włosy z bagna (Oskar Herrfurth, ilustracja do powieści na kartce pocztowej, przed 1934) domena publiczna

Jakub Pilarek