Fundacja Orla Straż pomaga ofiarom wojen i terroryzmu. Jak pisze na swojej stronie internetowej, „wszystko zaczęło się od historii ukrzyżowanego chłopca oraz dziewcząt zamordowanych przez terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego (ISIS)”.
Te tragedie doprowadziły nas do Iraku, gdzie rozpoczęła się nasza misja. Na początku wspieraliśmy rodziny mieszkające w obozach dla przesiedleńców, które przeżyły ludobójstwo. W szczególności skupiliśmy się na pomocy kobietom i dzieciom, które były w niewoli w rękach ISIS
– czytamy w opisie misji Orlej Straży.
Niedostrzegana tragedia Jazydów
W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim szef fundacji kmdr ppor. rezerwy Bartosz Rutkowski mówi, że zajmując się sprawami wojen „media pokazują to, co jest wygodne”.
Ludobójstwo dokonane na Jazydach było przez moment nagłośnione. Ale już to, że od tamtego czasu odkopano setkę masowych grobów na terenie o wielkości Torunia, przeszło bez większego echa. Kiedy na terenie Buczy na Ukrainie znaleziono jeden masowy grób świat zareagował – słusznie – oburzeniem. A tutaj mamy społeczność 250 tys. ludzi, których próbowano po prostu wymazać z powierzchni ziemi. I nikogo to za bardzo nie interesuje. Takie są realia
– zauważa gorzko były wojskowy.
Ks. Waldemar Cisło: gdy u nas mówimy o ściąganiu krzyża, w Nigerii oddaje się za niego życie
Umiarkowani dżihadyści?
Mówiąc o nieadekwatnej do faktów narracji na Zachodzie, Bartosz Rutkowski wskazuje na „zwycięstwo tak zwanej demokracji w Syrii”.
Zwyciężyła tam grupa, która jest po prostu grupą terrorystyczną. Rozmawiałem z ich ofiarami w ośrodku dla uchodźców w Niemczech, z uchodźcami w Syrii. Spędziłem z nimi trzy dni po kolejnym powrocie z Iraku. Pytali się mnie, jakim cudem Zachód pomaga ugrupowaniu terrorystycznemu Al-Nusra, uznając ich za umiarkowanych dżihadystów, podczas kiedy nie robią dokładnie to samo co ISIS. Zresztą pan, który obecnie jest przywódcą Syrii, również przez moment po prostu był w ISIS. A nie przeszkadza to niektórym politologom w Polsce mówić, że w Syrii zwyciężyła jakaś forma demokracji
– krytykuje naiwność komentatorów szef Orlej Straży, który dodaje, że nie rozumie również konstrukcji logicznej pojęcia „umiarkowanego dżihadysty”.
Idea Orlej Straży
Mówiąc o idei fundacji, Bartosz Rutkowski stwierdza, że jest ona bardzo prosta: „dotrzeć do rodzin, do których nie dotarły media, bo prawda okrutna jest taka, że pomoc humanitarna zwykle trafia tam, gdzie zostało to nagłośnione”.
Więc my staramy się jeździć tam, gdzie nie jest to nagłośniane. W chwili obecnej działamy na terenie północnej Nigerii, gdzie regularnie są dokonywane zamachy terrorystyczne na ludność. W zeszłym roku w Wigilię Bożego Narodzenia w tym regionie zaatakowano ponad setkę wsi, 320 osób zamordowano do rana. Skala tych ataków jest naprawdę duża, jednocześnie jest to w ogóle nie nagłaśniane. A naszą rolą jest odnalezienie tych rodzin i doprowadzenie ich do sytuacji, kiedy będą mogły być samodzielne ekonomicznie. Skupiamy się na odbudowie domów i miejsc pracy
– mówi Rutkowski, podkreślając trudną sytuację kobiet w tamtym regionie.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
jbp/
