W połowie ubiegłej dekady założony w 1930 roku zespół z Chojnic regularnie plasował się w czołówce rozgrywek zaplecza Ekstraklasy. Najlepszy w wykonaniu Chojniczanki był sezon 2017/2018, zakończony na wysokim trzecim miejscu. Do awansu do Ekstraklasy zabrakło wówczas jedynie dwóch punktów.
Dwa lata później zespół z województwa Pomorskiego pożegnał się z pierwszą ligą. Jednak już po dwóch latach powrócił do niej. Tym razem tylko na jeden sezon. Ponownie od razu po spadku do drugiej ligi Chojniczanka pokazała swoją konkurencyjność. W ubiegłym sezonie walkę o powrót do pierwszej ligi zespół przegrał dopiero na etapie baraży o awans do zaplecza.
W tym sezonie zespół prowadzi nowy trener, Damian Nowak. Przed przerwą zimową rozmowę ze szkoleniowcem przeprowadziła Roksana Ćwik, rzeczniczka prasowa MKS Chojniczanki Chojnice oraz stała ekspertka programu Radia Wnet „Czas na Motorsport”.
Po 19 z 35 kolejek Chojniczanka w tabeli drugiej ligi zajmuje czwarte miejsce. Na swoim koncie klub ma dziesięć wygranych, cztery remisy i pięć porażek. Jak trener drużyn ocenia dotychczasowy przebieg sezonu?
W skali szkolnej oceniamy to na czwórkę, ze względu na to, że zawsze może być lepiej – jesteśmy na czwartym miejscu, a nie na przykład na pierwszym, więc zawsze coś można zrobić lepiej. Ale na pewno trzeba się cieszyć z tego dorobku, bo zakładaliśmy sobie trzydzieści punktów po rudzie jesiennej. Trzeba zwrócić uwagę na to, że rozegraliśmy już dwa mecze z wiosny, zdobyliśmy [w ramach rundy jesiennej – przyp. red.] 28 punktów. Cel był bardzo blisko, dlatego ta ocena jest taka, a nie inna. Można było więcej wycisnąć – przyznał trener Damian Nowak.
Mocną stroną Chojniczanki jest jej defensywa.
Wiem, że dla kibiców momentami nie jest to może ładne dla oka, ale to jest jedna z faz meczu. Faza obrony jest fazą, w której każdy zespół funkcjonuje. Uważam, że my funkcjonujemy w niej dobrze. Są tam rzeczy, które możemy poprawić, ale są to przede wszystkim zasady, ciężka praca na treningach, czasami, nazwałbym to: „ból na treningach”, bo bardzo dużo rzeczy wymagamy w zakresie obrony niskiej, obrony pola karnego. Do tego dochodzi jakość zawodników, dyspozycja bramkarza. W pewnych sytuacjach wielokrotnie, czy to linia obrany, czy sam bramkarz, funkcjonowali na tyle dobrze, że po prostu nie traciliśmy bramki. To cieszy, bo to jest rzecz, którą sobie wypracowaliśmy. Cały czas ją udoskonalamy i mam nadzieję, że na wiosnę w fazie obrony będziemy wyglądać jeszcze lepiej.
Ważną okazją do zaprezentowania się szerszej publiczności dla klubów z dalszych lig są rozgrywki Pucharu Polski. W ich fazie wstępnej MKS Chojniczanka Chojnice pokonała drugoligową Wisłę Puławy 3:2. W pierwszej rundzie na jej drodze stanął już zespół z zaplecza Ekstraklasy, Znicz Pruszków, w którym u początku swej kariery grał Robert Lewandowski. Znicz uległ Chojniczance 2:3.
W 1/16 finału Pucharu Polski klub z Chojnic trafił na rywala z absolutnie najwyższej półki. Mistrz Polski Jagiellonia Białystok zwyciężył 3:0.
Trafiliśmy na zespół, który był na mocnej fali – komentuje trener Damian Nowak. – Tak naprawdę Jagiellonia grała mecz co trzy, cztery dni. Przyjechali do nas i, jeśli dobrze pamiętam, poza Pululu i Imazem, wyszli najmocniejszym składem. To pokazuje ich szacunek do nas, bo w żaden sposób nie zlekceważyli tego spotkania.
W kuluarach rozmawiałem z trenerem Siemieńcem i on powiedział, że dla niego nie ma znaczenia, czy on gra z Chojniczanką, czy w Lidze Konferencji. Dla niego najważniejsze jest zwycięstwo.
Przegraliśmy i zawsze to boli, ale trafiliśmy na, w tamtym momencie, chyba najlepszy zespół w Polsce. Plusem jest to, że po takiej porażce wyciągnęliśmy wnioski, zobaczyliśmy te różnice między nami a zespołem z Ekstraklasy. Chcemy dążyć do tego, żeby rozwijać się albo funkcjonować chociażby tak jak Jagiellonia – podsumował rozmówca Roksany Ćwik.
Jakie cele stawia przed sobą klub?
Chcemy w każdym kolejnym meczu zdobywać trzy punkty, chcemy pracować nad rozwojem, naszym, drużyny, całego klubu.
Jednym z tematów rozmowy jest nikłe zainteresowanie sportem wśród dzisiejszej młodzieży i dzieci.
Rzecz, która chyba najbardziej mnie boli to to, że nie ma już takich sytuacji, które ja zaznałem w dzieciństwie. Rzucało się plecaki, brało się piłkę zrobioną czasami z papieru oklejonego taśmą i się grało – przypomina sobie Damian Nowak. – Grało się do późnych godzin, kiedy rodzice ściągali dzieci sprzed bloku, z boisk.
Tego już nie ma. To zanikło, mimo tego, że warunki dzieciaki mają naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Ja się rozwijałem na boisku, na którym były kamienie, na którym nie było trawy. Co weekend człowiek przychodził z rozwaloną, rozciętą nogą. Teraz są orliki, sztuczne boiska, szkolne boiska na dużo wyższym poziomie, a tych dzieciaków nie ma. Trzeba coś zrobić, by dzieci odchodziły od telefonów, od komputerów i najzwyczajniej w świecie poszły się poruszać. Ja nie mówię, że to musi być piłka nożna, chodzi o sam ruch. Żyjemy w czasach, w jakich żyjemy, ale nie zapominajmy o tym, by najzwyczajniej w świecie ruszać się i nie zabierać sobie czasu życia prywatnego, czasu z ludźmi, rozmów patrzeniem i srollowaniem telefonu.
Fajnie byłoby zobaczyć jeszcze kiedyś momenty, w których przechodzę obok jakiejś szkoły, jakiegoś boiska, a tam jest grupa młodych ludzi, która po prostu coś robi, a nie tylko patrzy w telefon – mówi trener Chojniczanki.
Kamil Kowalik
Cała rozmowa z Damianem Nowakiem dostępna tutaj.

Zobacz także:
Przedświąteczny Puchar Świata w Engelbergu. Podsumowanie zmagań prowadzone z serca Szwajcarii
