Wygaszany referat prokuratora Dariusza Korneluka

Prokuratura Krajowa/fot. Adrian Grycuk CC BY-SA 3.0 pl

Dariusz Korneluk, który uznaje, że jest Prokuratorem Krajowym, prowadzi obecnie 3 sprawy jako oskarżyciel publiczny. Nie planuje kontynuować prowadzenia postępowań, wbrew wcześniejszym sugestiom.

Prokurator Dariusz Korneluk został mianowany 14 marca 2024 r. przez premiera Donalda Tuska Prokuratorem Krajowym. Wcześniej Prokurator Generalny uznał, że prokurator Dariusz Barski nieskutecznie powrócił ze stanu spoczynku. Podważył prawo Barskiego do piastowania funkcji Prokuratora Krajowego. Na jego miejsce powołał Jacka Bilewicza. Mówiąc precyzyjnie, Bilewicz pełnił nie istniejącą w ustawie funkcję p.o. Prokuratora Krajowego. I to właśnie w miejsce Bilewicza premier powołał Korneluka.

Pełnienie przez Dariusza Korneluka funkcji Prokuratora Krajowego jest kwestionowane przez Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny, które orzekły, że Dariusz Barski skutecznie powrócił ze stanu spoczynku i pozostaje Prokuratorem Krajowym.

Dariusz Korneluk oskarżycielem publicznym

Niezależnie od oceny prawnej, Dariusz Korneluk 14 marca 2024 r. zaczął realnie kierować prokuraturą. Aktywnie występował w mediach, budując swój wizerunek pod kątem nowego otwarcia w prokuraturze. W ramach takiego podejścia Prokuratura Krajowa na swoim profilu na portalu X opublikowała 17 kwietnia 2024 r. dwa wpisy, odnoszące się do działania Korneluka w sądzie w charakterze oskarżyciela publicznego.

PK Dariusz Korneluk uczestniczył dziś jako oskarżyciel publiczny w rozprawie przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Wygłosił mowę końcową, wnosząc o wymierzenie oskarżonemu kary 4 lat pozbawienia wolności. Sprawa dotyczy usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu

– pisali prokuratorzy z Działu Prasowego PK.

W kolejnym wpisie można było przeczytać, że „zgodnie z art. 3 i 4 ustawy o prokuraturze każdy prokurator (a więc także „funkcyjny”) powinien prowadzić lub nadzorować postępowania przygotowawcze oraz sprawować funkcję oskarżyciela publicznego przed sądami”.

Zwolnienie od tego obowiązku powinno być wyjątkiem

– podkreślono.

Referat będzie kończony

Postanowiliśmy pójść tym tropem i sprawdzić, jak wygląda dziś referat prokuratora Dariusza Korneluka i ile razy był w sądzie jako oskarżyciel publiczny od kwietnia.

Od czasu publikacji „tweeta” PK Dariusz Kornelu był na sali sądowej w roli oskarżyciela publicznego co najmniej 3 razy

– odpisał nam rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.

Jak infomuje, prokurator Korneluk planuje wyłącznie dokończenie spraw wcześniejszych. Innymi słowy, nie będzie już kontynuował pracy w charakterze prokuratora „liniowego”.

Z kolei rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba poinforował nas, że referat prokuratora Dariusza Korneluka w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście, gdzie wykonywał on obowiązki przez zmianą władzy jesienią 2023 r., obejmował 35 spraw w toku i 55 spraw zawieszonych na dzień 14 grudnia 2023 r., a więc tuż przed przejściem Korneluka na delegację do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Trzy sprawy z referatu sądowego prokurator Dariusz Korneluk zabrał ze sobą do Prokuratury Krajowej, celem dalszego obsadzania

– dodaje rzecznik.

Prawdopodobnie do jednej z tych spraw odnosił się wspomnniany wyżej wpis Prokuratury Krajowej na portalu X.

Obiecanki cacanki…

Oznacza to, że prokurator Korneluk nie będzie realizował wizji, o której pisała Prokuratura Krajowa. Już po kilku miesiącach urzędowania musiał dojść do wniosku, że nie sposób dzielić poważnej funkcji kierowniczej (zawieszając tu kwestię jej legalności), na najwyższym szczeblu, z prowadzeniem spraw.

Gwoli uczciwości przypomnieć należy, że podobne wizje miała prokuratura w czasach Zbigniewa Ziobro. Kiedy reformowano tę instytucję w 2016 r. i wprowadzano regulację, którą cytowała w ww. tweecie prokuratura, tak mówił o tym pomyśle anonimowy prokurator w Dzienniku Gazecie Prawnej:

Nie będzie zmiłuj, nowa ustawa wprowadza zasadę obowiązkowego referatu, czyli każdy prokurator będzie musiał prowadzić śledztwa lub oskarżać w sądzie.

Podobnie, jak w przypadku Dariusza Korneluka, okazało się to tylko PR-em. I trudno się dziwić, ponieważ pomysł, by łączyć poważne funkcje kierownicze z rolą oskarżyciela publicznego jest niefortunny. Da się to robić, pytanie tylko, po co? Każdy, kto choć trochę zna realia działania dużych instytucji wie, że co i rusz wybuchają w nich „pożary”. Albo poważne wyzwania, wymagające szybkich decyzji. Tworzenie modelu, w którym Prokurator Krajowy, czy nawet np. dyrektor w Prokuraturze Krajowej będzie przez wiele godzin niedostępny, bo oskarża w sądzie, jest co najmniej dyskusyjny.

Kornelukowi więc nie tyle należy się krytyka za wygaszenie referatu, co uśmiech politowania za zgodę na publikację PR-owego tweeta, który po kilku miesiącach stał się problematyczny.

Kwestia Zastępców Prokuratora Generalnego

Sprawa ta ma jednak jeszcze jedno dno. Skoro, jak widać na załączonym obrazku, nie za bardzo można prowadzić sprawy i kierować tak poważną instytucją, jak cała prokuratura, licząca kilkaset jednostek i ok. 6 tys. prokuratorów, to decyzja Prokuratora Generalnego Adama Bodnara o skierowaniu jego zastępców Roberta Hernanda, Michała Ostrowskiego i Krzysztofa Sieraka do służby „w terenie”, w tzw. pezetach, jest niczym innym, jak de facto pozbawienie ich funkcji.

O sprawie tej pisaliśmy i mówiliśmy na antenie Radia Wnet.

Zastępcy Adama Bodnara reagują na próbę pozbawienia ich funkcji

Zadanie dla sądu pracy

Jeżeli prokuratorzy zdecydują się wejść ze swoim szefem w sposób prawny, ten aspekt z pewnością będzie badany przez sąd pracy. Jest on tym bardziej istotny, że Adam Bodnar skierował prokuratorów do służby poza ich ustawowe miejsce pracy, którym jest budynek Prokuratury Krajowej przy ul. Postępu 3 w Warszawie. Lokalizacja ta jest wprost zapisana w ustawie Prawo o prokuraturze.

To potęguje problem. Prokuratorzy będą bowiem nie tylko „zawaleni robotą”, która nie należy do ich ustawowych obowiązków zastępowania Prokuratora Generalnego, ale będę również fizycznie odcięci od swoich podwładnych w Prokuraturze Krajowej. I o to chyba przede wszystkim Adamowi Bodnarowi chodziło.

Jakub Pilarek