Bodnar-fiction. Świat, w którym słowa nic nie znaczą

Kadr z filmu Roberta Hernanda, widoczny MSPG Adam Bodnar

Podczas czwartkowej konferencji w Fundacji Batorego Adam Bodnar oskarżył samego siebie o przestępstwo. A że wbrew lewicowej legendzie nie jest intelektualistą dużego formatu, nawet tego nie zauważył.

Przekaz nr 1

27 września 2024 r. Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Adam Bodnar zamieścił na portalu X szokujący wpis, kwestionujący legalność działąjących zgodnie z ustawą sędziów Sądu Najwyższego. Orzekali oni w sprawie statusu Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego i stwierdzili, że nieprzerwanie pełni on tę funkcję od momentu powołania w 2022 r.

Realizacja uchwały SN oznaczałaby co najmniej poważne trudności w traktowaniu przez Bodnara prokuratury jak narzędzia do wykańczania przeciwników politycznych.

Przekaz nr 2

Dwa miesiące później podczas konferencji w Fundacji Batorego Adam Bodnar był pytany przez Annę Materską-Sosnowską o to, co zamierza zrobić z tzw. neosędziami i setkami tysiący wyroków, wydanych z ich udziałem (w rzeczywistości liczba wszystkich orzeczeń sędziów powołanych po 2017 r. jest znacznie większa – WNET). „Jak rozwiązać ten problem, nie wywołując jeszcze większego chaosu w jeszcze większego opóźnienia w sądach?” – pytała politolog, członek zarządu Fundacji Batorego.

Odpowiedź Adama Bodnara u każdego, kto pamięta jego wrześniowy wpis w sprawie uchwały Sądu Najwyższego, musiała wywołać prawdziwy szok poznawczy.

Po to jest ta opinia Komisji Weneckiej. Ta opinia mówi, że generalnie nawet jeżeli dokonamy tej ewaluacji sędziów, to należy zadbać o to, aby na poziomie ustawowym określić jaki jest status tych wyroków – oznajmił minister.

 

Bodnar przeczy sam sobie i oskarża się o przestępstwo

Adam Bodnar jest specjalistą od strzelania sobie w stopę. Spektakularną piarową wpadką tej zdecydowanie przereklamowanej gwiazdy lewicowych salonów było przyznanie na antenie Polsat News, że nie było żadnych przypadków stosowania programu Pegasus bez decyzji sądu.

W tym przypadku jednak mamy do czynienia z czymś znacznie większego kalibru. Chodzi bowiem o kwestionowanie konstytucyjnego organu – Sądu Najwyższego. Adam Bodnar czyni to wbrew opinii Komisji Weneckiej, do czego sam się przyznał. Nie ma bowiem żadnej ustawy, żadnych procedur, na podstawie których minister bada wyroki (skądinąd jest to wizja w oczywisty sposób sprzeczna z konstytucją, ale to już inna bajka). Ta sprzeczność wewnętrzna w postawie Adama Bodnara, który raz mówi to, potem znów coś zupełnie innego, jest uderzająca.

Bodnar albo nie kontroluje swojego przekazu, albo też jest całkowicie przekonany, że cokolwiek powie, w zgiełku medialnym rozmaite bzdury, sprzeczności czy fałsze i tak zostaną rozmyte.

Otóż nie zostaną. Prawda o działaniach Adama Bodnara zatacza coraz szersze kręgi. Obywatele dowiadują się o nich z mediów, ale również odczuwają je coraz częściej na własnej skórze – w sądach.

Za to bezprawie Bodnar prędzej, czy później zostanie rozliczony, wraz ze swoimi pomagierami z prokuratury i sądów. I wtedy skończy się ten cyrk. Aby nie nastał wówczas kolejny. To wcale nie jest przesądzone…

Jakub Pilarek