Wśród różnych niepożądanych zjawisk, związanych z tłumieniem wolności słowa, Jakub Maciejewski wymienia cenzurę tzw. Big Techów.
To jest potężny problem, faktycznie. Ludzie sobie nie zdają sprawy, że ta cenzura jest. Gdy zajrzymy do książki PRL-owskiej, w stopce redakcyjnej możemy zobaczyć taki numerek, literkę, który oznaczał kryptonim konkretnego cenzora. Jesteśmy w stanie wyczytać, że coś tam zostało jednak poprawione. A kiedy przeglądamy media społecznościowe, nie wiemy na przykład, że być może, owszem, opublikowano ważną treść, ale ona jest taka, że jej nie zobaczymy. Jest niedostępna – mówi dziennikarz.
Maciejewski podaje również przykład cenzury aktywnej.
Inspiracją do napisania „Historii cenzury” – choć ja sympatykiem Konfederacji stanowczo nie jestem – było skasowanie w mediach społecznościowych profilu tej partii, który liczył kilkaset tysięcy obserwujących. Ja z Konfederacją chce dyskutować. Uczciwa wolność słowa to merytoryczna debata na argumenty, a nie zakazy i kary – podkreśla autor.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy, podczas której Jakub Maciejewski odniósł się m.in. do problemu niesławnej pamięci art. 212 kodeksu karnego, obowiązującego w Polsce!
jbp/
