. Poruszające nagrania, w których słychać groźby i agresję, to dowód na to, jak daleko posunięta jest dzisiejsza spirala nienawiści w przestrzeni publicznej. Owsiak, jako lider organizacji charytatywnej, od lat odważnie konfrontuje się z krytyką, ale ten epizod pokazuje, że granica między krytyką a przemocą została przekroczona.
Jednakże… kij ma dwa końce, jak głosi stare porzekadło. I choć groźby pod adresem kogokolwiek są haniebne i absolutnie nieakceptowalne, warto przyjrzeć się samemu problemowi głębiej. Czyż nie przypomina nam to pewnej innej maksymy: „kto czym wojuje, od tego ginie”? Owsiak przez lata kreował swój wizerunek jako człowieka szczerego do bólu, gotowego na konfrontację, czasem na ostrzu noża. Ale czy takie podejście nie generuje równie mocnych reakcji?
Tomasz Wybranowski
„Róbta, co chceta” – ale z głową
WOŚP stała się jedną z największych organizacji charytatywnych w Polsce, ale z ogromnym sukcesem zawsze idzie w parze równie ogromna odpowiedzialność. Krytycy Owsiaka, w tym wielu jego dawnych sympatyków (w tym także i ja), zarzucają mu, że zatracił neutralność, którą powinien cechować się lider organizacji działającej dla dobra wspólnego.
Wchodząc w polityczne spory, Owsiak – świadomie lub nie – dokładał cegiełkę do podziałów, które teraz odbijają się echem.

Niektórzy przypominają jego słynne słowa o „sepsie” – określeniu, którym miał rzekomo lub celowo (właściwe podkreśl) obrazić elektorat Prawa i Sprawiedliwości (afera bilbordów, które kosztowały . Te słowa zostały zapamiętane przez wielu jako moment, w którym WOŚP przestała być postrzegana jako neutralna, a stała się narzędziem politycznego sporu. I choć sam Owsiak zapewne nie spodziewał się, jak daleko zaprowadzą go te emocje, dziś znajduje się w sytuacji, w której każda jego reakcja jest interpretowana przez pryzmat polityki.
Fundacja poinformowała, że koszty tej kampanii zostały pokryte z funduszy zebranych podczas publicznych zbiórek, co jest zgodne z przepisami ustawy o zbiórkach publicznych. Wydatki na kampanię stanowią nieco ponad 1% zebranych środków. Dzięki uzyskanym rabatom od właścicieli powierzchni reklamowych, fundacja mogła zrealizować kampanię po obniżonych kosztach.
Według danych z 31. Finału WOŚP, fundacja zebrała 243 259 387,25 zł. Oznacza to, że na kampanię billboardową przeznaczono nieco ponad 2,4 mln zł, co stanowi nieco ponad 1% zebranych środków.
Czy pytania są atakiem?
To, co wzbudza dodatkowe kontrowersje, to zarzuty dotyczące transparentności finansowej WOŚP. Fundacja, która od lat cieszyła się ogromnym społecznym zaufaniem, coraz częściej musi mierzyć się z pytaniami o szczegóły rozliczeń –
od zarobków członków zarządu, przez wydatki na zewnętrzne usługi, po działania takich spółek jak „Złoty Melon” czy „Mrówka Cała”.
W świecie, w którym każda złotówka publiczna powinna być przejrzysta jak kropla wody, pytania dziennikarzy są naturalnym elementem kontroli społecznej.
Ale czy Jerzy Owsiak rzeczywiście unika odpowiedzi? Czy może to media niekiedy celowo stawiają go pod pręgierzem, sugerując niejasności? Ale z innej strony! Warto pamiętać, że pytania nie są „szczuciem”, a odpowiedzi nie powinny być odbierane jako słabość. Gdyby lider WOŚP bardziej otwarcie podchodził do kwestii finansowych, wiele kontrowersji mogłoby zostać wyciszonych.
Wielki człowiek czy wielki biznes?
Na tle tej debaty pojawiają się porównania z innymi postaciami działającymi na polu charytatywnym. Wspomnę wielkiego się Marka Kotańskiego – człowieka, który bez rozgłosu, za to z ogromnym oddaniem, pomagał najbardziej potrzebującym.
Zawsze także zestawiam WOŚP z Caritasem, który zbiera dwa razy więcej pieniędzy i rozdziela je skuteczniej, pozostając w cieniu mediów. W tych porównaniach Owsiak wypada różnie – jedni widzą w nim wizjonera, inni zarzucają mu zbytni rozmach, a czasem i brak pokory.
Jerzy Owsiak ma jednak jedną przewagę nad innymi organizacjami charytatywnymi: jest (znowu) pupilem mediów i przez lata cieszył się niemal nieograniczonym wsparciem spółek Skarbu Państwa (z wyjątkiem okresów rządów PiS, które mocno ograniczyły takie dotacje).
To rodzi pytania o proporcje – ile środków publicznych rzeczywiście trafia do fundacji, a ile przeznaczane jest na jej organizację i promowanie wizerunku?
Jerzy Owsiak, choć od lat cieszy się ogromnym społecznym poparciem, zmagał się także z odejściem kilku kluczowych współpracowników, którzy mieli wyrażać niezadowolenie z kierunku działań Fundacji WOŚP. Wśród zarzutów pojawiały się kwestie dotyczące transparentności finansowej, stylu zarządzania oraz zatrudniania najbliższej rodziny.
Szczególnie często podkreślano rolę żony Owsiaka, Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak, która od lat pełni istotne funkcje w strukturach fundacji. Lidia, z wykształcenia pedagog i wieloletnia współpracowniczka męża, była związana z zarządzaniem spółką „Mrówka Cała”, budząc kontrowersje związane z przepływami finansowymi między organizacjami kierowanymi przez rodzinę Owsiaków.
Krytycy wskazywali, że rodzinne powiązania mogą rzutować na wizerunek organizacji i osłabiać zaufanie społeczne.
Kiedy polityka wchodzi w grę…
Największym problemem Owsiaka wydaje się jednak jego otwarte zaangażowanie w polityczne spory. Wejście na scenę, na której roi się od obelg, kłamstw i manipulacji, jest równoznaczne z wchodzeniem w bagno. A z bagna trudno wyjść suchą nogą.
Krytycy mówią wprost: gdyby Owsiak trzymał się z dala od polityki, dziś mógłby cieszyć się „świętym spokojem”. Może coś w tym jest? A może prawda leży gdzieś pośrodku – między transparentnością a publicznym wizerunkiem?
Jedno jest pewne: Jerzy Owsiak, jako osoba, która od lat działa na rzecz innych, nie zasługuje jak każdy człowiek na groźby i nienawiść. Jednak każda publiczna osoba, szczególnie tak rozpoznawalna jak on, musi pamiętać, że „co zasiejesz, to zbierzesz”.
I być może nadszedł czas, aby zastanowić się, czy droga konfrontacji, którą wybrał Jerzy Owsiak, była tą właściwą.
