W Wydziale Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej toczy się śledztwo, które jest pokłosiem serii artykułów Gazety Wyborczej, w których oskarżono prokuraturę sprzed zmiany władzy w 2023 r. o „skręcenie” sprawy przestępstw seksualnych na szkodę małoletniej, których miał się rzekomo dopuścić Zbigniew Kurski, syn Jacka Kurskiego.
Kierowana przez Adama Bodnara prokuratura uznała, że postępowanie badające sprawę było prowadzone pod z góry założoną tezę, że Kurski jest niewinny.
Komunikat Adama Bodnara o zawieszeniu prokurator
9 stycznia na stronie internetowej Prokuratury Krajowej został zamieszczony komunikat Prokuratora Generalnego, który informował o zawieszeniu na 6 miesięcy prokurator Teresy Rutkowskiej-Szmydyńskiej, w związku z ustaleniami śledztwa WSW.
Wg Adama Bodnara zgromadzone dowody wskazują, że prokurator mogła dopuścić się przekroczenia uprawnień, w związku z pełnieniem funkcji Prokuratora Okręgowego w Gdańsku, w celu osiągnięcia korzyści osobistej, poprzez podejmowanie bez podstawy prawnej czynności procesowych w postępowaniu przygotowawczym Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, dotyczącym sprawy Kurskiego.
Prokurator Generalny wskazał też, że prokurator miałaby wykorzystywać swoją pozycję szefowej Prokuratury Okręgowej w Gdańsku „w celu udokumentowania a priori przyjętej tezy o braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego, wbrew obiektywnym oraz prawidłowym ustaleniom i wnioskom wynikającym ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego”.
Sprawa Wydziału Spraw Wewnętrznych jest na etapie in rem, czyli nikt nie usłyszał w niej zarzutów. Do zawieszenia Teresy Rutkowskiej-Szmydyńskiej doszło natomiast w trybie dyscyplinarnym. Jak napisała prokuratura, „zgodnie z ugruntowanym orzecznictwem Sądu Najwyższego dopuszczenie się przez prokuratora zachowania, którego opis odpowiada ustawowym znamionom czynu zabronionego zakwalifikowanego, jako przestępstwo umyślne stanowi delikt dyscyplinarny”. Zawieszenie Bodnar potraktował więc jako środek zabezpieczający autorytet prokuratury.
Teresa Rutkowska-Szmydyńska odpiera zarzuty Adama Bodnara
W piątek na stronie internetowej Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem prokurator Teresa Rutkowska-Szmydyńska odniosła się do działania Adama Bodnara.
Zdecydowanie zaprzeczam oskarżeniom wobec mnie, zawartym w komunikacie Prokuratora Generalnego z dnia 9 stycznia 2025 r., w którym poprzez swoją rzeczniczkę prasową informuje opinię publiczną o zawieszeniu mnie w czynnościach służbowych w trybie dyscyplinarnym, w związku z podejrzeniem popełnienia przeze mnie czynu zabronionego polegającego na przekroczeniu uprawnień
– napisała śledcza.
https://t.co/nTcpL2Tcww
Oświadczenie prokurator Teresy Rutkowskiej – Szmydyńskiej— Stowarzyszenie Ad Vocem (@StAdVocem) January 10, 2025
Przypomniała, że w kierowanej przez nią od czerwca 2018 r. Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku „toczyło się rzeczone postępowanie przeciwko wolności seksualnej na szkodę małoletniej pokrzywdzonej”.
Do zgłaszanych czynów miało dojść wiele lat wcześniej, a relacja pokrzywdzonej opierała się na przypominaniu sobie fragmentów zdarzeń. Prokurator referent prowadził szeroko zakrojone czynności dowodowe, zmierzające do zweryfikowania różnych wersji pokrzywdzonej. Czynności te nie doprowadziły do potwierdzenia relacji pokrzywdzonej w stopniu pozwalającym na sformułowanie zarzutów wobec osoby podejrzewanej
– poinformowała prokuratorka.
Rutkowska-Szmydyńska zwróciła również uwagę, że śledztwa dotyczące przestępstw seksualnych, „oparte na zeznaniach, których podstawą są przypominane sobie po latach niespójne fragmenty zdarzeń, jest niezwykle trudne dowodowo”.
Zasada domniemania niewinności. Nazwisko „Kurski” nie czyni winnego
W postępowaniach takich, jak wskazała prokurator, obowiązuje zasada in dubio pro reo, czyli domniemanie niewinności.
Kierując się całokształtem materiału dowodowego i zasadami prawa prokurator referent uznała, że dowody nie przesądzają o postawieniu w stan oskarżenia osoby wskazywanej przez pokrzywdzoną. Jako prokurator przełożona w pełni podzielałam to stanowisko. Zgodnie z naczelną zasadą procesu karnego, nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzygane powinny być na korzyść oskarżonych, nawet jeśli noszą nazwisko, które w pewnych kręgach wywołuje głęboką niechęć
– podkreśliła, dodając, że prawidłowość umorzenia śledztwa została później potwierdzona przez poznańską prokuraturę, która badała tę sprawę.
Jak oceniła Rutkowska-Szmydyńska, w takich okoliczościach próba ścigania jej karnie i dyscyplinarnie jest zupełnie niezrozumiała.
W sprawie, w której wbrew mojej woli znalazła się polityka- najpierw za przyczyną mediów, później zaś obecnej prokuratury – staję się ofiarą nagonki o celach zbieżnych z interesem niektórych kręgów politycznych
– stwierdziła.
Prokuratorka oznajmiła, że przewiduje dalszy ciąg działań represyjnych wobec prokuratorów, w związku z raportem o rzekomo politycznych postępowaniach karnych, który miał trafić na biurko Adama Bodnara. Dodała też, że rozważa złożenie zawiadomienia o przestępstwie w związku z działaniami w nią wymierzonymi.
Wcześniej, w grudniu 2024 r. złożyła inne zawiadomienie o przestępstwie, w związku z działaniem audytorów postępowań karnych, wytwarzających abstrakcyjne ustalenia i dowolne wnioski, służące później do inicjowania narracji medialnej, przesądzającej winę prokuratorów zaangażowanych w prowadzenie lub nadzorowanie śledztw.
Rozgrywka kosztem praw pracowniczych?
W końcówce oświadczenia Teresa Rutkowska-Szmydyńska wskazała na zaskakującą koincydnencję zdarzeń, dotyczących jej zawieszenia.
W dniu 17 grudnia 2024 r., po wykorzystaniu części urlopu wypoczynkowego, długotrwałej chorobie, złożyłam do Prokuratora Generalnego wniosek, zawierający oświadczenie woli o przejściu w stan spoczynku z dniem 2 stycznia 2025 r., z uwagi na to, że od listopada 2024 r. uzyskałam ze względu na wiek stosowne uprawnienia.
Jak się okazuje, Adam Bodnar, działając w ocenie Terest Rutkowskiej-Szmydyńskiej bez podstawy prawnej, uzależnił datę przejścia w stan spoczynku od wykorzystania pozostałego urlopu wypoczynkowego, określając ją na końcowe dni lipca 2025 r.
Uzyskane przeze mnie w dniu 9 stycznia 2025 r. orzeczenie lekarza medycy pracy, nie pozwala mi jednak na wykonywanie czynności służbowych, a zatem niemożliwe jest także z tych przyczyn skierowanie mnie na urlop wypoczynkowy. W godzinach południowych przesłałam orzeczenie lekarza medycyny pracy do Biura Kadr Prokuratury Krajowej, a w godzinach popołudniowych ukazał się Komunikat Prokuratora Generalnego o zawieszeniu mnie. Koincydencja zdarzeń może nie być przypadkowa
– kończy swoje stanowisko prokuratorka.
jbp/
